Jak sam tytuł książki wskazuje, szczęśliwe, spokojne i beztroskie życie leży w teraźniejszości, dlatego należy odrzucić wszelkie myślenie o przeszłości oraz plany na przyszłość. Chodzi o życie tu i teraz, o zakotwiczenie się w teraźniejszości. Dlatego autor zachęca do wykonywania mniejszej ilości czynności, ale za to z namysłem, oraz do spędzania czasu na łonie natury. Łatwo wyczuć tu filozofię chrześcijańską, tyle że z dodatkiem niebezpiecznych elementów, takich jak odrzucenie pamięci o przeszłości oraz porzucenie myśli, a zatem i działania, ukierunkowanych na wypełnienie celu naszego ziemskiego życia. Bo przecież celem ziemskiej wędrówki nie jest egzystencja sama w sobie, nawet spokojna i beztroska.
Takich autorów jak Tolle jest, niestety, więcej. W Ameryce ogromną popularnością cieszył się i nadal cieszy Ken Wilber, którego propozycją „integralnej duchowości” fascynował się Bill Clinton, przekładając jej wskazówki także na swoje decyzje polityczne. W Europie Zachodniej za twórcę, a w latach 70. i 80. za głównego przedstawiciela ezoterycznego New Age, uważa się Fritjofa Caprę, fizyka, który połączył fizykę z mistycyzmem Wschodu, a do tego pomieszał ją z metafizyką. Ciekawe, że naukowcy w dziedzinie fizyki, w tym także laureat Nagrody Nobla, krytykują podejście Capry do nauki. Nie przeszkodziło to jednak, aby Capra po podróży odbytej w latach 80. przez całe Niemcy stał się guru dla osób nieidentyfikujących się z Kościołem – czy to katolickim, czy protestanckim – poszukujących jednak odniesień dla ducha.
Ta głęboka fascynacja Niemiec New Age i ezoteryzmem z lat 80. przełożyła się obecnie na masową fascynację „Potęgą teraźniejszości”. Jak często ma to miejsce w przypadku kolejnych nowych „proroków” odwołujących się do New Age, osobami najbardziej podatnymi na wpływ tej ideologii i manipulację ezoterycznych guru są osoby zagubione, przechodzące problemy w związku, w pracy, z dziećmi, również osoby samotne, ze skłonnościami do depresji, przechodzące kryzys. One to, po zapoznaniu się z ezoteryczną lekturą, spychają – a nie rozwiązują – problemy z pola widzenia i uważają, że owa „filozofia” im pomaga. Ale są też osoby poszukujące życia duchowego, które jednak odcinają się od chrześcijaństwa i jego wymogów, aby w sposób lekki i przyjemny zakosztować przeżyć duchowych.
Niestety, jedno z drugim nie idzie w parze, a osoby, które po latach o tym się przekonują, są bardzo poranione duchowo. Dlatego należy przestrzegać przed ezoteryzmem, który oferuje złudną i krótkotrwałą ulgę w problemach czy nadaje życiu pozorny sens. Ten zlepek różnych wierzeń i prądów myślowych nie jest w stanie dać człowiekowi prawdziwej, mocnej i solidnej bazy. Ta bowiem w najgorszych kryzysach będzie dawać człowiekowi ukierunkowanie i sensowność wszelkich działań, radosnych i trudnych doświadczeń. Jako lekturę polecam zatem Nowy Testament: potęga Chrystusa.
Stefan Meetschen |