3 marca
poniedziałek
Maryny, Kunegundy, Tycjana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Spełnione życie Kilara

Ocena: 0
4838


GRZESZY SKROMNOŚCIĄ

Wielu uważa, że prawdziwą wielkość artysty mierzy się skromnością. Taki jest Wojciech Kilar, skromnością po prostu grzeszy. – Pycha jest ciężką chorobą i niezwykle szkodzi temu, który jest przez nią opanowany, po prostu paraliżuje. Kiedy wydaje nam się, że jesteśmy doskonali, nie pracujemy już nad sobą, nie staramy się być lepsi – przekonuje Mistrz. Gdy przyjmuje nagrody, na jego twarzy widać zmieszanie i zaskoczenie. Nie przepada za spektaklami ze sobą w roli głównej. Nie policzył też wszystkich nagród, ale jest ich kilkadziesiąt. Są dla niego jednakowo ważne. – Tylko jedną nagrodę cenię najwyżej. To list od Jan Pawła II. Po wykonaniu mojej „Missa pro pace” w Watykanie Ojciec Święty, mimo że wcześniej po Mszy bardzo pięknie przemawiał, napisał do mnie prywatny list z własnoręcznym podpisem. Gratulował mi raz jeszcze. W tym liście jest wiele takich słów, które dla muzyka, Polaka i katolika są największą nagrodą – opowiada wzruszony kompozytor. Po śmierci Papieża jeszcze mocniej czuje się zobowiązany do bycia człowiekiem, do dania z siebie wszystkiego najlepszego i nieustannej troski o to, aby jego życie i muzyka były szlachetne i dobre.


MISTRZ I SIATKÓWKA

Przyjaciele Kilara zgodnie podkreślają, że jest utkany z paradoksów i przeciwności. To człowiek przyjaźnie nastawiony do życia i dowcipny, choć skłonny do refleksji. Serdeczność i życzliwość świetnie łączy z surowością zasad, a spontaniczną radość życia – z głębokim namysłem nad światem. Bez jego muzyki trudno wyobrazić sobie wiele wspaniałych filmów, jak chociażby: „Pana Tadeusza”, „Drakulę”, „Portret damy” czy śląskie opowieści Kazimierza Kutza. Jednak – twierdzi – nie ma daru komponowania piosenek czy pięknych melodii. – Próbowałem wiele razy napisać piosenkę czy pieśń. Jedyną, która mi się w miarę udała, z czego jestem bardzo dumny, a weszła w repertuar fantastycznych meczów siatkówki w katowickim Spodku, jest wstęp do „Przygód pana Michała”, czyli pieśń „W stepie szerokim”. To niezwykła satysfakcja, czuję się trochę autorem tych zwycięstw siatkarzy – cieszy się Kilar.

Kompozytorskie credo Kilara to nie sztuka dla sztuki, ale pisanie takiej muzyki, jaką sam by chciał usłyszeć. A sam jest prostolinijny, szczery i bardzo emocjonalny. – Prawdziwie wartościowe są te utwory, które wykonawcy chcą grać, a publiczność słuchać – podkreśla Wojciech Kilar. Zapytany o receptę na sukces, kwituje krótko: Sukces to dla mnie szczęście i ład w życiu prywatnym. Przygoda kompozytora z kinem trwa już ponad czterdzieści lat, a światowej sławy realizatorzy telefonują bądź przyjeżdżają do niego, do Katowic, z prośbą o współpracę. On sam oszczędnie mówi o hollywoodzkich sukcesach swoich ścieżek do filmów Francisa Forda Coppoli, Jane Campion czy Romana Polańskiego, chętniej wspomina natomiast górskie wędrówki czy nowoczesne samochody, które przez lata go fascynowały, „byle blokada prędkości była w nich zdjęta”, a także wynik ostatniego meczu jego ulubionej drużyny piłkarskiej – Ruchu Chorzów. Jedno jest pewne, mimo że kompozytor w swej skromności tego nie przyznaje, jego utworów słuchają wszyscy. Każdy czerpie z tego bogactwa coś dla siebie. Choć są tak różne stylistycznie, przenikają się przecież wzajemnie i uzupełniają, tworząc jedną wspaniałą muzykę. Muzykę Wojciecha Kilara.

Katarzyna Migdoł-Rogóż
fot. Michał Ziółkowski
Idziemy nr 2 (434), 12 stycznia 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 3 marca

Poniedziałek, VIII Tydzień zwykły
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mk 10, 17-27
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter