19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kim grozi atomem

Ocena: 0
1967

Oczywiście KRLD jest za słaba, by przeprowadzić atak zakończony sukcesem. Może jednak skutecznie się bronić, stanowiąc gigantyczne zagrożenie dla gęsto zaludnionej Korei Południowej czy nieodległej Japonii. A ponieważ jej przywódcy są nieobliczalni, tak naprawdę możliwy jest każdy wariant.

Według oficjalnych informacji, Pjongjang wydaje 15 proc. budżetu na zbrojenia. Jednak eksperci szacują, że w rzeczywistości może być to nawet jedna trzecia całych wydatków państwa. Siły lądowe dysponują blisko milionem żołnierzy (dla porównania: mająca więcej obywateli Polska ma ich ponad 100 tys.), 5,5 tys. czołgów w znacznej części przestarzałych, wyprodukowanych jeszcze w ZSRR; 2,2 tys. transporterów opancerzonych (też głównie przestarzałych), blisko 5 tys. wyrzutni rakiet i 9 tys. dział. Z ponad ośmiuset samolotów bojowych tylko kilkadziesiąt jest nowoczesnych: rosyjskie typu MiG-29. Czyli – siła północnokoreańskiej armii leży nie w jakości, a w ilości wojska. Stąd rola sił strategicznych.

Rakieta Hwasong-14, skutecznie wypróbowana w lipcu tego roku, może polecieć na odległość 10 tys. kilometrów; Hwasong-12, testowana w maju – do 6 tys. km. Podobno trzy rakiety Hwasong-7 (zwane też Rodong-1), mające zasięg do tysiąca kilometrów, są wyposażone w głowice jądrowe. Szwedzki instytut SIPRI uważa, że KRLD ma 20 takich głowic.

Bomba wodorowa?

Pjongjang chce mieć broń silniejszą niż „zwykła” bomba atomowa. W przypadku bomby atomowej dochodzi do rozszczepienia atomów. W bombach wodorowych ma natomiast miejsce synteza jądrowa – łączenie dwóch mniejszych jąder atomowych w jedno. W rezultacie bomba wodorowa ma o wiele większą moc niż atomowa. Trudno się więc dziwić dążeniom Kim Dzong Una i jego współpracowników.

Pierwsza próbna eksplozja bomby H, przeprowadzona przez amerykańskich fizyków (m.in. pod kierownictwem Polaka Stanisława Ulama) na atolu Eniwetok w 1952 r., została oszacowana na ponad 10 megaton, czyli 700 bomb jądrowych zrzuconych na Hiroszimę. W 1953 r. kolejną eksplozję wywołali Rosjanie, a w 1954 r. – Amerykanie na atolu Bikini. Wybuch ten miał siłę 15 megaton i spowodował ogromne skażenie środowiska naturalnego, o wiele większe, niż się spodziewano. Najpotężniejsza bomba wodorowa wybuchła w 1961 r. w ZSRR, a jej siłę oceniono na 58 megaton, czyli 4 tys. bomb zrzuconych na Hiroszimę.

Korea Północna jest za słaba,
by przeprowadzić zakończony sukcesem atak,
ale jej przywódcy są nieobliczalni

Koreańczycy mogą mieć problem z dokonaniem próbnej eksplozji, bo przecież nie zamierzają niszczyć własnego kraju, a dotychczasowe poligony mogą okazać się za małe. Mówią o Pacyfiku, ale przecież ocean nie jest pusty – pełno na nim nie tylko wysp, ale i rozlicznych, pływających we wszystkich kierunkach statków. Ryzyko jest ogromne; jeśli np. rakieta spadłaby na Japonię, skutki mogłyby być dramatyczne: nawet jeśli do wybuchu by nie doszło, na kraj ten spadłby ładunek promieniotwórczy.

Lassina Zerbo, sekretarz wykonawczy Comprehensive Nuclear Test Ban Treaty Organization, międzynarodowej organizacji mającej nadzorować przestrzeganie przyszłej konwencji o zakazie testów broni jądrowej, poinformował, że przeprowadzono symulację planowanej przez KRLD eksplozji. Chmura radioaktywna rozprzestrzeniałaby się przez dwa tygodnie i materiał radioaktywny w ciągu zaledwie kilku dni trafiłby na całą półkulę północną. Wiedząc, jak wieją wiatry, można się spodziewać, że najpierw dotarłby do USA i Kanady. Na szczęście większość chmury zniknęłaby nad Pacyfikiem, więc nie trzeba by było zamykać się w schronach. Ale skutki, choć niewielkie, odczulibyśmy nawet w Europie, w tym w Polsce. Część chmury radioaktywnej trafiłaby też nad Japonię i Chiny.

Niepokój w Ameryce

Kanadyjska telewizja CTV rozważała niedawno, co by było, gdyby Korea Północna zaatakowała kraj. Najpierw rakieta balistyczna zostałaby dostrzeżona przez amerykańskich i kanadyjskich wojskowych w NORAD (Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej), zapewne pięć minut po wystrzeleniu. Wiadomość ta dotarłaby do Białego Domu i do siedziby premiera Kanady. Ale działania podjęliby sami Amerykanie, bo Kanadyjczycy mają dużo skromniejsze możliwości, niż oni. Próbowaliby rakietę zestrzelić. Gdyby leciała jedna lub dwie, to z pewnością by się udało. Przy kilkunastu – zapewne co najmniej jedna trafiłaby w cel.

Społeczeństwo powinno by szybko dowiedzieć się o zagrożeniu; przypuszczalnie doszłoby do ogromnej paniki od Vancouver po Los Angeles. Nie byłoby ani czasu, ani możliwości ewakuowania jakiegokolwiek miasta, a zresztą konkretny cel nie byłby znany niemal do końca. Lot koreańskiej rakiety potrwałby zapewne pół godziny. Gdyby bomba o sile 100 kiloton trafiła w Vancouver, oznaczałoby to około 85 tys. zabitych i 288 tys. rannych.

ONZ w odpowiedzi na rozwijanie programu atomowego nakłada na KRLD kolejne sankcje. Ostatnie – to m.in. zakaz sprzedaży ropy dla Korei i importu tekstyliów. Ale poprzednie sankcje nie działały, i te zapewne również zawiodą; obchodzone są zwłaszcza przez Chiny. Możliwości wpływania na Kim Dzong Una są nikłe. Być może pomoże połączenie „kija” (sankcji) i „marchewki” (czyli pomocy humanitarnej). Ale zagrożenie wciąż jest wielkie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, politolog, analityk, działacz społeczny. W przeszłości związany z "Tygodnikiem Demokratycznym", "Kurierem Polskim" i "Rzeczpospolitą". Specjalizuje się w tematyce wschodniej.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter