Nigdy nie miałem kompleksów europejskich, że niby Polacy odstają od europejskości i że w związku z tym pokornie musimy do Europy wchodzić, słuchając we wszystkim starszych i mądrzejszych w Brukseli. Zgadzam się całkowicie z Janem Pawłem II, który – jak pisze w książce „Pamięć i tożsamość” – wielokrotnie protestował „przeciw krzywdzie, jaką się wyrządza Polsce i Polakom poprzez fałszywie rozumianą tezę o «powrocie» do Europy”. Polska do Europy nie musi wracać, bo w niej nie tylko od zawsze jesteśmy, ale ją współtworzyliśmy. I dalej powinniśmy aktywnie współtworzyć, ale by tak się działo, musimy mieć poczucie własnej, polskiej godności, a nie zachowywać jak chłopaczki, które się cieszą, że starszy kolega poklepał ich po plecach i dał 5 zł.
Dziesiąta rocznica zawarcia przez Polskę traktatu akcesyjnego powinna być okazją do rzeczowej refleksji nad stanem i perspektywami Unii i naszą w niej rolą. Jednak zamiast poważnej rozmowy z elementami świętowania mieliśmy sztampowe akademie pt. łubudubu, niech nam żyje Unia Europejska, nasza największa dobrodziejka. We Włoszech na przykład taka uniżoność wobec Brukseli byłaby nie do pomyślenia. Bo przecież to nie jest tak, że jakaś mityczna Unia przytuliła nas jak dobra matka i dała czekoladkę. W Unii nikt nikomu nie robi łaski. Tu nie ma żadnych dobrodziejów. Unia to struktura państw oparta na wzajemnych korzyściach. Niemcy, Francja niczego nam nie dały gratis. Wręcz przeciwnie, same zarobiły krocie, wprowadzając swoje firmy i ich towary do Polski. Przykładem pseudoeuropejskiego ogłupienia naszych tzw. elit jest minutowy spot „10 lat świetlnych”, na którego produkcję i emisję w „zaprzyjaźnionych telewizjach” władza wydała 7 mln zł, oczywiście z naszych kieszeni.
Jan Paweł II był zwolennikiem integracji europejskiej, ale nie byle jakiej integracji i nie na jakichkolwiek zasadach. Przede wszystkim papież Polak wskazywał, że „nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha” budowaną na dziedzictwie Greków, Rzymian i wartościach Ewangelii. Podkreślał, że Europa powinna oddychać dwoma płucami – wschodnim i zachodnim – być wspólnotą ojczyzn. Podczas ostatniej pielgrzymki do Polski, dwa lata przed podpisaniem traktatu akcesyjnego, Jan Paweł II wypowiedział ważkie, wciąż aktualne słowa: „Mam nadzieję, że pielęgnując te wartości [m.in. solidarność i troskę o dobro Ojczyzny], społeczeństwo polskie – które od wieków przynależy do Europy – znajdzie właściwe sobie miejsce w strukturach Wspólnoty Europejskiej i nie tylko nie zatraci własnej tożsamości, ale ubogaci swą tradycją ten kontynent i cały świat”.
Dziś pewne środowiska chcą przepoczwarzać Europę w oparciu o idee, których uosobieniem stała się ostatnio baba z brodą, czyli zwycięzca Eurowizji. Trzeba zatem pójść na wybory i zagłosować na tych, którzy dają jakieś gwarancje, że przyczynią się do budowania zjednoczonej Europy według Jana Pawła II, a nie Europy masońskiej, lewackiej i gejowskiej.
|