Kobiety wielkiego ducha i wielkich pasji? Nieliczne tylko zostały opisane lub przetrwały w opowieściach rodzinnych. Mniej znane publicystki i pisarki, nauczycielki i artystki wciąż czekają
Pałac w Siemianicach
Jadwiga z Szembeków Szeptycka, prawnuczka Aleksandra Fredry, przyszła na świat w 1883 r. w majątku Siemianice w Wielkopolsce, którego historia sięga końca XVII w. Jednym z jego kolejnych właścicieli był Piotr Szembek, generał dywizji wojsk polskich z 1831 r., patron znanego w Warszawie placu oraz założyciel Ligi Polskiej w powiecie kępińskim.
Po nim dobra odziedziczył Aleksander i kolejny Piotr Szembek – ojciec panny Jadwigi. Była najstarszą córką Piotra Szembeka i Marii z Fredrów. Jej pradziadek – hrabia Aleksander Fredro herbu Bończa (1793-1876), uznany za najwybitniejszego komediopisarza w historii literatury polskiej, był także pamiętnikarzem, poetą oraz wolnomularzem. Jego prawnuczka Jadwiga od dzieciństwa wykazywała szczególne zamiłowanie do pomagania potrzebującym, a we wczesnej młodości ogromne pokłady miłości bliźniego wlała w zorganizowanie Związku Dzieci Polskich i tajną szkołę, która funkcjonowała do 1904 r. na terenie rodzinnego majątku.
Jej mama zapewniła swoim dzieciom staranne wykształcenie, znajomość literatury narodowej, a córkom – także tajników prowadzenia domu. Jadwiga skupiała w sobie obraz panienki z dobrego domu oraz idealistki-społeczniczki czerpiącej wzorce z wielopokoleniowej rodziny, gdzie wartości przekazywano z poczuciem głębokiej misji. Cokolwiek robiła, zajmowała się tym dogłębnie, z pasją – tak też zajęła się prowadzeniem domu, ogrodu, gospodarstwa, wychowaniem dzieci. Starała się też włożyć dużo wysiłku w pracę społeczną na prowincji. Pisała i malowała – zostawiła akwarele, uwieczniła też Grób Pański w kościele w Bruchnalu, w okolicach Lwowa, gdzie osiadła wraz z mężem. Była członkiem Towarzystwa Muzeum Etnograficznego w Krakowie.
Po raz pierwszy usłyszałam o niej przed laty, gdy jako uczennica miałam możność udziału w wykopaliskach archeologicznych i sama znalazłam kilka wartościowych drobiazgów. W opowieściach prowadzących wykopaliska Jadwiga z Szembeków Szeptycka jawiła się jako polska pionierka archeologii, a pierwszym obiektem jej pasji naukowych było cmentarzysko z okresu rzymskiego w rodzinnej wsi. Naukową opiekę nad tymi pracami pełnił kustosz Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a panna Jadwiga opisała wyniki badań w periodyku specjalistycznym. A był to rok 1902!
Jako miłośniczka etnografii specjalizowała się w obrzędach ludowych oraz pieśniach galicyjskich. Zgromadziła ich obszerne zbiory (nuty i teksty), rejestrowała obrzędy, zwyczaje. Z pomocą rodzeństwa opublikowała „Przyczynki do etnografii Wielkopolski” – ponoć największy po Oskarze Kolbergu zbiór materiałów o kulturze ludowej tego regionu. Jej mąż, Leon Szeptycki, był człowiekiem wielkiej kultury i taktu, a znajomość literatury ojczystej miał w małym palcu.
Elżbieta, córka Jadwigi, pisała: „Zdolności literackie, odziedziczone po Fredrach, wyrażały się w bardzo pięknych wierszach: przede wszystkim w poemacie »Rodzinne kąty«, w pięknym wierszu do matki, z podziękowaniem za wychowanie i z refrenem: »za to Ci, Matko, cześć« i w wierszu do narzeczonego, a potem męża, Leona Szeptyckiego, zaczynającego się: »Pójdziemy razem w życia znój, na radość i wesele, Nie będziesz sam, kochany mój, ja radość Twą podzielę. A kiedy przyjdzie gorycz pić, rzecz najzupełniej godna, nie będziesz sam, kochany mój, spełnimy kielich do dna«”.
Jadwiga – zwana przez rodzinę „Inką” – jako osiemnastolatka napisała powieść dla młodzieży „Kasztelanka” z czasów Bolesława Krzywoustego. „Kasztelanka” cieszyła się podówczas wielką popularnością jako lektura wykorzystywana w nauczaniu domowym przez rodziny ziemiańskie. „Przyczynki do etnografii Wielkopolski” wydane w Krakowie w „Materiałach antropologiczno-archeologicznych i etnograficznych” też napisała, mając lat osiemnaście. Siedemdziesiąt skrupulatnie zanotowanych pieśni, w tym nuty do domowego śpiewania wieczornego, oraz ponad trzydzieści rysunków strojów – oto imponujące dzieło młodej damy, która zaledwie cztery lata wcześniej uczestniczyła – wraz z rodzoną siostrą – w wykopaliskach archeologicznych, a następnie… w kursie pielęgniarskim, podczas którego wykazała się ogromną cierpliwością i zaangażowaniem! Na przełomie lat 20. i 30. XX w. „Inka” opracowała na podstawie źródeł liturgicznych mszalik „W kościele i w cerkwi”, umożliwiający uczestniczenie we Mszy Świętej – również obrządku grecko-katolickiego.
Dobra, szlachetna, piękna duchem. Została rozstrzelana przez funkcjonariuszy NKWD, którzy wdarli się 27 września 1939 r. do majątku Szeptyckich. Poszła za prowadzonym na śmierć mężem: „spełnimy kielich do dna”. Jeszcze jedna „Inka”, która zachowała się jak trzeba.
Kobiety wielkiego ducha i wielkich pasji? Nieliczne tylko zostały opisane lub przetrwały w opowieściach rodzinnych. Mniej znane publicystki i pisarki, nauczycielki i artystki wciąż czekają na odkrycie.