Do tego dochodzi też używanie imienia Bożego oraz imion świętych w sposób bezmyślny i lekceważący. Niektórzy mają nawyk używania wyrażeń rodzaju „mój Boże”, „Jezus, Maria” lub „jak Boga kocham” w celu okazana zdziwienia lub oburzenia. Zazwyczaj nie ma to nic wspólnego ani z pobożnością, ani ze świętością. Jest to grzech przeciwko drugiemu przykazaniu, który zakazuje używania imion świętych do błahych spraw.
MOWA I WIARA
Wielokrotnie bywa, że rodzice posługują się niewłaściwym językiem w obecności dzieci. Zapominają, że dziecko – zwłaszcza małe – naśladuje starszych. W ten sposób dochodzi do dodatkowego grzechu demoralizacji. Pamiętajmy, co Chrystus powiedział na ten temat: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu dla jednego z tych małych” (Łk 1-2). Ponadto nie sposób określić ohydne postępowanie kobiety w stanie błogosławionym, która przeklina. Przecież jej nienarodzone dziecko jeszcze nie jest umocnione łaską sakramentów. Każde jej wulgarne słowo, nawet jeżeli niewypowiedziane w stronę dziecka, wywodzi się z serca i ust, którymi Bóg posługuje się, aby ożywić to nienarodzone dziecko. Wobec tego niemowlę zostaje otoczone wulgarną atmosferą, jeszcze zanim przychodzi na świat.
Zazwyczaj nie traktujemy niewłaściwej mowy
w kategoriach grzechu śmiertelnego.
A jednak to, co mówimy,
może być grzechem ciężkim,
podobnie jak gniew
Jezus powiedział, że „z obfitości serca usta mówią” (Mt 12,34). Czyli nieprzyzwoita mowa świadczy o postawie serca. Dlatego też ludzie, którzy ciągle nawiązują do dwuznacznych tematów albo opowiadają dowcipy godzące w cnotę czystości, świadczą o tym, że mają z tą sferą poważny problem. Ich serce jest tak brudne, że „wylewa” swą zgniliznę na zewnątrz. Tacy ludzie nie posiadają już żadnych hamulców przyzwoitości, które normalnie powinny się włączyć ze względu na wstyd. Ale brudne serce nie zna wstydu.
Św. Jakub pisze: „Jeżeli ktoś uważa się za człowieka religijnego, lecz łudząc serce swoje nie powściąga swego języka, to pobożność jego pozbawiona jest podstaw” (Jk 1,26). Istnieje związek między wiarą i mową. Nasze słowa świadczą o jakości naszej wiary. Dlatego też powinniśmy dołożyć wszelkich starań, aby to, co mówimy, nie było zaprzeczeniem naszej wiary.
Co możemy zrobić, aby oczyścić swą mowę? Trzeba się z tej dziedziny częściej spowiadać. Oprócz tego za każde nieprzyzwoite słowo powinniśmy zadać sobie pokutę. Dalej, trzeba się modlić o serce czyste i powściągliwe. Jak zauważył św. Hieronim, jeżeli Mojżesz nie był godny, aby wejść do Ziemi Obiecanej przez to, co powiedział, to tym bardziej my nie wejdziemy do Nieba ze względu na grzechy języka.
ks. Jacek Stefański |