19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ocaleni od zagłady

Ocena: 0
1503

My wszyscy, którzy wyszliśmy z Dachau, mamy jeden wspólny dzień – dzień ocalenia 29 kwietnia 1945 r. „Miał być dniem zagłady (…), a stał się dniem wyzwolenia” – pisał były więzień Dachau ks. Leon Stępniak.

fot. xhz

Ostatnie dni istnienia KL Dachau i dzień wyzwolenia obozu 29 kwietnia 1945 r. przepełnione były duchem modlitwy. Wszystkim udzielało się szczególnego rodzaju napięcie. Więźniowie w konspiracji przygotowywali się do powitania wojsk amerykańskich. Ks. Jan Woś SDB pod datą 28 kwietnia 1945 r. zapisał w „Dzienniku obozowym w Dachau”: „Nasi szyją na powitanie Amerykanów chorągwie; amerykańskie, polskie, a nasz ks. Stefan Pływaczyk pisze hymn amerykański, zna go dobrze”. Następnego dnia więźniowie zgromadzili się na Eucharystii obozowej, którą odprawił ks. Jan Planeta z diecezji tarnowskiej. Ks. Woś skrupulatnie odnotował w swoich zapiskach, że kazanie wygłosił wówczas ks. Alfons Muzalewski z Gdańska.

Obóz w Dachau, pierwszy, traktowany przez Niemców jako wzorcowy dla powstających obozów koncentracyjnych na terenie Niemiec i okupowanych krajów Europy, został założony 22 marca 1933 r. – dwa miesiące po dojściu Adolfa Hitlera do władzy. Powstał w pobliżu miasteczka Dachau, w Bawarii, niedaleko Monachium. Od marca 1933 r. do lutego 1940 r. był miejscem odosobnienia dla Niemców, przeciwników nazistowskiej polityki państwa. W latach 1939-1945 stał się ośrodkiem eksterminacji, m.in. duchowieństwa różnych wyznań wszystkich krajów w okupowanej Europie, szczególnie duchowieństwa polskiego. Przez obóz przeszło ponad 250 000 ludzi, w tym 48 511 Polaków. Największą grupę wśród księży (94,7 proc.) stanowili duchowni Kościoła rzymskokatolickiego. Na 4618 duchownych więzionych w niemieckich obozach koncentracyjnych w Dachau więzionych było 2794. Najliczniejszą grupę stanowili Polacy – 1778 osób, w tym 360 zakonników.

 


AMERYKAŃSCY OSWOBODZICIELE

W niedzielę 29 kwietnia 1945 r. kilka minut przed godziną 17.00 w niedużej odległości od obozu, na bocznicy kolejowej, niewielki, kilkunastoosobowy patrol amerykańskiej 7. Armii generała George’a Pattona natknął się na 40 wagonów kolejowych wypełnionych kilkoma tysiącami ciał więźniów zmarłych z głodu. Idąc wzdłuż torów, o godzinie 17.25 żołnierze amerykańscy dotarli do obozu. Komendant Dachau Eduard Weiter i oficerowie SS uciekli kilkanaście godzin wcześniej, ale w obozie pozostała dobrze uzbrojona załoga złożona z żołnierzy SS. Wieże strażnicze obsadzono wzmocnionymi załogami, a władzę nad obozem przejął młody porucznik Wehrmachtu Heinrich Steiner. Na powitanie amerykańskich żołnierzy wybiegli wszyscy więźniowie, którzy byli w stanie się poruszać. Jedni płakali, inni rzucali się sobie w ramiona, jeszcze inni zrywali z piersi numery, a nawet klękali. Radość więźniów z wyzwolenia obozu była tym większa, iż wcześniej dotarła do nich wieść, że Heinrich Himmler 14 kwietnia 1945 r. wydał rozkaz zniszczenia obozów Buchenwald i Dachau: „Obóz należy natychmiast ewakuować. Żaden więzień nie może dostać się żywy w ręce nieprzyjaciela”. Jak wynikało z późniejszych zeznań m.in. Rapportführera Franza Bötgera, w Dachau więźniowie mieli być wymordowani, a obóz spalony 29 kwietnia 1945 r. o godz. 21.00. Wyzwolenie obozu nastąpiło niespodziewanie, Niemcy nie zdążyli go zniszczyć. Trzydzieści trzy tysiące więźniów zostało uratowanych.

Wspomniany ks. Woś notował: „Haftlingi [wychodzą] przez druty kolczaste (przerwane, dlatego nie było prądu) na powitanie Amerykanów. Wyrywali Niemcom broń i strzelali. Entuzjazm wielki. Na blokach w mig pokazały się sztandary polskie, rosyjskie, francuskie, jugosłowiańskie, amerykańskie… Zostaliśmy oswobodzeni. Gdym się napatrzył dość, gdym się nasłuchał wiwatów, gdym z bliska zobaczył Amerykanów – poszedłem do kaplicy, na Mszę św. wieczorną, by podziękować Bogu za łaskę uwolnienia z rąk niemieckich. […] O godz. 8 wieczór, dziękczynne nabożeństwo wobec wystawionego Najświętszego Sakramentu – Te Deum, Magnificat, Christus vincit – Boże coś Polskę…”.

Amerykańscy żołnierze pierwszy raz zobaczyli, czym jest obóz koncentracyjny. Po tym odkryciu większość esesmanów, którzy pozostali w obozie, i niektórzy więźniowie funkcyjni zostali natychmiast rozstrzelani przez żołnierzy amerykańskich lub samych więźniów. Część esesmanów próbowała ukryć się między więźniami, zakładając obozowe pasiaki. Wyłapano ich. Więźniowie dokonywali samosądów. Polscy księża byli temu przeciwni. Wyraził to w swoim pamiętniku ks. Adam Kozłowiecki, późniejszy misjonarz i kardynał: „Niektórzy rzucili się na wieże do rozbrajania poddających się i nie stawiających oporu esesmanów. Opowiadał mi ks. Nowicki, który obserwował te sceny, że bito, kopano i szarpano stojących z podniesionymi rękami esesmanów. Nie! Stanowczo jestem przeciwny takiemu traktowaniu. Z radością stwierdzam, że takie uczucia podzielają prawie wszyscy. Żądamy sprawiedliwości, a nie bestialskiej zemsty”.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter