O współczesnych metodach leczenia niepłodności wśród kobiet i mężczyzn mówi amerykański ginekolog prof. Thomas Hilgers w rozmowie z Radkiem Molendą.
Z prof. Thomasem W. Hilgersem, twórcą NaProTechnologii, rozmawia Radek Molenda
Mówi Pan czasem, że NaProTechnologia jest przełomem w leczeniu niepłodności. Na czym ten przełom polega?
To nowy, a zarazem stary sposób myślenia. Szukanie przyczyn chorób, by następnie je leczyć, należy do istoty medycyny. Jednak są dziedziny, gdzie przestaliśmy to robić. Drastycznym przykładem tego jest medycyna rozrodcza i profilaktyka zdrowotna kobiet. Od kiedy wymyślono tabletki antykoncepcyjne, używa się ich do tłumienia objawów chorób lub przechodzenia nad nimi. Te tabletki niczego nie leczą i nawet nie pomagają szukać przyczyn chorób, ale wielu lekarzy uznało, że tak jest dobrze. Jakbyśmy zapomnieli, że chodzi o zdrowie kobiet.
W przypadku in vitro fertilisation (IVF) jest tak samo – przeskakujemy nad problemem, czyli przyczyną trudności z zajściem w ciążę. Dla mnie to inny rodzaj „tabletki”, kiedy zapominamy, że chodzi o leczenie, a nie omijanie problemu. Z kolei w NaProTechnologii szukamy przyczyny chorób, które są u korzenia niepłodności, i prowadzimy do tego, by kobieta była zdrowa. Tak więc jest to nowe spojrzenie na problem oraz posługiwanie się w diagnozowaniu i leczeniu najnowocześniejszymi osiągnięciami medycyny, a jednocześnie powrót do źródeł, do tego, czemu medycyna służy.
Czy więc w ogóle uzasadnione jest porównywanie IVF z NaProTechnologią w kontekście leczenia niepłodności?
W tym pytaniu jest wiele racji, jednak metodzie IVF mass media poświęciły już tyle uwagi, tak bardzo jest to propagowane w kontekście leczenia niepłodności, że wiele kobiet głęboko wierzy, iż jest to jedyny i najpewniejszy sposób radzenia sobie z problemami z zajściem w ciążę. Nie narzeka się na IVF, nie podnosi kwestii, że to niczego nie leczy, jest mało skutecznie, bardzo drogie, że z zamrożonymi zarodkami ludzkimi nie wiadomo, co robić – wszystko to tylko dlatego, że myśli się, że nie ma alternatywy.
Ale problem, o którym mówię, dotyczy także lekarzy. Przyzwyczailiśmy się, że zastosowanie pigułki antykoncepcyjnej niemal natychmiastowo „leczy” bardzo szeroką gamę problemów zdrowotnych kobiet, choć w rzeczywistości jedynie znosi objawy choroby. W takim sposobie myślenia tkwimy od ponad 50 lat i lekarze zatracili już jakikolwiek inny sposób myślenia na ten temat. Stoi przed nami olbrzymie zadanie, żeby na nowo edukować całą służbę zdrowia i kobiety, tłumaczyć, że istnieje inne podejście do problemu niepłodności.
Propagatorzy in vitro twierdzą, że NaProTechnologia może i leczy niepłodność idiopatyczną*, ale kiedy istnieje konkretny powód niepłodności – nie pomaga.
Nie wierzę w niepłodność idiopatyczną. Tak ci, którzy zajmują się IVF, nazywają niepłodność, kiedy jej przyczyn u par, które do nich trafiają, nie potrafią lub czasem wręcz nie starają się znaleźć. W NaProTechnologii możemy te przyczyny znaleźć praktycznie w każdym przypadku. Uściślijmy jednak, że na obecnym etapie nie znamy jeszcze wszystkich możliwych przyczyn problemów z poczęciem dziecka. Natomiast we wszystkich przypadkach, kiedy zgłaszają się do nas pary z tymi problemami, znajdujemy różne przyczyny, a najczęściej zespoły różnych przyczyn, i je leczymy.
Prowadzimy od lat bardzo szeroko zakrojone badania dotyczące np. nieprawidłowości cyklu owulacyjnego. Niestety większość osób zaangażowanych w służbę zdrowia jest tego zupełnie nieświadoma. Tym bardziej lekarze zajmujący się IVF tej wiedzy nie mają, ponieważ jej nie szukają; nie jest im potrzebna do robienia tego, co robią.
Tak więc kobiety idą do klinik przeprowadzających IVF z chorobami powodującymi niepłodność, przechodzą przez in vitro i wychodzą z tych klinik z chorobami, z którymi przyszły – bez żadnej diagnozy i leczenia.
Jaką skuteczność ma NaPro- Technologia?
Gdy chodzi o zdiagnozowaną endometriozę, mamy od 60 do 75 proc. wyleczeń zakończonych poczęciem dziecka. Leczenie zespołu polcystycznych jajników – 80 proc. Gdy są liczne zrosty na jajowodach, skuteczność jest niższa – ok. 35 proc., ale to i tak odsetek wyższy niż skuteczność IVF.
W medialnym przekazie na temat radzenia sobie z niepłodnością dominuje jednak szablon: „próbowaliśmy się leczyć, ale bez efektów. Wybawieniem dla nas stało się in vitro”. A o Na- ProTechnologii ani słowa lub wypisywanie bzdur.
W tym przekazie nie znajdziemy informacji o tych, którzy próbowali IVF i nie doszło do poczęcia, i jaki to procent? Wmawia się ludziom, że to jedyny sposób leczenia niepłodności. A prawda jest taka, że jeśli niepłodność ma swoje przyczyny, które medycyna już odkryła, a które da się wyleczyć – NaProTechnologia je leczy. Szukaniem przyczyn jeszcze niepoznanych, a potem ich leczeniem, znajdowaniem wciąż nowych odpowiedzi zajmujemy się nieustannie. Stąd prowadzenie dalszych badań, rozpowszechnianie wiedzy o Na- ProTechnologii, jej wspomaganie m.in. fi- nansowe są takie ważne.
Czym spowodowanej niepłodności nie da się wyleczyć?
Są takie sytuacje, jeśli np. odsetek plemników w nasieniu męskim wynosi praktycznie zero. Dotyka to ok. 1 proc. mężczyzn. Współcześnie jeszcze jest to nieuleczalne, ale to jedyna rzecz, która w tej chwili przychodzi mi na myśl.
Powiedzmy więc kilka zdań o leczeniu bezpłodności u mężczyzn.
Można badać jakość ich nasienia. Są leki, które mogą podnieść liczbę plemników, wzmocnić ich żywotność i ruchliwość, no i oczywiście można ukierunkować współżycie na okres dla kobiety maksymalnie płodny. Mówimy o tzw. współżyciu celowanym. Co ciekawe – odsetek ciąż, jako wynik leczenia w ramach NaProTechnologii problemu po stronie mężczyzn, jest o wiele wyższy, niż kiedy się ten problem załatwia poprzez IVF.