Współcześnie o sprawach wiary i religii coraz częściej mówi się, używając polszczyzny potocznej, ale też odwołując się do typowych dziś zwyczajów komunikacyjnych czy choćby strategii reklamowych.
fot. Aaron Burden | Unsplash
Język religijny to nie tylko dobrze nam wszystkim znany styl biblijny: podniosły, a nawet hieratyczny, charakteryzujący się specjalnym słownictwem i specyficzną, z punktu widzenia dzisiejszego czytelnika wręcz archaiczną składnią. Współcześnie o sprawach wiary i religii coraz częściej mówi się, używając polszczyzny potocznej, ale też odwołując się do typowych dziś zwyczajów komunikacyjnych czy choćby strategii reklamowych. Niedawno trafiłem na bardzo ciekawe opracowanie, autorstwa Anny Parchety z Uniwersytetu Warszawskiego, pod intrygującym tytułem Biblia do żucia, czyli nowy sposób mówienia o religii i wierze na przykładzie tzw. designu religijnego. Autorka na wybranych przykładach przeanalizowała w nim językowy aspekt tytułowego designu religijnego.
Jak się okazuje, producenci przedmiotów związanych z kultem i religią, choć niekoniecznie służących do celów religijnych, wyraźnie czerpią z kultury popularnej i sprawdzonych metod dotarcia do odbiorcy. Wyrazistym przykładem może być wykorzystana w tytule artykułu badaczki Biblia do żucia. Jest to zbiór 30 wersetów z Kazania na górze wydrukowanych na wąskich paskach papieru przypominających gumy do żucia i opakowanych w pudełeczko kojarzące się z popularnym niegdyś rodzajem takich gum. Aby wzmocnić skojarzenia, na pudełku umieszczono napis: „Wersy, które można przeżuwać cały dzień”; wykorzystano tu przenośne znaczenie czasownika przeżuwać (‘rozmyślać o czymś nieustannie, rozważać coś wiele razy’).
Przywołajmy jeszcze jeden produkt służący do modlitwy, którego autorka opracowania nie omawia. Swego czasu na polskim rynku pojawiła się Miserikordyna, czyli zestaw składający się z różańca i obrazka z Jezusem Miłosiernym oraz ulotki w kilku językach. Nazwa wyraźnie odsyła do nazw leków, dodatkowo całość jest opakowana w pudełeczko imitujące typowe opakowanie na tabletki, z rysunkiem serca i włoskimi napisami. Wśród nich znajduje się m.in. opis zawartości: „59 granelli intracordiali” (czyli ‘59 granulek śródsercowych’, co nawiązuje do 59 paciorków różańca) oraz wskazanie dokładnego składu: „Corona Divinae Misericordiae 50%, Imago Iesu Misericordis 50%”. Informacja o „leku” jest następująca: „Miserikordyna to lek duchowy, który sprawia, że dusza otrzymuje miłosierdzie. Objawia się to poprzez pokój serca, wewnętrzną radość i pragnienie czynienia dobra. Jego skuteczność jest gwarantowana słowami Jezusa”.
Oba produkty mają zachęcić do modlitwy, a ich zaskakująca, nieco żartobliwa forma rzeczywiście może skłonić do ich używania.