Nie widać tu typowej dla autora „Pulp fiction” dynamiki akcji, przewrotnej konstrukcji dramaturgicznej oraz intensywnego montażu. Utwór nabiera tempa dopiero po dwóch godzinach projekcji. Akcja rozgrywa się w trakcie kilku dni w lutym i sierpniu 1969 r., kiedy w klimacie hippisowskiej rewolucji obyczajowej banda Charlesa Mansona w willi w Hollywood dokonała zbiorowego mordu na żonie Romana Polańskiego Sharon Tate i jej gościach. Ale Tarantino nie chciał w filmie analizować przebiegu i przyczyn tej zbrodni, jest ona tu tylko pobocznym wątkiem z przewrotnym zakończeniem.
Bohaterem filmu jest mieszkający obok willi Polańskiego były gwiazdor westernów Rick zdegradowany obecnie do podrzędnych ról w obrazach „klasy b”. Pogrążonego w depresji i alkoholizmie aktora (Leonardo di Caprio) podtrzymuje na duchu jego dubler i kaskader Cliff (Brad Pitt). Perypetie bohaterów symbolizują tu przemiany końcówki lat 60. XX w., kiedy to stare Hollywood stawało się wspomnieniem. Tarantino oddaje klimat tamtych czasów z nostalgią i pietyzmem w scenografii, kostiumach, zwłaszcza w wyglądzie ulic i samochodów. Jednak brak tu, jak wspomniałem, dynamiki montażu i akcji. Być może autor skupił się za bardzo na celebrowaniu epizodycznych scen, np. znakomitej parodii walki Cliffa z Brucem Lee i monologu Steve’a
MacQueena. Rafał Zawierucha w epizodycznej roli Romana Polańskiego wyraziście pojawił się kilkakrotnie na ekranie.
Tarantino nie bez powodu unika w filmie autentycznego komentarza do zbrodni na Sharon Tate oraz innych przestępstw bandy Mansona. Śledztwo w tej sprawie do dziś budzi bowiem poważne wątpliwości, co pokazują wydane właśnie po polsku książki: „Sharon Tate” Alisy Statman i Brie Tate (siostry Sharon), „Manson. CIA, narkotyki, mroczne tajemnice Hollywood” Toma O`Neilla, „Ludzkie potwory. Kobiety Mansona i banalnośc zła” Nikki Meredith oraz „Helter Skelter” prokuratora Vincenta Bugliosiego. Analiza procesu Mansona i okoliczności sprawy prowadzą autorów tych prac do wzajemnie sprzecznych teorii spiskowych. Według niektórych z nich Manson, inwigilowany przez FBI i CIA (podobnie jak większość grup hippisowskich), miał być poddawany praniu mózgu w celu wywołania określonych zachowań. W Polsce literatura na temat zbrodni Mansona ogranicza się w zasadzie do kanonicznej książki „Jak umierają nieśmiertelni” Krzysztofa Kąkolewskiego, w której nasz znakomity pisarz i reportażysta opisał proces zbrodniarza w kontekście analizy ruchu hippisowskiego i smutnego losu polskich gwiazd filmowych, począwszy od tragicznej śmierci Zbigniewa Cybulskiego. Dzisiaj nasi publicyści ograniczają się w zasadzie do relacjonowania publikacji amerykańskich na ten temat.
Tarantino wyraźnie opowiada się tutaj przeciw złu – choć jest to jednak nostalgiczny komentarz do czasów, kiedy tradycyjne Hollywood kończyło swój żywot, a kontrkulturowy ruch hippisowski ujawnił swoje zdegenerowane oblicze.
„Pewnego razu… w Hollywood” („Once Upon a Time…in Hollywood”), USA/Wielka Brytania, 2019. Scenariusz i reżyseria – Quentin Tarantino. Wykonawcy: Leonardo DiCaprio, Brad Pitt, Margot Robbie, Al Pacino, Rafał Zawierucha w roli Romana Polańskiego i inni. Dystrybucja – UIP.