W swej antykomunistycznej encyklice Divini Redemptoris Pius XI pisał przed siedemdziesięciu pięciu laty, że komunizm „swe istnienie zawdzięcza właśnie nadmiernemu przywiązaniu ludzi do dóbr doczesnych” (art. 78). Dlatego przekonywał wszystkich katolików, że trzeba „koniecznie powrócić do skromniejszych form życia” (art. 48). Szczególnie jednak księży Pius XI zachęcał do życia „pokornego, ubogiego i ofiarnego” – bowiem „kapłani żyjący w ubóstwie (…) działają prawdziwe cuda dobroczynności wśród ludu chrześcijańskiego. (…) Chciwi zaś kapłani [często] nie będą narzędziem łaski dla ludu, ale raczej jej zaporą”. I wszystkich biskupów Pius XI wzywał, by byli „braćmi ubogich” (art. 63). W Polsce, w okresie satelickich rządów komunistycznych, nauczanie to stało się drogowskazem rozwijanego przez Prymasa Wyszyńskiego duszpasterstwa robotników, potem zaowocowało ruchem Solidarności.
Kardynał Bergoglio w Argentynie również połączył zdecydowane odrzucenie marksistowskiej teologii wyzwolenia z pełnym solidarności duszpasterstwem ubogich. To bardzo ważna, ale tylko okoliczność – bo ubóstwo nie jest środkiem, ale formą życia chrześcijańskiego. Choć na Zachodzie komunizm typu sowieckiego upadł – życie chrześcijańskie rozkłada dziś nowa wersja materializmu, kultura konsumpcyjna. Tylko ludzie, którzy naprawdę odrzucili ją we własnym życiu, mogą przekonująco chronić przed nią innych. W osobie Ojca Świętego dostaliśmy znak, jak bardzo to jest ważne.
![]() | Marek Jurek |