Obdarzona magicznym sopranem operowym, robi światową karierę. – Głos to talent od Boga, przed wyjściem na scenę zawsze robię znak krzyża – mówi Dominika Zamara.
Koncertuje na całym świecie: w Europie, w Chinach i w Korei, w Stanach Zjednoczonych i w Meksyku. Gości na międzynarodowych festiwalach operowych i festiwalach muzyki klasycznej czy sakralnej. Zbiera kolejne nagrody. Włoska prasa – bo od kilku lat mieszka we Włoszech – pisze o niej: soprano eccezionale – sopran wybitny.
– Głos jest darem niebios – mówi artystka. Nie zaprzecza, że do tego daru dodaje nieustanną pracę. – Bez niejasnych układów, bez korzystania z protekcji szłam dłuższą, ale zawsze czystą drogą – odpowiada na pytanie o sukces osiągnięty w młodym wieku. – Bóg stawia na mojej drodze dobrych ludzi, którzy we mnie wierzą – dodaje.
Podkreśla, że chce rozsławiać za granicą także polską kulturę, śpiewając utwory Chopina.
URODZONA, BY ŚPIEWAĆ
W jej rodzinnym domu we Wrocławiu zawsze gościła muzyka. Dziadek Stanisław, organista najpierw w Limanowej, był jej pierwszym nauczycielem. Uczył gry na fortepianie i organach, akompaniował, kiedy śpiewała Ave Maria Schuberta, Bacha czy Gounoda. – Jako dziecko śpiewałam też w scholi, a siostra Samuela dawała mi partie solowe – wspomina z uśmiechem. – Bardzo wiele dzięki temu zyskałam, bo muzyka sakralna to podstawa świata muzyki. Gdyby nie chorał gregoriański, nie narodziłaby się opera – zauważa.
Z mamą Krystyną często chodziła do opery i filharmonii. Kiedy we Wrocławiu wystawiono „Aidę” Verdiego, była na wszystkich spektaklach.
Jej głos od początku zachwycał i wzruszał słuchaczy. Jako szesnastolatka rozpoczęła naukę śpiewu solowego w szkole muzycznej II stopnia. Trafiła do klasy prof. Hanny Celejewskiej, która dostrzegła wyjątkowy sopran i rozpoczęła pracę nad emisją głosu. – To dzięki pani profesor pokochałam śpiew operowy – mówi Dominika Zamara.
Potem była Akademia Muzyczna im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu, na wydziale wokalnym, w klasie prof. Barbary Ewy Werner, ukończona z wyróżnieniem. Nowe możliwości otworzyły się, kiedy młoda artystka otrzymała roczne stypendium w konserwatorium w Weronie.
Italia – ojczyzna opery, z największymi jej twórcami – to marzenie każdego śpiewaka. Dominika Zamara wiedziała, że otrzymała ogromną życiową szansę. Rozpoczęła się intensywna praca. Marzyła, by szkolić głos u mistrzów. Wszystkie oszczędności przeznaczała na dodatkowe lekcje śpiewu, m.in. u Alidy Ferrarini czy Mirelli Freni. Wszędzie dostrzegano jej talent i pracowitość. O ósmej rano lekcje włoskiego, który trzeba było szlifować w coraz wyższym stopniu, potem zajęcia ze śpiewu, fortepianu, teorii i historii muzyki.
– Znalazłam dobre dusze, które we mnie uwierzyły – mówi. Pianista Sergio Pedrali postanowił przedstawić swoją uczennicę sędziwemu już maestro Enricowi De Moriemu, profesorowi Marii Callas. – Molto bene – powiedział z uznaniem De Mori i zaprosił utalentowaną Polkę na lekcje. Uważała, że nie będzie jej stać, maestro jednak zapewnił o gratisowej nauce. – Z żoną traktowali mnie jak córkę – wspomina Dominika Zamara. – Zajęcia były bardzo stresujące, maestro nie przepuścił żadnego fałszywego dźwięku. Zdarzało się, że rzucał nutami, a ja wracałam z płaczem do domu. Zaraz potem jednak maestro dzwonił i proponował występ z orkiestrą.
CHOPIN W LA SCALI
Kiedy skończyła stypendium i zaczęły napływać propozycje pracy jako solistka, postanowiła jeszcze pozostać we Włoszech. Błyskawicznie opanowywała najbardziej wymagające utwory operowe. Jeden z dyrygentów zadzwonił z propozycją wykonania Traviaty, kiedy osoba, która wygrała konkurs nie udźwignęła roli. Dominika Zamara zaledwie w dwa tygodnie nauczyła się całej opery. Współpracowała z kilkoma impresariatami artystycznymi i zaczęła koncertować we wszystkich ważnych miastach włoskich.
Wkrótce otworzyły się przed nią podwoje najlepszych scen koncertowych w Stanach Zjednoczonych. Kiedy śpiewała w Weronie, usłyszał ją amerykański tenor Chris Allport. – Takiego głosu jeszcze nie słyszałem – mówił zdumiony. Zaprosił Polkę do Los Angeles, przedstawił Marii Newman, wybitnej artystce z rodziny hollywoodzkich kompozytorów filmowych. – Mieliśmy wspólny koncert z Marią Newman i jej mężem Scottem Hosfeldem, dyrygentem orkiestry w Malibu, w Warner Grand Theater w Los Angeles – opowiada sopranistka.
Potem wystąpiła w jednej z najbardziej prestiżowych sal koncertowych w Nowym Jorku – w Avery Fischer Hall przy Metropolitan Opera, z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej liczącej 120 instrumentów. Koncert poprowadził znany aktor, reżyser i producent Kevin Spacey.