A my już pierwszego dnia igrzysk mogliśmy być dumni z Sylwii Bogackiej, która zdobyła srebrny medal w strzelectwie. Zaskoczenie było duże i od razu odżyły też piękne wspomnienia. Bo przecież 16 lat wcześniej, w tej samej konkurencji – strzelanie z karabinu pneumatycznego na 10 metrów – już na początku igrzysk w Atlancie złoto zdobyła Renata Mauer. Tamte igrzyska biało-czerwoni zakończyli z dorobkiem aż siedemnastu krążków. Powtórzyć tamten wynik będzie niezwykle trudno. Bo tak udanego startu jak Bogacka nie mieli na przykład Sylwia Gruchała czy Marcin Matkowski oraz Mariusz Fyrstenberg.
Sposób, w jaki pierwszą medalową szansę straciła nasza florecistka, zaniepokoił. To dla Sylwii Gruchały ostatnie igrzyska w karierze, szkoda, że zaczęła je tak źle. W jeszcze gorszym nastroju po swoim pierwszym występie była Agnieszka Radwańska. Jeden z zagranicznych dziennikarzy sugerował, że Polka może mieć kłopoty w pierwszym meczu z powodu… niesienia biało-czerwonej flagi na ceremonii otwarcia. I niestety Ben Rothenberg z „New York Timesa” miał rację. Nasza wielka medalowa nadzieja szybko odpadła z turnieju singlistek. Wielu innych Polaków także zawodziło. Wystarczy podać przykład reprezentującego nasz kraj w tenisie stołowym Wang Zeng Yi. Najpierw z wielkimi kłopotami ograł 43-letniego rywala z Brazylii, a dzień później, prowadząc już trzy do zera w setach, przegrał ostatecznie z przeciwnikiem z Hiszpanii, który 31 maja ukończył (i to nie żart) 50 lat!
Na szczęście na inaugurację nie zawiedli siatkarze. Mecz z Włochami asem serwisowym zakończył Bartosz Kurek. Pod siatką asów więc nie brakuje, ale chociaż początek igrzysk dał mi w sumie wiele pozytywnych emocji, to gdzieś z tyłu głowy siedzi niepokój. Oto, jakie będą to dla nas igrzyska? Czy czeka nas więcej bolesnych porażek, czy jednak miłych niespodzianek? Ja pragnę jednej odpowiedzi na to pytanie. Pozytywnej!
![]() | Mariusz Jankowski |