Jako jezuita uczestniczyłem w wielu zakonnych dyskusjach na temat: Jakie są priorytety Towarzystwa Jezusowego? Co jest priorytetem na poziomie prowincji warszawskiej jezuitów? – i temu podobnych. Już ustalone priorytety były raz po raz weryfikowane. Swego czasu ówczesny generał zakonu, o. Peter-Hans Kolvenbach SJ, po licznych konsultacjach sformułował pięć następujących priorytetów pracy apostolskiej: Afryka, Chiny, apostolat intelektualny, instytucje międzynarodowe w Rzymie (np. Uniwersytet Gregoriański), służba migrantom i uchodźcom. Oznaczałoby to w praktyce, że jeśli musimy wybierać, gdzie posłać ludzi i środki materialne, to pierwszeństwo mają wskazane obszary działalności. Oczywiście bywa, że priorytety zostają w dużym stopniu na papierze, a decydujące okazują się konkretne okoliczności. Może to oznaczać brak konsekwencji i woli działania albo to, że priorytety nie zostały właściwie określone i samo życie je zweryfikowało.
Andrzej Duda, kandydat na prezydenta, wskazuje na cztery najważniejsze – jego zdaniem – priorytety (filary) dla Polski. „Pierwszy filar to rodziny, drugi – praca, trzeci – bezpieczeństwo, czwarty – dialog. To moja filozofia naprawy Rzeczpospolitej!” – twierdzi polityk. Podobne priorytety można znaleźć na stronie internetowej urzędującego prezydenta, Bronisława Komorowskiego. Rodzina wymieniona jest na pierwszym miejscu. Wyborcy będą musieli ocenić, czy np. podwyższanie wieku emerytalnego lub propagowanie ideologii gender w programach szkolnych i ustawach, jak tzw. konwencja antyprzemocowa, służy rodzinie. Czy też rację ma Andrzej Duda, kiedy stwierdza: „Myślę, że ktoś może chcieć specjalnie wpychać do naszego kraju te lewackie ideologie, żeby nas osłabić, żeby Polacy nie stanowili konkurencji dla innych narodów. Przed tymi wpływami musimy się bronić i to także zadanie dla prezydenta Rzeczpospolitej”. Niedawno wybrany – choć nie w wyborach powszechnych – prezydent Włoch, znany z małomówności Sergio Mattarella, wskazał na dwa priorytety: walka z mafią i walka z korupcją. Wizja być może skromna, ale konkretna.
Wielki Post to dobry czas, aby spojrzeć na własne życiowe priorytety. Może być jednak tak, że żyjemy jakby bez żadnych priorytetów. Robimy to, co jest konieczne, aby żyć, wykorzystujemy okazję, by się zabawić, odpocząć. I jakoś się żyje. W takiej sytuacji warto się egzystencjalnie ogarnąć i zadać sobie kilka pytań, zanim będzie za późno. Może też być tak, że działamy wedle pewnych priorytetów, ale ich sobie nie uświadamiamy. No cóż! Działanie jest ważne, ale warto to, co robimy, ponazywać, uporządkować, czyli żyć bardziej świadomie. Odwrotna sytuacja polegałaby na tym, że nakreśliliśmy sobie to, co najważniejsze, ale robimy niewiele lub zgoła nic, aby owe cele realizować. Jeśli tak, to czas się przebudzić i zacząć dobierać środki adekwatne do wytyczonych zadań.
Być może warto zweryfikować proporcje pomiędzy różnymi obranymi priorytetami. Na przykład relacje pomiędzy pracą zawodową a życiem rodzinnym. Czy nie zaniedbujemy rodziny, choć mówimy sobie, że jest ona dla nas bardzo ważna? Niekiedy mamy jakieś interesujące hobby, które samo z siebie jest dobre. Pomaga nam się rozwijać, odpoczywać. Ale zastanówmy się, czy powoli hobby nie zajmuje miejsca przynależnego sprawom najważniejszym. Rozważajmy te sprawy nie tylko w swoim sercu i głowie, ale także przed Bogiem, prosząc o światło Ducha Świętego. Uczyńmy priorytety przedmiotem modlitwy.
Dariusz Kowalczyk SJ |