W czasach komunistycznej tyranii znane było zjawisko „opozycji koncesjonowanej”. Działacze tego rodzaju „opozycji” mogli na przykład opowiadać o wartościach demokracji, ale nie o tym, że jej po prostu nie ma. Mogli mówić o wyznawanych „wartościach” – byle nie odnosić się do faktów zniewolenia narodu w komunistycznym państwie.
Dwudziestu siedmiu intelektualistów i lekarzy, działaczy społecznych i polityków różnych partii ogłosiło Apel Rzeszowski o usunięcie z polskich aptek środków wczesnoporonnych, czyli po prostu poronnych. Umieszczanie tych preparatów – za zgodą władz, konkretnie podlegającego premierowi Urzędu Rejestracji leków – na liście środków udostępnianych w polskich aptekach to oczywiste łamanie prawa o ochronie życia. Prawa wychwalanego jako ów „idealny kompromis” nawet w programie rządzącej dziś Platformy Obywatelskiej: „prawo winno ochraniać życie ludzkie, tak jak czyni to obowiązujące dziś w Polsce ustawodawstwo”. Sygnatariusze Apelu Rzeszowskiego mówią władzy „sprawdzam”, mówią w odniesieniu do konkretnej sprawy i konkretnie niszczonego ludzkiego życia. I na tym konkrecie polega wartość tego wystąpienia – bo obrona zasad też musi być konkretna.
![]() | Marek Jurek |