Z o. Józefem Augustynem SJ rozmawia Alina Petrowa-Wasilewicz/KAI
Czy wola przełożonego w Kościele jest wolą Pana Boga?
To wielki skrót. Gdy jest źle zinterpretowany, może prowadzić do nadużyć. Jeżeli Jezus w Ogrójcu z niepokojem, aż do krwawego potu, pyta Ojca, jaka jest Jego wola, na arogancję zakrawa fakt, że osoba pełniąca jakąś funkcję w Kościele, wydając dziesiątki dyspozycji i dekretów, deklaruje, że wszystkie jej decyzje są wolą Boga.
Gdy jednak przełożony, rządząc, wzbudza akty wiary, robi wszystko zgodnie z nakazami Kościoła, może powiedzieć z odczuciem trwogi: „Wierzę, że to podoba się Bogu i jest zgodne z Jego wolą”.
Warunkiem jest staranne rozeznawanie i „wsłuchiwanie się” w Boga.
Nie tylko indywidualne. Pełnimy wolę Bożą we wspólnocie Kościoła, stąd też do jej wypełniania konieczny jest dialog. Dialog z Bogiem i ludźmi jest istotnym elementem szukania i pełnienia woli Bożej. Pojęciem woli Bożej winniśmy posługiwać się z najwyższą ostrożnością wiary i uważnością. To nieuczciwe, gdy stosujemy je jako parawan dla samowoli, uporu, uprzedzeń i autokreacji. A uparty i samowolny może być zarówno podwładny, jak i jego przełożony.
Zbyt wiele energii poświęcamy
w naszych relacjach przełożeni – podwładni
na trawienie złych emocji,
drobne nieporozumienia, urażoną dumę
Czy mogą być nazywane wolą Bożą polecenia, nakazy i zakazy przełożonego, które budzą we wspólnocie niepokój, skłócają ją i są przez nią odbierane jako raniące? Czy pełni wolę Bożą przełożony, który otacza się ludźmi, którzy na każdym kroku mu schlebiają? Albo czy podwładny może powoływać się na wolę Bożą, gdy chodzi swoimi ścieżkami, stroni od wspólnoty i ma zawsze odmienne zdanie niż jego przełożony? Abyśmy mogli stwierdzić: „Wierzę, że moje działania są wolą Boga”, musimy spełnić określone warunki.
Jakie?
Pierre Marie Delfieux, założyciel Wspólnot Jerozolimskich, podkreśla w Konstytucjach, że posłuszeństwo we wspólnocie Kościoła zakłada uważne słuchanie Boga: „Nastaw ucho, zwróć się do Boga, słuchaj, a twoja dusza żyć będzie”. Wszyscy mamy być posłuszni najpierw Panu. Posłuszeństwo winno być efektem wspólnych poszukiwań: przełożonego i podwładnego odwołujących się do medytacji Słowa Bożego.
Rzecz jasna, inna we wspólnocie jest rola przełożonego, a inna podwładnego, ale co do istoty wiary obaj są równi i obaj winni być posłuszni Bogu, Kościołowi, swojemu sumieniu. Posłuszeństwo w Kościele wymaga wiary.
Ale wiara nie jest jedynie wewnętrznym subiektywnym przekonaniem.
Znakiem wiary jest otwarcie na bliźnich, szacunek dla nich, miłosierdzie, dialog. Nie tylko podwładny winien być posłuszny przełożonemu. Dobry przełożony również winien być – choć na inny sposób – posłuszny i uległy wobec członków wspólnoty.
W Kościele nie ma demokracji. Przełożony ma ostatnie zdanie, ale to nie znaczy, że może działać według swego widzimisię. Przełożony zobowiązany jest wsłuchiwać się w podwładnego, rozeznać jego kondycję ludzką, duchową, moralną. Sobór Watykański II podkreśla, że wolę Bożą odkrywa się w dialogu między przełożonym a podwładnym, choć ostateczną decyzję podejmuje przełożony.
Przełożeni, którzy komunikują się z podwładnymi jedynie za pomocą dekretów, telefonów, a dzisiaj także e-maili i SMS-ów, sucho informując o podjętej decyzji, ryzykują decyzje błędne i krzywdzenie ludzi. Im mniej dialogu we wspólnocie, tym większe ryzyko samowoli i nadużyć.
Jaki jest duchowy aspekt posłuszeństwa, dlaczego jest tak ważne dla rozwoju duchowego?
Delfieux podkreśla, że „doskonały wzór posłuszeństwa kryje się w tajemnicy Trójcy Świętej”. Między Osobami Boskimi „wszystko jest słuchaniem, przyjmowaniem i dawaniem”. Posłuszeństwo jest dziełem Boga a nie człowieka. Z wzajemnej przynależności do siebie Osób Boskich rodzi się ich wzajemna wolność, poszanowanie, pełna komunia. Jeżeli podwładny ma widzieć w osobie przełożonego Chrystusa, to tym bardziej ma Go widzieć przełożony w podwładnym.
Gdy między przełożonym i podwładnym nie ma komunii opartej na słuchaniu i naśladowaniu Trójcy Świętej, ich wzajemne relacje będą kalekie, raniące, poniżające. Nie tylko przełożeni ranią podwładnych, ale i odwrotnie.
Tu jest podstawowa różnica pomiędzy posłuszeństwem w Kościele i poza nim. Powiedzmy otwarcie, wymagania stawiane pracownikom w niektórych firmach to prawdziwy koszmar. Pracownicy wielu firm tkwią w niszczących dla nich układach, by zarobić na chleb, rozwijać się zawodowo, robić karierę. W Kościele wszystko winniśmy robić ze względu na Chrystusa.