2 kwietnia
środa
Wladyslawa, Franciszka, Teodozji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Tak zagrał Duch Święty

Ocena: 0
5651
Fascynacja mediów Franciszkiem potrwa krótko. Pierwsze zdziwienie przyjdzie, kiedy zostaną przetłumaczone jego książki i dziennikarze zaczną czytać jego teksty. To jest dynamit Ewangelii – mówi urodzony i wychowany w Argentynie ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski
Z ks. Stefanem Moszoro-Dąbrowskim, kapłanem Opus Dei, urodzonym i wychowanym w Argentynie, rozmawia Monika Florek-Mostowska


Ucieszył się Ksiądz, że papieżem został Księdza rodak?


Nigdy bym tego nie podejrzewał. Po tym niespodziewanym wyborze powziąłem poważne postanowienie: już nigdy więcej nie prorokować! Kardynałowie wybrali człowieka, który nie jest intelektualistą o wybitnym dorobku naukowym, nie jest młody, nie ma doświadczeń pracy w Kurii Rzymskiej. Natomiast wszystkich zmobilizował do modlitwy za poprzednika i za siebie. Wybrali człowieka, który jasno się dystansował od władzy i układów, przypominając jej o odpowiedzialności, jaką niesie ze sobą jej sprawowanie. Benedykt XVI naukowo pokazywał, jak Jezus z Nazaretu i Królestwo, które głosił, nie jest z tego świata. Obecny Papież będzie kontynuował tę linię: pełna Ewangelia głoszona w języku zrozumiałym.


To wpływ katolicyzmu typowego dla Argentyny?

Chrześcijaństwo w Argentynie jest młode, więc intensywnie poszukujące. Argentyna ma ogromny potencjał młodych ludzi, którzy chcą zakładać normalne rodziny. I dla nich Kościół jest wsparciem. Wiara jest jednak dość płytka, bo brakuje formacji. Kościół zmaga się tam z wyzwaniami kulturowymi. W dobie globalizacji debata medialna jest tam podobna do tej w Europie. Istnieje silna presja obyczajowa na życie bez ślubu, legalizację „małżeństw” homoseksualnych itp. Pobożność w znacznym stopniu, bardziej niż w Polsce, ma tam charakter ludowy. Bardzo rozwinięty jest kult maryjny. Inkulturacja, czyli wprowadzanie chrześcijaństwa na tamte tereny przez misjonarzy, była dobrze prowadzona – ksiądz na ulicy jest bardzo szanowany i ogólnie lubiany. Ludzie są bardziej otwarci. To pozwala, by przy pierwszej rozmowie z kapłanem, nawet przypadkowo spotkanym na przystanku autobusowym, poprosić o spowiedź. W Polsce, kiedy się proponuje tak bezpośrednio spowiedź, niektórzy czują się urażeni, że się wchodzi w ich prywatne sprawy. Tam właśnie od księdza tego oczekują. Można szybko przejść od piłki do spowiedzi, czyli mamy „krótką piłkę duszpasterską”. Oczywiście, że potem trzeba zadbać o utrwalenie postanowień. Wytrwałość i stabilność nie są mocną cechą Latynosów.


Z jakimi problemami borykał się ojciec Bergoglio w swoim kraju?


Lata 70. były bardzo trudne. Zimna wojna w Ameryce Łacińskiej nie była wcale zimna, lecz gorąca! Na Kubie rządził młody Fidel Castro wspierany aktywnie przez ZSSR. Serca wartościowej młodzieży podbijał Che Guevara na skutek zręcznej propagandy – do dziś młodzi używają koszulek z jego wizerunkiem, a przecież ten człowiek miał wiele krwi na rękach. To był czas wielkich napięć, ale przebiegał zupełnie inaczej niż w Polsce. W Polsce, będąc z ludźmi, trzeba było dystansować się od dyskursu marksistowskiego. W Argentynie, jeśli chciałeś być z ubogimi, niemalże na siłę byłeś wciskany w dialektyczne schematy. Zaangażowanie w sprawy społeczne oznaczało, że będziesz podejrzany o zamiary rewolucyjne. Takie schematy zręcznie wprowadziła ideologia nota bene rodem z Europy. W takiej sytuacji znalazł się wtedy o. Jorge Bergoglio, przełożony jezuitów. Miał wtedy około 40 lat. W takim wieku łatwo wplątać się w walkę, która była przedstawiana bardzo idealistycznie. Wielu jego współbraci uległo urokowi szybkiego działania na rzecz ubogich poprzez walkę. On temu urokowi nie uległ i dlatego w latach 90. pojawiły się zarzuty, że współpracował z represyjną władzą wojskowych, że nie robił wszystkiego, aby ratować tych księży, którzy zostali posądzeni o działalność rewolucyjną. Tymczasem są to niesłuszne zarzuty.

To nie będzie sympatyczny „dziadek”,
który przygląda się, jak ludzie odchodzą od wiary,
to gorliwy syn duchowy Ignacego z Loyoli

O. Bergoglio był człowiekiem, który potrafił nie wplątać się w koneksje polityczne. Był bardzo zaangażowany z pracę z ludźmi ubogimi i wierny Ewangelii. Był człowiekiem głębokiej modlitwy i nie ulegał marksistowskiej dialektyce. Po wyborze Jana Pawła II i po dokumentach Kościoła z 1982 i 1984 r. już było bardzo jasne, że są dwie teologie wyzwolenia: ta z mocnym wpływem marksizmu i ta wierna Ewangelii. Obecny Papież Franciszek wyznawał tę ostatnią. A gdy marksizm przeniósł walkę do sfery obyczajowej, z początkiem XXI wieku, o. Bergoglio był już arcybiskupem Buenos Aires i otwarcie mówił: „nie!” Odpowiedź, jaką proponował kardynał z Buenos Aires, to misyjność totalna. Przejście od Kościoła czekającego na klientów do wspólnoty wychodzącej w świat.


A czy ojcu Bergoglio jako arcybiskupowi Buenos Aires udało się odcisnąć trwały ślad w swojej metropolii?


On prowadził tam Kościół niecałe piętnaście lat. Jako duszpasterz Buenos Aires podkreślał rolę sakramentów. Za jego „kadencji” w Buenos Aires znacznie wzrosła liczba chrztów. Wprowadził też katechezy rodzinne. Udało mu się to, chociaż nie dysponował taką liczbą księży, jaka jest do dyspozycji w Polsce. Tam trzeba było bardziej mobilizować świeckich. O. Bergoglio pokazał, że jeśli się chce, można dotrzeć do milionów ludzi, którzy chcą słuchać Ewangelii, trzeba tylko siać wytrwale.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 2 kwietnia

Środa, IV Tydzień Wielkiego Postu
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): J 5, 17-30
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ 8. dzień nowenny za Ojczyznę


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter