3 czerwca
poniedziałek
Leszka, Tamary, Karola
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Czas dialogu już był

Ocena: 4.04118
1999

Przez świat przewala się neomarksistowska liberalno-lewicowa rewolucja. I zdaje się odnosić większe sukcesy niż swego czasu sowiecki komunizm. Pierze mózgi globalnie całym pokoleniom. Chodzi o to, co zwykle – o stworzenie lepszego świata i wyzwolenie uciśnionych. Czyż nie o tym mówili Marks, Engels i Lenin?! Ba! Już szatan w raju obiecywał pierwszym ludziom lepsze życie, wiedzę, pełną wolność, decydowanie o dobru i złu. Tzw. grzech pierworodny to archetyp wszelkich ideologii, które kuszą człowieka… Oczywiście z tego nie wynika, że nie powinniśmy chcieć zmieniać świata i czynić go lepszym. Wręcz przeciwnie! W Księdze Rodzaju czytamy, że Bóg stworzył człowieka, mężczyznę i niewiastę, po czym przykazał, by byli płodni, czynili sobie ziemię poddaną i panowali nad wszelkim stworzeniem. Szatan też zachęca człowieka do twórczej aktywności, tyle że wbrew Bogu i stworzonej przez Niego naturze.

Przebiegłość złego ducha polega na tym, że mami ludzi pozornym dobrem, by ostatecznie nakłonić ich do czynienia zła. I tak troska o naturę przybiera formę histerycznej, antyludzkiej religii klimatyzmu. Wolność człowieka miałaby usprawiedliwiać aborcję, czyli zabijanie istot ludzkich w łonach matek, oraz eutanazję. Wezwanie do szacunku dla każdego człowieka zostało przepoczwarzone w obowiązek popierania najbardziej nieracjonalnych wymysłów ideologii gender/LGBTQ+. Otwartość na potrzebujących jest wykorzystywana, by tworzyć globalną ideologię „świętego emigranta”, wedle której granice powinny być w praktyce zlikwidowane. Tyle że w ten sposób nie rozwiązuje się problemów np. ubogich krajów Afryki, lecz tworzy coraz większy chaos, mętną wodę, w której grube ryby i ich organizacje stają się coraz grubsze.

W Kościele można by wyodrębnić różne postawy wobec powyższych zjawisk. Są tacy, którzy generalnie nie widzą problemu, a jeśli już coś do nich dotrze, to zaraz twierdzą, że to margines, że nie ma co przesadzać. Tacy katolicy są gotowi popierać w polityce ludzi, którzy nawet nie ukrywają, że chcieliby świata zbudowanego na w gruncie rzeczy antychrześcijańskich zasadach. Druga grupa to ci, którzy nie tylko nie widzą zagrożenia ze strony współczesnych ideologii, ale wierzą w nie bardziej niż we wstawiennictwo Matki Bożej. Niestety, nie brakuje w tej grupie duchownych, którzy chcieliby stworzyć jakiś nowy katolicyzm, już nie Chrystusowy, ale liberalno-lewicowy, sorosowo-gatesowy. Są też tacy, którzy dostrzegają w jakiejś mierze niebezpieczeństwa ideologii propagowanych przez agendy ONZ, UE i setki różnych globalnych fundacji, za którymi stoją miliarderzy, zwani niekiedy dla niepoznaki filantropami. Ale jednocześnie wciąż widzą sens dialogowania z tego rodzaju ludźmi i środowiskami. Przyznam, że kiedy pod koniec lat 90., po studiach doktoranckich, wróciłem do Polski, to entuzjastycznie chciałem dialogować. Pojawiałem się, swego czasu nawet często, w TVN-ach i TOK FM-ach, wypowiadałem się dla „GW”. Widziałem sens w „szukaniu tego, co łączy” z takimi osobami, jak np. Magdalena Środa czy Jan Hartman. Dziś widzę, jak często to „dialogowanie” było z mojej strony naiwne.

Nie zwątpiłem w sens jakiegokolwiek dialogu, ale wiem, że obecny czas wymaga od nas odwagi i ewangelicznej przebiegłości w konfrontowaniu się ze światem, a przede wszystkim dbania o własną tożsamość. Bliska jest mi diagnoza Benedykta XVI, który twierdził, że wobec nietolerancyjnej presji, jakiej coraz bardziej poddane jest chrześcijaństwo, a szczególnie Kościół katolicki, trzeba tworzyć różnego rodzaju małe wspólnoty, w których będzie możliwe oprzeć się napierającemu światu i przekazać wiarę przyszłym pokoleniom. Ratzinger podkreślał, że „potrzebujemy czegoś w rodzaju wysp, gdzie żyje wiara w Boga, trwa wewnętrzna prostota chrześcijaństwa i stąd może ono promieniować w świat”.

Ephraim Radner, konserwatywny teolog anglikański, stwierdził, że „dla chrześcijanina nie ma już bezpiecznego miejsca na świecie, nawet w naszych kościołach”. To prawda! Wystarczy popatrzeć na niektóre kościoły w Niemczech. Alasdair MacIntyre, filozof, wzywał „ludzi wierzących w tradycję, rozum i cnotę do tworzenia wspólnot, w ramach których życie obyczajne może przetrwać nadchodzące długie lata Ciemności”. Tak! To czas tworzenia wspólnot na wzór rodziny z Nazaretu.

Idziemy nr 25/2023

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

NIEDZIELNY NIEZBĘDNIK DUCHOWY - 2 czerwca

IX Niedziela zwykła
Słowo Twoje, Panie, jest prawdą,
uświęć nas w prawdzie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 2, 23 – 3, 6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego) 
+ Komentarz Idziemy - Świętuj!



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter