Po wyborach parlamentarnych, które odbyły się w przed dwoma tygodniami w Szwecji, ten skandynawski kraj dołącza do państw, w których społeczeństwo wyraźnie wyraża swoje zaniepokojenie kierunkiem, w jakim zmierza Europa. Oto prawicowa partia Szwedzkich Demokratów, opowiadająca się za zaostrzeniem polityki imigracyjnej i przywróceniem bezpieczeństwa mieszkańców Szwecji, uplasowała się na trzecim miejscu z wynikiem 17,7 proc. Wygrali wprawdzie dotychczas rządzący Socjaldemokraci z wynikiem ponad 28 proc., ale będą musieli stworzyć koalicję.
Jednakże tak wysoki wynik Szwedzkich Demokratów, których głównym postulatem jest zatrzymanie imigracji, i deportacja imigrantów, którzy popełniają przestępstwa lub nie mają prawa do azylu, pokazuje zmęczenie kolejnego europejskiego narodu obecną sytuacją na Starym Kontynencie. Zresztą strefy no-go w różnych miastach Szwecji, Malmö zwane od imigranckich porachunków „wybuchowym” albo podrzucanie Szwedom do skrzynek pocztowych „nakazu” przejścia na islam to nie bajki, tylko rzeczywistość. I choćby elity nie wiadomo jak próbowały medialnie wybielać rzeczywistość, obywateli oszukać się nie da, bo odczuwają wszystkie te wydarzenia na własnej skórze. Co nie przeszkadza mediom w kreowaniu poprawnego wizerunku Europy, w której każdy, kto ośmieli się wybrać partię postulującą uregulowanie polityki imigracyjnej, będzie nazwany nacjonalistą, populistą lub nawet faszystą.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 38 (676), 23 września 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 5 października 2018 r.
