5 października
sobota
Placyda, Apolinarego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Rekordowy deficyt

Ocena: 4.4
332

Rząd ogłosił założenia przyszłorocznego budżetu. Trudno nie odnieść wrażenia, że będą kłopoty. Nie tylko w roku przyszłym, ale i w dłuższej perspektywie.

fot. PAP/Marcin Obara

Zakładany deficyt budżetowy w wysokości 5,5 proc. PKB, przy przyzwoitym tempie wzrostu gospodarczego (prawie 3,9 proc.) musi budzić zaniepokojenie. Zwykle okresy dobrej koniunktury łączą się z niskim poziomem niedoborów w kasie rządowej, a nie rzędu prawie 290 mld zł. Obraz ten niepokoi tym bardziej, że stopa bezrobocia jest bardzo niska, co oznacza, że z jednej strony poziom przychodu z podatków jest stosunkowo wysoki, a z drugiej wydatki państwa na zasiłki dla bezrobotnych – relatywnie małe. Dla porównania: w 2023 r., gdy stopa wzrostu PKB była minimalna (0,1 proc.!), deficyt budżetowy wyniósł „tylko” 5,1 proc. PKB. Na sprawę deficytu można także popatrzyć z innej strony: wydatki przewyższają przychody o ponad 45 proc. i dziurę tej wielkości nie będzie łatwo załatać.

Niższe tempo wzrostu gospodarczego przełoży się na mniejsze dochody budżetu, a zatem poziom deficytu może ulec zwiększeniu, jak to już w przeszłości bywało. Prognozy opracowane przez inne ośrodki wskazują na taki właśnie rozwój sytuacji. OECD, organizacja zrzeszająca najbogatsze państwa świata, prognozuje dla Polski przyrost PKB tylko o 3,5 proc., a S&P Global Ratings, prywatna amerykańska instytucja szacująca ryzyko, jest jeszcze bardziej pesymistyczna (3,2 proc.).

Władza nas pociesza, że tempo wzrostu gospodarczego jest rekordowe. To tylko częściowo prawda; w 2021 i 2022 r. ten wskaźnik wyniósł, odpowiednio: 6,9 i 5,9 proc. Winą za tak wysoki poziom deficytu obarcza się niską inflację, co też jest tylko częściowo prawdziwe, bo owszem, wyższy poziom przyrostu cen skutkuje wyższymi dochodami, ale i wyższymi wydatkami. Jednym słowem, trudno mieć zaufanie do obrazu, który władze malują, a zatem być optymistą, że niebawem sprawy przybiorą lepszy obrót.

 


PRZESZŁOŚĆ, A PRZYSZŁOŚĆ

Stan finansów państwa, czyli nas wszystkich, jest w niemałym stopniu wynikiem decyzji podjętych w latach poprzednich, a nawet i wcześniej. Rozdawnictwo ma dużą siłę bezwładu. Raz wcielone w życie programy pomocy społecznej bardzo trudno obciąć. Istnieje też pokusa, żeby je poszerzać, bo to cieszy się popularnością wśród wyborców, szczególnie w kraju, w którym nikła jest świadomość tego, że władza rozdaje pieniądze podatnika, a nie rządzących. Tym sposobem mamy właśnie „babciowe”. Oby zaowocowało wyższym poziomem dzietności, bo nadchodzący ciężki kryzys demograficzny na długą metę odciśnie niesłychanie ujemne piętno na finansach państwa.

Podatnik już dopłaca co roku dziesiątki miliardów złotych do wypłat dokonywanych przez ZUS. Ze zdziwieniem przeczytałem wywiad z prezesem tej instytucji, który powiedział, że sytuacja jest dobra, bo wpływy pokrywają 85 proc. wydatków na emerytury. Innymi słowy, podatnik dokłada do tego programu 75 mld zł, co oczywiście znajduje odzwierciedlenie w wysokości deficytu budżetowego. Biorąc pod uwagę, że w najbliższych latach stosunek liczby emerytów do osób pracujących poważnie wzrośnie, to i deficyt w ZUS się zwiększy. Ale jednym z wielkich osiągnięć polityki społecznej było „przywrócenie” wieku emerytalnego. Ten fakt już obecnie ujemnie wpływa na stan naszej gospodarki, bo procent ludzi zawodowo czynnych w przedziale wiekowym 55-64 lat należy do najniższych w UE. W Polsce jedynie 59,2 proc. ludzi w tym wieku pracuje. Średnia dla UE wynosi 67 proc., a np. dla Niemiec, gdzie socjal jest bardzo rozwinięty, współczynnik pracujących to 76,4 proc.

Oczywiście każdy ma prawo przechodzić na emeryturę, kiedy chce, ale nie wolno zapominać o skutkach gospodarczych tych decyzji, bo jednak potęgę ekonomiczną buduje się wysiłkiem ludzkim. Jeśli chcemy dogonić zamożniejszych, to musimy więcej i dłużej pracować. W USA jednym z podstawowych zagadnień w ekonomii jest to, jak zachęcić ludzi do podejmowania pracy, tymczasem nad Wisłą pojawiła się inicjatywa, żeby ustawowy tydzień pracy skrócić do czterech dni.

