3 marca
poniedziałek
Maryny, Kunegundy, Tycjana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dzieci stanu wojennego

Ocena: 0
7150
– Dopiero po pół roku mogłem mamę zobaczyć. Pojechaliśmy z tatą, gdyż mogły tylko dwie osoby. Zrobiło to na mnie wstrząsające wrażenie. Nigdy wcześniej nie byłem w więzieniu. Rozmawiałem z mamą krótko, przez szybę i słuchawkę, widziałem klawiszy, którzy odnosili się do nas bez najmniejszego szacunku – mówi syn pani Marii. – Mama bardzo o nas się martwiła, szczególnie o moją siostrę. Potem wielokrotnie była zaczepiana, zatrzymywana, śledzona. Dla niej był to największy koszmar.

Maria Kaczmarek wyszła na wolność po dziewięciu miesiącach.

– Od samego początku był we mnie wielki bunt, złość, poczucie bezsilności. Za nic odebrano nam mamę. I nikt za to nie poniósł odpowiedzialności – podsumowuje Wojciech Kaczmarek.


MAMA, CÓRKA I WNUCZKA

Mamą Małgorzaty Sokołowskiej była legendarna dziennikarka Wiesława Kwiatkowska (1936-2006), w 1981 roku zatrudniona w Regionie „Solidarności” w sekcji historycznej jako dokumentalistka wydarzeń z Grudnia ’70 w Gdyni. Była wybitną orędowniczką tego miasta, tam się urodziła i poświęciła Gdyni kilka książek.
Mama i córka na wolności

– Gdy Jaruzelski wprowadził stan wojenny, mieszkałam już z mężem w innej dzielnicy. Pracowałam w tygodniku „Czas”. Każdy z nas musiał odpowiedzieć na pytanie, czy popieramy wprowadzenie stanu wojennego. Jeśli ma się w domu lustro, można na to odpowiedzieć tylko w jeden sposób. A ja lustro mam, więc z hukiem wyleciałam z redakcji, podobnie jak moi szefowie i przyjaciele – opowiada Małgorzata Sokołowska. – Ale najgorsze było dla mnie to, że mama nagle zniknęła. Mieszkanie było zamknięte, nie wiedziałam, gdzie jej szukać.

Po bardzo smutnych świętach Bożego Narodzenia przyszło z prokuratury pismo o tymczasowym aresztowaniu mamy.

– Razem z przyjaciółmi zaczęliśmy szukać możliwości, aby przekazać mamie najpotrzebniejsze rzeczy. Tadeusz Woźniak, również wyrzucony z pracy dziennikarz, dziś prezes naszego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, przypomniał sobie, że robił kiedyś wywiad z dyrektorem więzienia na Kurkowej. Okazało się, że dyrektor był już na emeryturze, ale obiecał pomóc. Dzięki niemu udało nam się przekazać parę rzeczy jako znak, że wiemy i działamy
– wspomina pani Małgorzata.

Rozprawa w trybie doraźnym odbyła się 1 lutego. Wiesława Kwiatkowska została skazana na pięć lat więzienia. Sędzia dał wyrok większy niż żądał prokurator.

– Sąd był obstawiony milicjantami. Kiedy wyszłam z sali, zobaczyłam pusty samochód: mąż został zatrzymany pod zarzutem wywierania siłą presji na sąd. Opowiadał mi potem, że gdy był wieziony suką, milicja po kolei zgarniała ludzi, którzy akurat przechodzili. Wieczorem udało mi się męża wyciągnąć z aresztu. To był kompletny koszmar. Musiałam pokazać mamie, że jestem silna. W czasie procesu miałam 26 lat. Przez kilka miesięcy, będąc w ciąży, jeździłam do mamy do aresztów: w trójkącie Bydgoszcz-Fordon, Grudziądz, Krzywaniec. Przerwę miałam tylko w sierpniu i we wrześniu, gdyż wtedy przyszła na świat moja córeczka – wspomina dziennikarka.

– Najbardziej areszt mamy przeżywała babcia. Pamiętam, jak powiedziała przed wprowadzeniem stanu wojennego: „Przeżyłam dwie wojny i więcej bym nie chciała. Jeśli będzie trzecia, to ja umrę”. W jednym z listów napisała: „Kochana Córuś. Siedzę i wyglądam raz oknem, raz drzwiami i czekam na Ciebie. Wciąż widzi się takie rzeczy, że trudno się cieszyć. Ludzie chodzą nieuśmiechnięci. Nieraz rozmyślałam o tym wszystkim, co narosło w moim sercu, ale teraz już się uspokoiłam. Wiem, że jesteś bardzo dzielna i ja muszę być taka sama”. Babcia odeszła w sierpniu 1982 roku. Mama bardzo to przeżyła.

Po półtora roku Wiesława Kwiatkowska została wypuszczona z więzienia, jeszcze bardziej zdeterminowana do działania, silniejsza.

– Od samego początku wprowadzenia stanu wojennego poczułam niesamowity bunt, złość, bezsilność. Przez cały czas wspieraliśmy się wzajemnie, żeby ten czas przeżyć. Udało nam się – mówi Małgorzata Sokołowska.

Wiesława Kwiatkowska została wyróżniona przez „Solidarność” Stoczni Gdynia S.A. nagrodą Złotego Pióra w 1993 roku, medalem im. Eugeniusza Kwiatkowskiego za wybitne zasługi dla Gdyni w 2002 roku i odznaczona pośmiertnie Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski w 2006 roku. W 1995 roku została skazana na trzy miesiące więzienia w zawieszeniu za artykuł opublikowany w „Dzienniku Bałtyckim”, w którym zacytowała słowa rozmówcy, że sędzia prowadzący proces w sprawie wydarzeń Grudnia ‘70 jeździł uzgadniać wyrok do Warszawy. Ponieważ odmówiła podania źródła, zostało skazana za obrazę sądu.

Ewelina Steczkowska
fot. arch. Rafała Malinowskiego

Idziemy nr 50 (431), 15 grudnia 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 3 marca

Poniedziałek, VIII Tydzień zwykły
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mk 10, 17-27
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter