Nie mamy, a na dodatek nie wiemy, czy w najbliższych miesiącach ona się narodzi.

Piłkarskie mistrzostwa świata. Najważniejsza impreza od zawsze. Wielkie święto futbolu. Całe pokolenia piłkarzy marzyły i marzą o tym, by na mundial pojechać. To jest niezmienne. Dlatego na inaugurację eliminacji w wykonaniu reprezentacji Michała Probierza czekaliśmy z nadziejami. Bo dla kibiców mistrzostwa świata to również coś wyjątkowego. I wszyscy pewnie chcemy, by Polska na ten turniej pojechała. Mecze z Litwą oraz Maltą pokazały jednak, że na ten moment nie mamy drużyny gotowej na poradzenie sobie z takim wyzwaniem. Z wywalczeniem awansu.
Byłem naprawdę przerażony, oglądając z trybun spotkania z rywalami, którzy są bez wątpienia jednymi z najsłabszych w Europie. Polacy nie tworzyli dobrych sytuacji, nie mieli pomysłu, nie potrafili zdominować przeciwników. Nasza reprezentacja nie zrobiła niemal nic, co warto zachować w pamięci. Dosłownie nic. Mój dobry kolega, zapalony kibic reprezentacji, tuż po meczu z Litwą napisał mi jedno słowo: „Wstyd”. Jemu było po prostu wstyd. I to jest przerażające. To, że na początku tak ważnych eliminacji musieliśmy się wstydzić. A my przecież chcielibyśmy widzieć biało-czerwonych grających dobrze. Grających tak, że marzenia o mundialu miałyby sens. Niestety, nic takiego się nie stało. Dlatego po takiej inauguracji nawet o marzeniach nie ma co mówić.
Marcowy dwumecz zasiał w sercach kibiców mnóstwo niepokoju. Trener Probierz ma za sobą już wiele miesięcy pracy z kadrą. One miały pomóc przygotować zespół właśnie do eliminacji mistrzostw świata. Problem w tym, że drużyna przygotowana nie jest. Polska reprezentacja chwilami wygląda jak zlepek przypadkowo dobranych piłkarzy. I to też jest przerażające. W czerwcu zagramy z Finlandią, potem czeka jeszcze Holandia. Na dziś nie ma podstaw, by wierzyć w to, że Polska będzie potrafiła postawić się temu drugiemu rywalowi. Pomarańczowi to europejska czołówka i w spotkaniu z Polską będą zdecydowanymi faworytami. Jednak nawet w przypadku porażek w dwumeczu z Holendrami nasza reprezentacja pozostanie w grze o mundial, drugie miejsce w grupie daje bowiem prawo walki w barażach. Pytanie tylko: co z tego?
Dla mnie to mimo wszystko marne pocieszenie. Nie mamy bowiem drużyny. Nie mamy, a na dodatek nie wiemy, czy w najbliższych miesiącach ona się narodzi. Śmiem wątpić. Tym bardziej, że sami piłkarze co chwila powtarzają (i nie da się już tego słuchać), że wiele pracy przed nimi. Na ten moment jesteśmy europejskim średniakiem. Drużyną bez wyrazu, która daje radę ogrywać słabeuszy – ale czy potrafi zrobić coś więcej? Nie sądzę. Według selekcjonera najważniejsze w tych marcowych meczach były punkty, a mniej liczył się styl. Problem w tym, że biało-czerwoni nie mają na razie żadnego stylu. Wiadomo, w piłce nożnej za ładny i efektowny sposób gry punktów się nie przyznaje. Jednak naprawdę trudno dziś uwierzyć, że nasza reprezentacja w tych eliminacjach pokaże nam wkrótce inne, lepsze oblicze.