Może więc trzeba w końcu rzetelnie policzyć, ile Kościół katolicki bierze od państwa, a ile wkłada w jego funkcjonowanie i budżet. Nie chodzi nawet o wartości takie jak kultura, tożsamość narodowa, etos chrześcijański i europejski czy budowanie międzyludzkiej wspólnoty, bo tych nie sposób przeliczyć na pieniądze. Chodzi o zwykłe sprawy, jak choćby wszelkie podatki płacone przez duchownych i instytucje kościelne. Bo wygląda na to, że wysokość samych tylko płaconych przez duchownych katolickich podatków od dochodów przekracza to, co z Funduszu Kościelnego przypada Kościołowi katolickiemu. Dodajmy do tego podatki gruntowe, VAT od wszelakich zakupów i składki ZUS odprowadzane za świeckich pracowników instytucji kościelnych. Wyjdą z tego miliardy złotych.
To tylko pieniądze, a do tego dochodzą jeszcze setki tysięcy miejsc pracy. Ilu świeckich nie korzysta z zasiłków dla bezrobotnych, bo znalazło zatrudnienie w mediach, wydawnictwach katolickich, szkołach i parafiach, przy budowie Świątyni Opatrzności Bożej czy wokół sanktuarium w Licheniu? Doliczmy do tego tysiące prywatnych i państwowych firm, którym instytucje katolickie dają zarobić, począwszy od producentów papieru, sprzętu elektronicznego, drukarni, agencji reklamowych – jak to jest w naszym przypadku – a na producentach stali i betonu – w przypadku budowniczych kościołów – kończąc. Kardynał Schönborn z Wiednia wykazał ostatnio, że same podatki od towarów i usług płacone przez Kościół przy okazji remontów zabytkowych świątyń są znacznie wyższe niżeli państwowe dotacje na ten cel. Kościół we Włoszech według ostatnich wyliczeń zwraca państwu w postaci rozmaitych świadczeń prawie czterokrotnie więcej, niż od państwa dostaje.
A jak to jest w Polsce? Sama tylko Caritas Polska przeznacza na pomoc potrzebującym prawie 140 mln zł rocznie, realizując przy tym świadczenia na rzecz wierzących i niewierzących o wartości prawie pół miliarda złotych. Jest w tym również praca tysięcy wolontariuszy i duchownych oraz udostępnienie pomieszczeń kościelnych. A jak wyliczyć wartość tego, co robi Fundacja Dzieło Nowego Tysiąclecia? Przecież to coś więcej niż tylko kilkanaście milionów złotych rozdawanych corocznie w postaci stypendiów. Dla wielu to jedyna szansa na zdobycie wykształcenia i godne życie. Działalność Kościoła to również prawie 600 różnego typu szkół katolickich, w tym uczelnie wyższe. Gdyby tych placówek nie było, państwo musiałoby odpowiednio więcej ich wybudować, wyposażyć i utrzymać. Rodzice posyłający dzieci do szkół katolickich też płacą podatki – może nawet wyższe – i mieliby prawo żądać, aby te szkoły były finansowane przez państwo na równi ze szkołami państwowymi.
Instytucje kościelne wspierają, a często wyręczają państwo i samorządy w ich ustawowych obowiązkach. Zamiast więc mówić o wspieraniu Kościoła przez państwo, trzeba głośno mówić o wspomaganiu i współtworzeniu państwa polskiego przez Kościół. Bez katolików i działalności instytucji kościelnych nad naszym państwem szybko zawisłaby groźba bankructwa. Nie tylko moralnego!
ks. Henryk Zieliński |