Prawo do tego, aby żyć zgodnie z własnym sumieniem, wydawałoby się w demokratycznym społeczeństwie czymś oczywistym. Dziwi jednak, że w sprawach dotyczących małżeństwa i seksualności coraz częściej robi się wyjątek od tej podstawowej zasady.

Grupy nacisku narzucają swoją wizję, a czynią to zwykle pod hasłem tolerancji. Według takiej logiki nietolerancją jest uznawanie obiektywnych zasad. Człowiek głęboko religijny, czyli taki, który stara się żyć zgodnie ze swymi przekonaniami, jest niebezpiecznym radykałem i trzeba ograniczyć jego działanie w społeczeństwie.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 5 (591), 29 stycznia 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 8 lutego 2017 r.