2 marca
niedziela
Heleny, Halszki, Pawla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wredny, ale po co?

Ocena: 0
3441
Żeby było jasne: nie piszę tego artykułu jako żona, matka i babcia ministrantów. Owszem, mam i takie argumenty, ale nie one są najważniejsze. Kiedy bowiem przeczytałam w ostatniej „Polityce” (nr 49 z 4 grudnia) reportaż Edyty Gietki „Rycerzyki Chrystusa”, oburzyła się we mnie dziennikarka. Czytelnikom tego znanego – i uważającego się za opiniotwórczy – tygodnika autorka postanowiła pokazać ministrantów, czyli chłopców służących w Kościele katolickim przy ołtarzu, jednak pokazać ich w sposób specyficzny: przez kpinę, a nawet szyderstwo, bez żadnych – ale to żadnych – informacji innych niż negatywnie czy prześmiewczo zestawione, bez jakiegokolwiek głosu samych zainteresowanych. A przecież nie brakuje, także w Warszawie, także kilka kroków od siedziby „Polityki” kościołów, w których bez trudu można spotkać ministrantów w każdym wieku. Mogliby powiedzieć, po co i dlaczego służą, także w wieku studenckim i jeszcze później. Skąd się wzięli i jakie mają doświadczenia. Co im dała ministrancka służba. Żadnego z nich w reportażu Edyty Gietki nie spotkamy. Wbijana studentom i adeptom dziennikarstwa zasada audiatur et altera pars (wysłuchaj i drugiej strony) jakoś nie znalazła zastosowania w reportażu doświadczonej przecież autorki.

Posługując się prostą, wyjętą z portali parafialnych lub znalezioną w dostępnych instrukcjach służby ministranckiej zbitką wyrazów, autorka tworzy konstrukcje słowne mające zapewne pokazać, jaką to sztuczną i nadętą polszczyzną są faszerowani chłopcy „podstępem” łapani w ministranckie szeregi tuż po I Komunii, kiedy jeszcze są „na silnych emocjach”. Takim sposobem można ośmieszyć każdą strukturę i każdą grupę społeczną, która ma swój język, swój sposób działania, swoją hierarchię i swoje zwyczaje, a nawet swoje anegdoty. Można tak opisać harcerzy, żołnierzy, profesorów, aktorów, sędziów, chirurgów i dziennikarzy. Można, ale po co?

No właśnie, po co autorka napisała ten artykuł? O co jej chodziło? Bo jeśli o nachalnie, wręcz manipulacyjnie, wprowadzony wątek potencjalnej pedofilii zakładanej przez autorkę w relacjach księżowsko-ministranckich, to po co jest opis całej procedury ministranckiej, wyliczanka szczebli ministranckich „karier” itd.? Jeśli autorka chciała ośmieszyć katolików i Kościół, to dlatego, że inaczej nie da się go osłabić, czy po to, żeby się komuś przypodobać? A może chciała się tylko zabawić? Zaśmiać rechotliwie?

Tygodnik „Polityka” nigdy nie chciał być pismem małym, tanim i płytkim. Niestety, reportaż Edyty Gietki – bo przecież to miał być reportaż z działu „społeczeństwo”, a nie felieton, gdzie żarty i nawet kpiny są dozwolone czy wręcz pożądane – jest właśnie taki: mały, tani i płytki. I wredny, jeśli jeszcze ktoś zna to staroświeckie słowo.

Barbara Sułek-Kowalska
Idziemy nr 50 (431), 15 grudnia 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

NIEDZIELNY NIEZBĘDNIK DUCHOWY - 2 marca

Ósma Niedziela Zwykła
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Łk 6, 39-45
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego) 
+ Komentarz „Idziemy” - Wyrok umorzony


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter