27 lipca
sobota
Lilii, Julii, Natalii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Z ranami do nieba | bliżej teologii

Ocena: 4.275
1123

W tajemnicę Trójjedynego Boga została włączona tajemnica ludzkiego ciała. Chrystus stał się człowiekiem i w taki właśnie sposób zasiada po prawicy Ojca. - mówi o. Jarosław Kupczak OP, profesor teologii dogmatycznej i specjalista w zakresie teologii ciała, w rozmowie z Barbarą Stefańską

fot. xhz

W Ewangelii z Niedzieli Miłosierdzia Bożego czytamy, że Jezus przyszedł mimo zamkniętych drzwi. Jednocześnie pokazał swoje rany – ślady męki. Jakie cechy miało więc Jego ciało po zmartwychwstaniu?

Nasza wiedza o ciele uwielbionym pochodzi od samego Chrystusa, który przeszedł przez bramę śmierci, zmartwychwstał i ukazywał się swoim uczniom. Nie jest to spekulacja, ale wiedza oparta na świadectwie tych, którzy spotkali zmartwychwstałego Pana i zapisali to doświadczenie w Ewangeliach. Po pierwsze, jest to ciało realne. Tomasz wkłada swoje palce w zraniony bok Chrystusa. Poza tym, czytamy w innym fragmencie, zmartwychwstały Chrystus je rybę, spożywa śniadanie razem z uczniami. A więc to ciało trawi, ma funkcje biologiczne.

Z drugiej strony jest inne, choć tożsame. Widać to w scenie połowu ryb, po którym następuje śniadanie. Uczniowie nie rozpoznają Chrystusa od razu, mimo że spędzili z Nim dużo czasu, a więc Jego ciało prezentuje się w odmienny sposób. W innej opowieści czytamy, że uczniom wydawało się, że widzą ducha. Inność ciała dotyczy także jego fizycznych możliwości. Chrystus pojawia się – zgodnie z opisami z Ewangelii – mniej więcej w tym samym czasie w dwóch różnych miejscach, przechodzi przez zamknięte drzwi, a więc dokonuje czynów cudownych, które nie należą do natury fizycznego ciała. Mógł to czynić także w czasie ziemskiego życia, zachęcał Go do tego diabeł w czasie kuszenia na pustyni, ale On chciał pozostać człowiekiem w pełni takim jak my – ograniczonym przez materialność. Po zmartwychwstaniu to ograniczenie znika.

Ponadto warto pamiętać, że tak jak samo zmartwychwstanie, ciało uwielbione jest dla nas tajemnicą. Egzystencja zmartwychwstałego Chrystusa i w związku z tym egzystencja wszystkich umarłych jest dla nas niewytłumaczalna. Kościół mówi nam trochę na ten temat, ale równocześnie zachęca nas, żebyśmy pozostawili to w sferze wiary i niedopowiedzenia.

 

Czy rozpoznanie zmartwychwstałego Chrystusa jest bardziej kwestią wiary i serca niż zmysłów?

Wchodzimy w sferę teologicznych spekulacji, które są jak najbardziej uprawnione, ponieważ ludzki umysł chce wiedzieć. Na pewno ciało Chrystusa zdradza empiryczne podobieństwo z ciałem historycznego Jezusa i to może być stwierdzone za pomocą zmysłów. Chrystus nadal jest kimś o semickiej urodzie, jest Żydem, ma rany po męce. Zachował biologiczną tożsamość, można powiedzieć – używając języka współczesnego – że to jest ten sam człowiek, o tym samym DNA. Natomiast w Jego empirycznej tożsamości jest coś, co przekracza nasze możliwości poznania, do czego można dotrzeć tylko poprzez wiarę. Chociaż pamiętajmy, że Maria Magdalena rozpoznała Jezusa, kiedy powiedział do niej „Mario”. Co było w tym głosie, że kiedy usłyszała swoje imię, od razu odpowiedziała „Rabbuni”? Ten głos musiał uderzyć w jakieś struny jej pamięci, wspomnień, które tylko Chrystus znał.

 

Jezus jest teraz ze swoim ciałem uwielbionym w niebie?

„Wierzę w ciała zmartwychwstanie” – wyznajemy w credo nicejsko-konstantynopolitańskim w czasie Mszy świętej. To stwierdzenie niesie ze sobą istotną prawdę antropologiczną. Nie ma człowieka bez jego ciała. Człowiek stanowi jedność tego, co duchowe i materialne. A więc jeśli mamy być wskrzeszeni, jeżeli jest życie wieczne, musi to oznaczać wskrzeszenie ciała, które w Starym Testamencie prorok Ezechiel opisał poprzez wizję kości oblekających się w ciało w Dolinie Jozafata. Ponieważ Chrystus pierwszy zmartwychwstał, już otrzymał swoje ciało. I w tym ciele uwielbionym, jak wierzymy, siedzi po prawicy Ojca. Jakkolwiek brzmiałoby to niedorzecznie dla ludzkiego umysłu, w tajemnicę niestworzonego, Trójjedynego Boga została włączona tajemnica ludzkiego ciała – uwielbionego, zmartwychwstałego, niemniej realnego. Druga Osoba Trójcy Przenajświętszej stała się człowiekiem i w taki właśnie sposób zasiada po prawicy Ojca.

 

Zmartwychwstanie Chrystusa zapowiada nasze zmartwychwstanie. Jakie cechy będą miały nasze wskrzeszone ciała?

Dysponujemy dwoma źródłami wiedzy o tym, na czym będzie polegało zmartwychwstanie umarłych. Pierwszym jest zmartwychwstanie Chrystusa. Ale jest również drugie niezwykle ważne źródło – wiedza na temat świętych. Ich ciała są na ziemi często rozproszone w postaci różnych relikwii, ale zgodnie z wiarą Kościoła święci już są w niebie; jeszcze w sposób nie do końca pełny, bo oczekują ostatecznego dnia zmartwychwstania, kiedy otrzymają swoje wskrzeszone ciała. Jednak już uczestniczą w szczęśliwości Boga, nawet więcej – także mają udział w innych przymiotach Bożych. Zwróćmy uwagę np. na wszechobecność świętych. Bóg jest wszechobecny, wierzymy, że równocześnie jest we wszystkich miejscach w całym kosmosie, wszędzie można się do Niego modlić. Podobnie ludzie na całym świecie – w Argentynie, USA, Australii, Afryce czy na Alasce – modlą się za pośrednictwem Jana Pawła II, św. Faustyny czy innych patronów i Kościół wierzy, że są wysłuchiwani. Oznacza to, że spełnia się uczestnictwo świętych w naturze Boga.

 

W doczesnym życiu nasze ciała mają czasem różne ubytki czy niedoskonałości. Ludzie umierają młodsi lub starsi. Czy będzie miało to znaczenie przy zmartwychwstaniu ciał?

W historii teologii istniały różne spekulacje, jakie będzie ciało zmartwychwstałe, np. czy dzieci abortowane pozostaną w fazie płodowej, czy osoby w podeszłym wieku otrzymają ciało młodych osób. Te wszystkie rozważania są z teologicznego punktu widzenia mało istotne. Idea przemienionego ciała zakłada, że najważniejsza będzie przyjaźń z Bogiem, przeniknięcie Bożą obecnością i łaską. Jeśli ktoś stracił życie jako młody człowiek na grzeszne przyjemności, a pod koniec życia odkrył Boga, czy zechce być w swoim ciele z młodości? Podobnie jeśli chodzi o ubytki cielesne – jakie to będzie miało znaczenie, skoro najważniejsze dla osób zbawionych będzie duchowe wpatrywanie się w tajemnicę Trójjedynego Boga? Być może słowa Jezusa, że lepiej jest bez ręki wejść do królestwa niebieskiego niż z ręką być pozostawionym poza nim, wskazują na coś bardzo istotnego. Fizyczne cechy naszego ciała w królestwie niebieskim będą trzeciorzędne, bo podstawą naszego szczęścia będzie kontemplacja Boga.

 

W niebie rozpoznamy także naszych bliskich i przyjaciół – tych, których tu na ziemi kochamy?

Chrześcijanie zawsze myśleli o życiu wiecznym jako o pełni szczęśliwości, a więc bez jakiegokolwiek braku czy żalu. Innymi słowy, te wszystkie dobre rzeczy, które przydarzyły się nam na ziemi – nasze przyjaźnie, odpowiedzialność za innych, nasza praca – to wszystko w pewien sposób, jeśli łączyło się z Bożą chwałą, będzie zabrane do nieba. Katolicka teologia, opierając się na Piśmie Świętym, podkreśla, że życie wieczne to nagroda czy korona za dobre uczynki w czasie ziemskiego życia. Proszę zwrócić uwagę, że każde dobro, którego doświadczyliśmy lub które uczyniliśmy na ziemi, będzie miało kontynuację w niebie. W chrześcijańskiej ikonografii święci są przedstawiani z narzędziami męki albo z różnymi przymiotami, które świadczą o ich świętości, np. św. Katarzyna ze Sieny z lilią, która symbolizuje czystość, męczennicy w koronach cierniowych, święci dominikańscy z atrybutami, dzięki którym osiągnęli świętość – św. Tomasz z Akwinu z gwiazdą na piersiach, a św. Dominik z księgą Ewangelii, którą komentował w czasie życia. To nie jest tylko proste wskazanie parenetyczne dla wiernych na temat dróg prowadzących do świętości, ale pokazanie, że życie wieczne to zbieranie plonu za uczynki, których dokonujemy w ziemskim życiu.

W dzisiejszym klimacie kulturowym bardzo lubię podkreślać, że w niebie jest szczególne miejsce dla rodziców rodzin wielodzietnych. Za bycie rodzicem czwórki, piątki, siódemki i więcej dzieci po ludzku należy się specjalna nagroda, jeszcze bardziej docenia to Bóg. Ludzi, którzy dokonują takiego wysiłku ze względu na wiarę, wierność sakramentowi małżeństwa, Bóg wynagrodzi ponad nasze oczekiwania.

 

A osobom żyjącym w celibacie czy też innym oddanym Bogu małżonkom?

Celibat jest szczególną drogą świętości. Jak powiedział Chrystus w mowie pożegnalnej: W domu Ojca mojego jest mieszkań wiele. Jak Bóg to sprawi, by wszystkie „loże” w tym niebieskim teatrze były równie ważne, żeby nikt nie zazdrościł innemu tego jedynego wglądu na Trójcę Świętą – tego zupełnie nie rozumiemy. I dobrze. Będzie tyle mieszkań, ile będzie osób zbawionych, ale każde będzie z najlepszym „widokiem” na Boga.

 

Nieba doświadczamy już teraz poprzez Eucharystię. Czy w tym sakramencie przyjmujemy uwielbione ciało Chrystusa?

Tak, Kościół zawsze wierzył, że w Eucharystii mamy do czynienia z realną obecnością Jezusa Chrystusa. Spożywanie Jego Ciała podczas Eucharystii dokonuje się, jak powiedział Pan, na Jego pamiątkę, a więc na pamiątkę wszystkiego, co uczynił w czasie ziemskiego życia, a nade wszystko tajemnicy paschalnej. A więc spożywając ciało Chrystusa, wchodzimy w to wszystko, co Chrystus uczynił w czasie swojego ziemskiego życia. Wchodzimy, jak wierzymy, nie tylko od strony psychologicznej, od strony przeżyć emocjonalnych czy wspomnień – bo to możemy zrobić, czytając jakąś książkę o Chrystusie. Jak mówi Kościół, ontologicznie jednoczymy się z Chrystusem. Eucharystia jest ontologiczną, a więc najbardziej realną, substancjalną obecnością Chrystusa. Jaki to jest Chrystus? Po zmartwychwstaniu może być to tylko Chrystus uwielbiony, który ze swoim uwielbionym ciałem zasiada po prawicy Ojca.

 

Wróćmy do Chrystusa zmartwychwstałego – dlaczego zostawił ślady męki w ciele uwielbionym?

Myślę, że Chrystus pozostawił nam te ślady przede wszystkim po to, by pokazać, że ciało zmartwychwstałe to Jego ciało historyczne. Rany Chrystusa przekonały apostoła Tomasza, że zmartwychwstały Pan to nie jest zjawa, ale ten sam Jego Nauczyciel z Nazaretu. Głębsza prawda pozostawienia ran ma charakter ważnej nauki dla nas. Wszystko, co dzieje się w naszym ziemskim życiu, dobre i złe, idzie z nami do nieba. A Bóg to przemienia dzięki swojej miłości.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka i sekretarz redakcji tygodnika „Idziemy”, absolwentka polonistyki na UJ i politologii


b.stefanska@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 lipca

Piątek, XVI Tydzień zwykły
Wspomnienie św. Joachima i Anny, rodziców Najświętszej Maryi Panny
Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym zatrzymują słowo Boże
i wydają owoc dzięki swojej wytrwałości.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 13, 18-23
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

+ Nowenna do św. Szarbela 19-27 lipca



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter