Nie dziwi, że w 1945 r. w Warszawie stanął pomnik „Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni”. Wtedy wznoszenie monumentów „ku czci” Armii Czerwonej było wymuszane przez sowieckie władze. Dzisiaj, ponad 20 lat po upadku komunizmu, nie ma konieczności udowadniania wielkości tego ustroju i naszego „braterstwa”.
– Pomnik jest elementem rozpoznawalnym Pragi – twierdzi Bartosz Mielczarczyk, rzecznik prasowy Prezydent Warszawy. – Jako prażanin bezpośrednio odbieram mnóstwo głosów, które popierają powrót pomnika na plac Wileński. Wiele osób mówi, że z powodu upływu czasu zelżał ciężar historii. Jest trochę jak Pałac Kultury, który przez lata zrósł się z pejzażem stolicy – tłumaczy.
To jednak nie jest cała prawda. W obliczu buntów mieszkańców stolicy prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz konsultowała się w sprawie pomnika z ambasadą Rosji w Polsce. Ostatecznie ustalono, że pomnik zostanie przeniesiony 500 metrów dalej od wcześniejszej lokalizacji.
Konsultacja taka – choć wydaje się nieuzasadniona – była konieczna, bo pomnik znajduje się na liście obiektów objętych szczególna ochroną ambasady. W lutym 1994 roku (rząd SLD-PSL) Polska i Rosja zawarły umowę międzyrządową w związku z potrzebą ekshumacji ciał pomordowanych w Katyniu i Miednoje. Umowa określa także zasady utrzymania miejsc pamięci i spoczynku ofiar wojen i represji – polskich w Federacji Rosyjskiej i rosyjskich w Polsce. Każda ze stron zobowiązała się do sporządzenia wykazu znanych sobie miejsc, a organem odpowiedzialnym za wykonywanie postanowień umowy w Polsce została Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W przypadku konieczności przeniesienia pomników każdorazowo muszą się odbyć konsultacje z drugą stroną. W wykazie znajduje się pięć obiektów z terenu Warszawy, których nie można ruszyć bez uzgodnień z ambasadą Rosji. Wśród nich są: Pomnik pamięci żołnierzy sowieckich w Parku Skaryszewskim, monolit w miejscu śmierci żołnierzy polskich i sowieckich na placu Hallera, głaz ku czci poległych żołnierzy polskich i radzieckich w Wawrze na ul. Żegańskiej, Cmentarz-Mauzoleum Armii Sowieckiej na ul. Żwirki i Wigury, a także Pomnik Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni. Ten ostatni jako jedyny nie upamiętnia ani osób, ani nie jest miejscem spoczynku, ale jedynie pomnikiem idei polsko- -radzieckiego braterstwa broni.
– Dla Polaków wypędzanie z naszego terytorium Niemców za pomocą Sowietów było jak leczenie choroby ostrej chorobą przewlekłą – uważają członkowie Komitetu Społecznego Sprzeciwu – „NIE dla czterech śpiących”.
BRATERSKA BURZA
Polsko-radzieckie braterstwo broni nie istniało nigdy. Najbliższe temu wydarzenie to operacja pod kryptonimem „Burza”. Gdy zbliżał się front, podziemna Armia Krajowa podjęła walkę z Niemcami, a po nadejściu Armii Czerwonej ujawniła się wobec niej jako gospodarz terenu. W marcu 1944 r. na Wołyniu dowódca dywizji partyzanckiej AK przez prawie dwa miesiące walczył wspólnie z jednostkami radzieckimi. W lipcu tego samego roku żołnierze AK z wojskiem sowieckim walczyli o Wilno. Jednak już kilka dni później nadciągnęły oddziały Wojsk Wewnętrznych NKWD i zgodnie z dyrektywą Kwatery Głównej przeprowadziły akcję rozbrajania żołnierzy AK. „Jak zameldowano Stalinowi, rozbrojono ponad sześć tysięcy partyzantów. Cale dowództwo aresztowano. Oficerowie zostali internowani w obozach NKWD, a żołnierzom dano wybór: obóz lub służba w prosowieckiej armii polskiej dowodzonej wówczas przez generała Zygmunta Berlinga” – czytamy w „Czarnej księdze komunizmu”. Choć zwarte oddziały AK ani razu nie wszczęły walk z jednostkami Armii Czerwonej, traktowane były jako wróg, a ich żołnierzy wywożono do obozów jenieckich i łagrów.
– Zajęcie ziem polskich przez Armię Czerwoną zapoczątkowało nowy okres w martyrologii narodu polskiego – przypomina dr Maciej Korkuć, przewodniczący zespołu ds. ujawniania form publicznej gloryfikacji systemów totalitarnych, działającego przy krakowskim oddziale IPN. Po obu stronach narzuconej nowej granicy polsko-radzieckiej torturowano, wywożono w głąb ZSRR i mordowano setki polskich obywateli. – Szacunek dla podstawowych faktów nie pozwala zgodzić się z ukształtowanymi przez komunistyczną propagandę formułami, określającymi działalność ZSRR i Armii Czerwonej na ziemiach polskich po roku 1944 mianem „wyzwolenia” – czytamy w opinii Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN.
ZD-RADZIECKI MONUMENT
Mieszkańcy budynków przy ul. Targowej 81 oraz ul. Cyryla i Metodego 1 na warszawskiej Pradze nie chcą, żeby pomnik wrócił na główny plac Pragi. Zresztą warszawiacy już dawno wyrazili swój stosunek do pomnika, nazywając go – przecież ironicznie – pomnikiem „czterech śpiących”. Teraz wspólnoty mieszkaniowe okolicznych budynków skierowały w tej sprawie list otwarty do prezydent Warszawy.
– Ponieważ pismo pozostało bez odpowiedzi, złożyliśmy odwołanie do Wojewody Mazowieckiego i czekamy. Zwróciliśmy się także po wsparcie do Rady Pamięci Walk i Męczeństwa, do dr. Kunerta. Chcemy silnie lobbować, by zainteresować tą sprawą całe społeczeństwo – mówi Krzysztof Jop, radca prawny, współpracujący ze Wspólnotą Mieszkaniową pro publico bono.