Rozmawiałem z nim przedwczoraj. Jest słaby. Prosi o modlitwę. Chciałby wrócić do Medjugoria przed 40. rocznicą rozpoczęcia domniemanych objawień. Po ludzku to coraz mniej możliwe. Ale dla Boga nie ma przecież rzeczy niemożliwych. Arcybiskup wiele zrobił dla tego miejsca modlitwy. Jest tam niezwykle szanowany. Nauczył się nawet dla tamtejszych mieszkańców języka chorwackiego. Przed dwoma laty uczestniczyłem w prowadzonej przez niego w Medjugorie procesji Bożego Ciała. Widziałem kim jest dla franciszkanów opiekujących się tym miejscem i dla tysięcy przybywających tam pielgrzymów. Jest także potrzebny nam i całemu Kościołowi w Polsce - jako moralny punkt odniesienia. Pamiętajmy o nim w tych dniach w modlitwie!