Jezus opowiada uczniom o drodze krzyża i zmartwychwstania, która prowadzi do zbawienia świata.
Fot. Pixabay - CC0
komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: o. dr hab. Waldemar Linke CP
Pierwsze czytanie: Jk 4, 1-10
W naszych czasach kwitną nowe formy pobożności, praktyki modlitewne, odnawia się też takie, które zdawały się jeszcze kilka lat temu zabytkami w muzeach form życia religijnego. Jedno i drugie z troski, by modlić się dobrze, właściwie. Szukamy też sformułowań intencji naszej modlitwy, aby one w jak najlepszy sposób odpowiadały temu, co można nazwać właściwą modlitwą. Czy, jak adresaci Listu Jakuba, modlimy się źle? Przecież chcemy dobrze się modlić! Właśnie o to chodzi natchnionemu chrześcijańskiemu autorowi: chcemy. To nasz kompas wskazuje nam kierunek, a nie kompas woli Boga. Jest tylko jedna droga do dobrej modlitwy: „bądźcie poddani Bogu”. Jakakolwiek forma modlitwy, którą wybieramy, bo się nam podoba lub zaspokaja naszą potrzebę dowartościowania się, to „zła modlitwa”, ponieważ odciąga nas od pytania, czego chce Bóg? Jaka jest Jego wola? Jak Mu służyć?
To zaś jest istotą modlitwy, także tej, której Jezus nauczył swych uczniów. Czyż nie mieli w zanadrzu spraw dla nich bardziej palących niż uświęcenie najwyższego Imienia i nadejście Bożego królowania? A jednak właśnie o to Jezus każe im się modlić, a nie o zdrowie i powodzenie ich przedsięwzięć, nawet tych związanych z głoszeniem Ewangelii.
Psalm responsoryjny: Ps 55, 7-9.10-11.23
„Gdyby” to straszne słowo, ponieważ roztacza ono wspaniałe perspektywy po to, by uzasadnić, że nic z nich nie wyniknie. „Gdybym miał skrzydła”, ale nie mam. Czy to oznacza, że nic się nie da zrobić z zagrożeniami, niebezpieczeństwami? W Ps 55 „gdyby” wyznaczające granice ludzkich (nie)możliwości otwiera drogę dla heroicznej wiary polegającej na całkowitym zdaniu się na Pana, zawierzeniu Jego miłości i Jego sprawiedliwości.
Ewangelia: Mk 9, 30-37
Jezus opowiada uczniom o drodze krzyża i zmartwychwstania, która prowadzi do zbawienia świata. Oni dla Niego mają opowieść o swych ambicjach, małostkowych sporach, przekonaniu o własnej wielkości. To nie jest uczciwa wymiana. Bilans się zachwiał, ponieważ On im mówi o miłości, a oni Jemu o egoizmie, skoncentrowaniu na samym sobie, chęci wybicia się nad innych. Nie uczy ich na swoim przykładzie. Nie chce im dać zbyt wymagającego zadania. Mają uczyć się od dziecka, dla którego naturalną rzeczą jest słuchać tego, co mówią inni, uznawać każdego za kogoś większego od siebie. Mają się nauczyć tego, co potrafi każde dziecko. Łatwizna! My mamy się tego nauczyć. To zadanie ponad siły!