ts / Hoyerswerda (KAI), mz
fot. PAP/EPA/PATRICK PLEUL
Już od ponad pięciuset lat pielęgnowana jest tam tradycja, zgodnie z którą „jeźdźcy wielkanocni” niosą wiadomość o zmartwychwstaniu Pańskim do sąsiedniej parafii. Już w XV wieku znane były procesje między Hoyerswerdą i Wittichenau.
Zwyczaj ten pochodzi prawdopodobnie z czasów przedchrześcijańskich. Objeżdżając konno pola wierzono, że będzie to chroniło młode nasiona przed atakami złego. Pod wpływem chrześcijaństwa zwyczaj ten przekształcił się w procesje, które dziś są wyrazem wiary ich uczestników.
W ostatnich latach liczba uczestników konnych procesji wzrosła, mimo że wymagają one znacznego poświęcenia. Na przygotowania do wielkiego święta jeźdźcy przeznaczają dni wolne od pracy, a koni na Łużycach też jest coraz mniej i na ten jeden dzień w roku trzeba je pożyczać, często z odległych miejscowości.
W katolickiej części Łużyc odbywa się dziewięć procesji wielkanocnych, w których uczestniczą głównie Serbołużyczanie. Jeźdźcy wielkanocni śpiewają pieśni głoszące wieść o zmartwychwstaniu Chrystusa. Przy dźwiękach kościelnych dzwonów procesja wyrusza z miejscowego kościoła, prowadzi polami do następnej wsi. Po wyjeździe z miejscowości jeźdźcy odmawiają różaniec i inne modlitwy. Jeździec na czele procesji wiezie krzyż, inni mają chorągwie kościelne i figurę zmartwychwstałego Jezusa. Wszyscy jeźdźcy uczestniczący w procesji noszą odświętne stroje: czarne cylindry, dwurzędowe żakiety o długich połach oraz białe rękawiczki.
Odświętnie przystrojone są również konie. Nakłada się na nie specjalną, „wielkanocną” uprząż, bogato zdobione siodła i haftowane szarfy na ogony. Jeśli szarfa jest czarna, oznacza to, że w rodzinie jest żałoba. Końska uprząż jest zdobiona muszelkami i metalowymi tabliczkami, na których często widnieją motywy religijne, np. krzyż czy wielkanocny baranek. W ostatnich latach pojawia się coraz więcej świeżych kwiatów.
Wielkanocni jeźdźcy trzykrotnie okrążają kościół oraz cmentarz, niosąc w ten sposób również zmarłym wieść o zmartwychwstałym Chrystusie.
W konnych procesjach wielkanocnych tradycyjnie uczestniczą mężczyźni. Każdy, kto uczestniczy po raz pierwszy, ma wianuszek z mirtu. Jeździec, który obchodzi procesyjny jubileusz, nosi srebrny znaczek „25” lub złoty „50”.
Ogółem wielkanocne konne procesje gromadzą każdego roku ok. 1500 katolickich Serbołużyczan. W poświąteczny wtorek jeźdźcy zbierają się na nabożeństwie dziękczynnym w pielgrzymkowym kościele w Rosenthal.
Bardzo znani są też w Górnych Łużycach „wielkanocni siewcy konni” w Ostritz. Każdego roku w niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego przed drzwiami kościoła parafialnego pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w tym miasteczku licznie gromadzą się mężczyźni na koniach, by potem udać się okolicznymi polami do klasztoru w Marienthal nad Nysą. Również i oni z grzbietów swoich koni głoszą chrześcijańską dobrą nowinę, że Jezus powstał z martwych. Od 1993 r. zwyczaj ten ma charakter ekumeniczny Od kilku lat uczestniczą w konnej procesji grupy z granicznej parafii polskiej.
W tym roku konni „siewcy dobrej nowiny” wyruszyli w drogę po raz 388. w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Jeźdźcy – około stu, są elegancko ubrani we fraki, cylindry i błyszczące od pasty jeździeckie buty, przyozdabia się również konie.
Od wielkanocnej konnicy siewcy w Ostritz różnią się tym, że obok głoszenia orędzia Zmartwychwstania modlą się również o dobre zbiory oraz o Bożą pomoc dla ludzi i przyrody. Z Ostritz barwna kawalkada udaje się w długiej procesji do klasztoru sióstr cysterek w Marienthal. Tam, na dziedzińcu klasztornym, udzielane jest błogosławieństwo wielkanocne jeźdźcom oraz tłumnie przybywającym tu wiernym. W drodze do klasztoru przy pięciu stacjach czytana jest Ewangelia wielkanocna, a przy krzyżu na jednym z okolicznych wzgórz wielkanocni jeźdźcy modlą się w intencji zmarłych kolegów.