Pielgrzymka polskich księży w Dachau w Roku Kapłańskim 2010
Pierwszym było orędzie biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. ze słynną formułą „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, drugim zaś wydany 40 lat później List biskupów greckokatolickich Ukrainy i rzymskokatolickich Polski z okazji aktu wzajemnego przebaczenia i pojednania.
Recepcja i znaczenie obu dokumentów dla procesu pojednania były różne, choć list Episkopatu Polski do niemieckich braci w biskupstwie powstał w zdecydowanie bardziej niekorzystnej i skomplikowanej sytuacji politycznej.
„PRZEBACZAMY I PROSIMY O PRZEBACZENIE”
Przed tysiącleciem chrztu Polski biskupi polscy uczestniczący w Soborze Watykańskim II wystosowali ponad 50 listów do bratnich Episkopatów z zaproszeniem na milenijne uroczystości. Z tych listów jeden wywołał prawdziwą burzę i przeszedł do historii jako jeden z najważniejszych, dalekosiężnych i profetycznych dokumentów Kościoła katolickiego w Polsce. Był to list, nazwany potem orędziem, biskupów polskich do ich niemieckich braci w biskupstwie ze słynną formułą „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, która w istocie brzmi nieco inaczej.
Głównym autorem „Orędzia” był abp Bolesław Kominek, późniejszy kardynał i metropolita wrocławski, który, jako Ślązak, tekst dokumentu od razu napisał po niemiecku. W pracach redakcyjnych brali udział: kard. Stefan Wyszyński, abp Karol Wojtyła i bp Kazimierz Kowalski. Wpływ na treść listu wywarł również bp Jerzy Stroba.
List konsultowany z biskupami i intelektualistami niemieckimi, napisany zgodnie z polską racją stanu, zakładającą trwałość granicy na Odrze i Nysie, wywołał gwałtowną reakcję władzy komunistycznej w Polsce z powodu następującego fragmentu: „W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. A jeśli Wy – biskupi niemieccy i Ojcowie Soboru po bratersku wyciągnięte ręce ujmiecie, to wtedy dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić nasze Millennium w sposób całkowicie chrześcijański” – brzmiały słowa listu. Co warte podkreślenia, biskupi polscy zwracali się wtedy do wszystkich Niemców, bez rozróżniania na tych z RFN czy NRD, i mówili w imieniu Kościoła oraz wszystkich Polaków. Biskupi niemieccy odpowiedzieli na wielkoduszny list polskich biskupów 5 grudnia 1965 r. w sposób wstrzemięźliwy, odmienny od żarliwego tonu dokumentu polskiego Episkopatu. Rozczarowania nie kryli nawet biskupi polscy, w tym kard. Wyszyński.
„Orędzie” z 1965 r. jest punktem odniesienia
dla Kościoła katolickiego w Polsce i w Niemczech.
Wpisało się w dyskurs społeczny w obu krajach,
przyczyniając się do zbliżenia dwóch narodów
Biskupi niemieccy, będąc zakładnikami rzeszy wysiedlonych, a w Niemczech konsekwentnie nazywanych „wypędzonymi”, uniknęli jasnego określenia stanowiska w kwestii granicy na Odrze i Nysie. Najbardziej istotny fragment listu do biskupów polskich brzmi następująco: „Wiele okropności doznał polski naród od Niemców i w imieniu niemieckiego narodu. Wiemy, że dźwigać musimy skutki wojny, ciężkie również dla naszego kraju (…). Jesteśmy wdzięczni za to, że w obliczu milionowych ofiar polskich owych czasów pamięta się o tych Niemcach, którzy opierali się demonowi i w wielu wypadkach oddawali za to swoje życie (…). Tak więc i my prosimy o zapomnienie, więcej, prosimy o przebaczenie. Zapomnienie jest sprawą ludzką, natomiast prośba o przebaczenie jest apelem skierowanym do tego, który doznał krzywdy, by spojrzał na tę krzywdę miłosiernym okiem Boga i wyraził zgodę na nowy początek (…). Z braterskim szacunkiem przyjmujemy wyciągnięte dłonie”.
REAKCJA KOMUNISTÓW
W Polsce reakcja komunistycznej propagandy na „Orędzie” była wręcz histeryczna. Na biskupów, a zwłaszcza na prymasa Wyszyńskiego, posypały się gromy. Jednym z najbardziej atakowanych hierarchów był też abp Karol Wojtyła, konsekwentnie broniący chrześcijańskich racji biskupów polskich. Przeciwko niemu władze wykorzystały nawet dawnych robotników z fabryki „Solvay”, gdzie podczas okupacji pracował młody Wojtyła. Opublikowali oni w prasie list protestacyjny, w którym z wielkim oburzeniem, zdumieniem i rozczarowaniem odnieśli się do udziału abp. Wojtyły w redagowaniu i sygnowaniu „Orędzia”. Ataki propagandy padały na podatny grunt, gdyż przesłanie listu budziło zastrzeżenia ze strony niektórych środowisk katolickich. Także nie wszyscy ludzie, którzy przeżyli okropności okupacji, dojrzeli już do tego, aby zdobyć się na wspaniałomyślny gest wobec swoich oprawców.
Komunistyczne władze w Polsce szczególnie silnie i agresywnie krytykowały zawarty w „Orędziu” gest przebaczenia. Pytano, kto upoważnił biskupów do występowania w imieniu narodu, który – zdaniem polskich komunistów – nie jest gotów i nigdy nie będzie gotowy do skruchy. Ironizowano, że odpowiedź biskupów niemieckich to tylko nieudolny przykład dyplomacji i ochrony własnych interesów.
O ile – trzeba to powiedzieć bez ogródek – biskupów niemieckich nie stać było na tak odważny gest jak ich polskich braci, o tyle „Orędzie” zostało docenione w kręgach niemieckiej inteligencji katolickiej. W marcu 1968 r. sympatycy kościelnego ruchu pokojowego „Pax Christi” odpowiedź episkopatu Niemiec sprzed dwóch lat uznali za niewystarczającą. Utworzona przez nich komisja opracowała w 1970 r. „Memorandum katolików niemieckich na temat problemów niemiecko-polskich”, zwane w memorandum Kręgu z Bensbergu (Bensbergerkreis). Dokument nie analizował historii stosunków polsko-niemieckich. Domagano się w nim zarówno duchowego, jak i politycznego zbliżenia obu narodów, przy czym podkreślano, że historycy „powinni dołożyć starań, by w osobnych badaniach dojść do wspólnego przedstawienia biegu historii”. Opowiadali się za pełną normalizacją prawnego i duszpasterskiego uporządkowania granic diecezji w rejonie nad Odrą i Nysą, a także odszkodowań dla polskich ofiar narodowego socjalizmu. Wśród sygnatariuszy memorandum były tak wpływowe osoby, jak profesorowie ks. Joseph Ratzinger i ks. Karl Rahner.