Pani minister jest „wielokrotnie zdziwiona”: że krytyka pojawia się dopiero teraz; że dlaczego dostaje się akurat darmowemu podręcznikowi, który odciąży domowe budżety; że kogokolwiek dziwi brak ludzkiej rodziny przy stole, skoro obecna jest przy nim rodzina ślimaków; że kogoś razi brak „św.” przed Mikołajem czy opłatka, zamiast którego są cynamonowe pierniki; że ludzi niepokoi wszechobecna w podręczniku magia. Zamiast się dziwić, mogłaby sięgnąć pamięcią parę miesięcy wstecz, kiedy pół miliona osób, w tym ja i moi przyjaciele, przedstawiało podobne uwagi MEN. Ludzie mobilizowali się w mało dogodnych terminach – podczas majówki, Bożego Ciała i wakacji, bo wtedy odbywały się ekspresowe konsultacje społeczne. Nie mam poczucia, by moje uwagi były potraktowane serio – sprzeciwiałam się zdaniu „Tola ma tablet”, a zamieniono je na „Tola ma tablet taty”. Gdzie sens? – teraz to ja się dziwię.
I dziwię się jeszcze bardziej: że nie ma nic o odwiedzaniu grobów 1 listopada, nic o Narodowym Święcie Niepodległości. W miarę czytania elementarza i pojawiania się kolejnych jego części pytań raczej przybywa, niż ubywa – i niech się pani minister tak nie dziwi. Ciekawe, że kiedy pytały „ekspertki”, „edukatorki” i „pedagożki” z „Wyborczej” (pisownia za GW) punktując podręcznik, ich 100 uwag zostało przyjętych z pokorą, ewentualnie – jak pokazuje ostateczna wersja książki – zlekceważonych. Ale gdy pyta i punktuje biskup – cytując zresztą innych ekspertów – nagle GW bierze uciśnioną „ministerkę” w obronę, a wraz z GW – całe jej lemingowe forum. Komentarze w internetowym wydaniu gazety bowiem zmieniają się o 180 stopni w zależności, kto krytykuje podręcznik.
Jednego dnia „Wyborcza” publikuje materiał o tym, że jak brakuje miejsc w klasach, które ustawowo nie mogą przekraczać 25 uczniów, to Joanna Kluzik-Rostkowska zabiera się do zmiany ustawy, a nie poprawy rzeczywistości. A kolejnego dnia GW szybciutko zamiata sprawę pod dywan i wywleka „biskupów” (sztuk jeden) atakujących panią minister. Schizofrenia? W przypadku tej gazety nikogo już chyba nie dziwi.
Monika Odrobińska |