 


POZIOM DŁUGU

Deficyty budżetowe kumulują się w postaci zadłużenia sektora publicznego, czyli nas wszystkich. Nawet jeśli władza nie sięgnie do naszych kieszeni, żeby uzyskać środki konieczne do obsługi i spłaty zadłużenia, to w którymś momencie może być konieczne ograniczenie świadczeń społecznych czy wydatków, np. na rozwój infrastruktury. W związku ze spodziewanym deficytem budżetowym rządowy plan zakłada wzrost zadłużenia państwa na koniec 2025 r. do poziomu 59,8 proc. PKB. Przed laty głośno było o fiskalnych „progach ostrożnościowych”, pracował nawet „licznik Balcerowicza”, ale gdy władzę w 2007 r. objęła Platforma Obywatelska, sprawa ucichła. Nie inaczej jest dziś, bo owe 59,8 proc. to jest tuż powyżej progu określonego w Konstytucji RP (art. 216 par. 5) na 3/5 PKB. Jest to próg absolutny; jego przekroczenie powoduje zakaz dalszego zaciągania pożyczek, udzielania gwarancji i poręczeń finansowych. Ustawa o finansach publicznych głosi, że jeśli dług jest w przedziale 55-60 proc. PKB, to należy podjąć kroki ostrożnościowe i sanacyjne. W kolejnych latach grozi np. zamrożenie płac w sektorze publicznym. Na razie brak tego typu planów, wprost przeciwnie, władza realizuje obietnice wyborcze. Opozycja milczy, co nie dziwi, jeśli się weźmie pod uwagę jej własne działania na tej niwie, gdy była u steru.

Konstytucja głosi, że definicję długu określa ustawa. Przeciętny obywatel zapewne wyobraża sobie, że sprawa jest oczywista, każde zobowiązanie stanowi zadłużenie. Nic z tych rzeczy, sfera finansów jest skomplikowana i np. definicje: polska, z Maastricht (UE) i stosowana przez OECD – dają zupełnie różne wyniki. Według naszego ministerstwa finansów na koniec 2023 r. zadłużenie sektora publicznego wyniosło zaledwie 38,9 proc. PKB, UE (Eurostat) – już 49,6 proc., a wg najbardziej rygorystycznej definicji zadłużenia, OECD, aż 61,4 proc. Zatem mamy do czynienia z rozrzutem wielkości 22,5 pkt procentowego! Dodajmy, że 61,4 proc. to stosunkowo niedużo, ale przekracza limit określony w konstytucji. Według metodologii OECD w latach 2010-2023 jedynie w 2022 r. zadłużenie Polski było niższe od 60 proc. PKB.

Obecny rząd „wyczyścił” statystyki i ma zamiar trzymać się metodologii UE w naliczaniu poziomu zadłużenia, co należy policzyć mu na plus. Niemniej to, co nas najbardziej interesuje, to dynamika zadłużenia. Jak wspomnieliśmy, na koniec 2023 r. poziom zadłużenia wynosił 49,6 proc. Zaledwie dwa lata później (koniec 2025 r.) może osiągnąć już 59,8 proc. PKB, czyli grozi nam skokowy przyrost deficytu o ponad 10 pkt. procentowych. To rozwój sytuacji w najwyższym stopniu niepokojący, bo nawet niewielki błąd w prognozach – co jest wysoce prawdopodobne – grozi przekroczeniem owej konstytucyjnej bariery 60 proc.

 


BRUKSELA REAGUJE

W związku z tym Bruksela postanowiła uruchomić wobec Polski procedurę nadmiernego deficytu, czyli zobowiązuje nas do przedstawienia programu naprawy finansów publicznych. Niżej podpisany do wielbicieli UE nie należy, ale akurat w tym przypadku jej działania mogą być pomocne.

Polityka gospodarcza winna mieć charakter antycykliczny, czyli państwo powinno zmniejszać tempo wzrostu wydatków w czasach prosperity i zwiększać w obliczu kryzysu. Jeśli założenia budżetu na 2025 r. sprawdzą się, to biorąc pod uwagę nasze konstytucyjne bariery, rząd będzie bezsilny w obliczu przyszłych wyzwań. Nie będzie w stanie stymulować popytu całkowitego, żeby przezwyciężyć kryzysy. Zatem rysuje się perspektywa, że rząd Donalda Tuska wykorzysta nadarzającą się okazję do obcięcia wydatków. Wyborcom w Polsce będzie mógł powiedzieć: „Patrzcie, mieliśmy takie wspaniałe plany, ale Unia stawia weto”. W świecie politycy takie chwyty stosują na każdym kroku. Niemniej na dłuższą metę kłopot pozostanie. Konieczna jest reforma rozdętego ponad miarę państwa opiekuńczego.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Emerytowany profesor ekonomii w Hollins University w stanie Wirginia w USA


redakcja@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 3 października

Czwartek, XXVI Tydzień zwykły
Dzień powszedni
Bliskie jest królestwo Boże.
Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 10, 1-12
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do św. Franciszka 25 IX - 3 X

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter