Z Mariuszem Dzierżawskim, członkiem Rady Fundacji Pro-prawo do życia rozmawia Irena Świerdzewska
Za protesty przeciwko aborcji niepełnosprawnych dzieci pod Szpitalem im. Dzieciątka Jezus przy pl. Starynkiewicza w Warszawie dyrektor placówki grozi Wam sądem i oczekuje przeprosin na łamach Gazety Wyborczej. Zamieści Pan takie przeprosiny?
Nie mam za co przepraszać. Nie postrzegam tej reakcji jako wystąpienie przeciwko Fundacji, tylko przeciwko prawdzie. W piśmie, które otrzymaliśmy w kwietniu, pan prof. Janusz Wyzgał, dyrektor Szpitala Dzieciątka Jezus, odpowiada nam, że w jego szpitalu dokonuje się tzw. aborcji eugenicznych. Prosimy więc o wyjaśnienie tej rozbieżności. Z jednej strony przyznaje się do dokonywania aborcji, a jednocześnie twierdzi, że sformułowanie, które znalazło się na naszych transparentach – „W klinice przy Starynkiewicza zabijają chore dzieci” – jest nieprawdziwe i nierzetelne. To zamach na logikę, a nie na naszą Fundację.
Prosimy pana prof. Wyzgała o wyjaśnienie: czy aborcja nie jest zabiciem dziecka, skoro przed tym zabiegiem dziecko jest żywe, a po nim martwe?
Czy Szpital pod wezwaniem Dzieciątka Jezus to jedna z nielicznych placówek dokonujących aborcji? Jaka jest skala problemu?
Według ostatnich danych ze sprawozdania Rady Ministrów za 2010 r. w Polsce wykonanych było 641 „legalnych” aborcji, z czego 614, czyli 95 proc., dotyczyło aborcji dzieci podejrzanych o to, że są chore. Do 24. tygodnia można takie dzieci aportować, czyli zabijać.
Jak powiedział prof. Romuald Dębski, ordynator ze szpitala Bielańskiego, w Warszawie jest sześć lub siedem szpitali, w których dokonuje się aborcji eugenicznych. Obawiam się, że te słowa pana Dębskiego są wiarygodne. Nie tylko w Warszawie istnieją takie placówki. Aborcji dokonuje się też w szpitalu im. prof. Szczeklika w Tarnowie, w szpitalu wojewódzkim w Bielsku Białej.
Wyobrażenie o nielicznych szpitalach w Polsce dokonujących eugenicznych aborcji może być fałszywe.
Protestujecie od jesieni ubiegłego roku przeciwko aborcjom eugenicznym. Jaki skutek przynoszą te akcje?
Zaczęliśmy protesty w listopadzie ubiegłego roku przed szpitalem Bielańskim po tym jak prof. Dębski na łamach Gazety Wyborczej mówił o dokonywanych w tej placówce aborcjach na dzieciach podejrzanych o zespół Downa. Pikiety oddziałują na społeczeństwo. W TVP, Polsacie wyemitowano kilka programów pokazujących akcję. Rozmawiamy z pacjentami, którzy przychodzą do kliniki czy ją opuszczają. Rozdajemy ulotki. Najżyczliwiej reagują osoby, które mają w rodzinie kogoś z zespołem Downa. Rodzice, rodzeństwo często mówią nam wprost, jak cieszą się z tego i jak ważne jest to, co robimy. Na naszej stronie www.stopaborcji.pl można znaleźć świadectwa. Są też i tacy, którym nie podobają się nasze działania. Naszym celem jest uświadomienie innym, jak haniebny jest zapis ustawy, który pozwala zabijać chore dzieci.
Co więc dalej zamierza robić Fundacja na rzecz dzieci nienarodzonych?
Wybieramy się na Woodstock, na przystanek Jezus, żeby pokazywać prawdę o aborcji, mobilizować młodych ludzi do działania na rzecz obrony dzieci nienarodzonych. Część przyjeżdżających tam osób to przecież wolontariusze, którzy zbierali pieniądze na przykład na ratowanie wcześniaków. Dzieci zabijane poprzez aborcję są czasami starsze niż wcześniaki, którym udaje się przeżyć. Medycyna jest w stanie uratować dziecko urodzone już w 22. tygodniu życia. Aborcji dokonuje się na dzieciach do 23. i 24. tygodnia życia.
W ciągu roku, w czwartki przez godzinę pikietujemy pod szpitalami w Warszawie, dotychczas przed szpitalem Bielańskim albo przed szpitalem przy pl. Starynkiewicza. Organizujemy też pikiety w całej Polsce, 16 kwietnia byliśmy w 5 miastach Polski, a 1 czerwca już w 17 miastach. Uczestniczą w nich studenci. W wakacje wyjeżdżają, więc akcje zawiesiliśmy. Zapraszamy do uczestnictwa w marszu 25 marca i w pikietach, bo chcielibyśmy po wakacjach akcję zintensyfikować. Jeśli będą chętni, akcje odbędą się wszędzie tam, gdzie dzieci są zabijane. Naszym głównym środkiem komunikacji jest strona internetowa www.stopaborcji. pl. Wolność wyrażania poglądów gwarantuje nam Konstytucja i z tego prawa chcemy korzystać. W pewnym sensie jest to obowiązek każdego z nas. Każdy przecież wie, że nie wolno zabijać chorych i że trzeba zrobić coś dla tych najsłabszych, którzy sami bronić się nie mogą.
![]() | rozmawiała Irena Świerdzewska |