Maryja jest moją Mamą. Nawróciłem się w wieku czterdziestu lat. W 1984 r. grupa niemieckojęzycznych pielgrzymów pieszych na Jasną Górę nocowała u mnie w domu, postanowiłem ich odprowadzić. Wyszedłem w klapkach i podkoszulku, a po sześciu dniach doszedłem z nimi do Częstochowy.

Zmieniłem źródło moich natchnień z alkoholu i marihuany na tabernakulum i Pismo Święte. Nigdy nie marzyłem, żeby rzucić palenie papierosów i alkohol. Nagle to odeszło i nabrałem wstrętu do używek. Podczas trasy koncertowej w Związku Radzieckim w 1985 r. współpracowałem z Marylą Rodowicz. Codziennie po koncercie byliśmy zapraszani na bankiety. Pamiętam, jak wróciliśmy nad ranem do hotelu, wszyscy koledzy z zespołu poszli spać, a mnie coś na siłę ciągnęło na miasto. Przeszedłem przez całe Wilno do kaplicy Matki Bożej Ostrobramskiej, wtedy nie wiedziałem, że także Matki Bożej Miłosierdzia. Pytałem Maryję, czego ode mnie oczekuje – czy mam zmienić zawód; życie na scenie nie zawsze zgodne było z nauką Jej Syna. Usłyszałem, że mam zostać w tym środowisku i stawać się pomocą także dla ludzi z tego kręgu.
W tym, co wydarzyło się w moim życiu, nie ma żadnej mojej zasługi. Zacząłem jeździć po świecie, mówić o różańcu, Maryi, ukazały się moje dwa „Dzienniczki perkusisty” i wtedy się dowiedziałem, że od dzieciństwa jestem w Rycerstwie Niepokalanej. Kiedy miałem przyjść na świat w 1946 r., mamie doradzano aborcję. Sytuacja była trudna, ojciec akowiec został aresztowany, w domu brakowało jedzenia nawet dla chorego brata. Mama zawierzyła mnie Matce Bożej w kościele redemptorystów w Krakowie. Potem półtoraroczne dziecko babcia w Niepokalanowie wpisała do Rycerstwa Niepokalanej. Dowiedziałem się o tym po czterdziestu latach, znalazłszy w szufladzie książeczkę z legitymacją podpisaną przez o. Maksymiliana Kolbego – najwyraźniej wcześniej in blanco.
Każdy dzień rozpoczynam dziesiątką różańca i rozmową z Aniołem Stróżem. Przez cały czas prowadzi mnie Maryja. Nie mam swoich planów, odkrywam Jej plany dla mnie. Wszystko, co się dzieje, każdy spotkany człowiek jest dla mnie zadaniem od Boga. Ja mam tylko zabiegać, by wypełnić te zadania jak najlepiej. Kiedy jest długa kolejka na poczcie, też się cieszę, bo będzie to czas poświęcony na różaniec. Zapraszany jestem do prowadzenia rekolekcji o Matce Bożej. Jeśli nie grałem koncertów ze Skaldami, w ciągu roku wypadało kilkanaście tur rekolekcji. Nie ma innej możliwości dotarcia do Jezusa jak przez Nią. Ona daje nam najprostszą szkołę modlitwy i życia, jakimi są tajemnice różańca.
Radosław Pazura, aktor
Od dzieciństwa wzrastałem w atmosferze nabożeństwa, jakie do Matki Bożej miała moja mama. Potem sam odkrywałem znaczenie obecności świętych i szczególną rolę Maryi, która jest Mamą nas wszystkich, Matką Kościoła, czyli każdego z osobna, tworzących tę wspólnotę. Także Ci, którzy nie są w Kościele, są Jej synami i córkami, odkrycie, że Ona jest najważniejsza, jest kwestią czasu. Matka Boża wskazuje na Syna i zawsze do Niego prowadzi. Poprzez
to, że urodziła Syna Bożego, mogła stać się naszą Matką, Królową nieba i ziemi.
Jestem teraz na zdjęciach do filmu w Krasiczynie i w Bieszczadach. Wczoraj nie omieszkałem odwiedzić Mamy w sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej. W Polsce można Ją spotkać w wielu miejscach. Zawsze jak przejeżdżam przez Częstochowę, to wstępuję na Jasną Górę, jak syn do mamy – ten kontakt jest taki bliski.
Na co dzień wyraża się w praktyce różańca, bo to jest taka Jej modlitwa. Codziennie odmawiam różaniec w różnych formach i postaciach: jako koronkę, jako dziesiątkę – w intencji córki Klary i innych dzieci rodziców modlących się w róży różańcowej, jako dziesiątkę w ramach Adopcji Duchowej Dziecka Poczętego, z wiarą, że co roku ratuję od zagłady jedno dziecko, którego imię wiadome jest tylko Panu Bogu i Matce Bożej.
Proszę Ją o opiekę i wierzę, że ta opieka trwa i będzie trwać, a na końcu mojej drogi przyjdzie do mnie Maryja ze swoim oblubieńcem św. Józefem, pomogą przejść do wieczności, do chwały Bożej. Jest to obiecane przez uczestnictwo w nabożeństwie pierwszych sobót miesiąca, co udało mi się praktykować dwukrotnie, wierzę, że to zaowocuje. Bardzo ważna jest dla mnie Litania loretańska, której wezwania opisują postać Maryi adekwatnie do Jej cech. Każde może służyć do zgłębiania i codziennego powtarzania jako akty strzeliste, kiedy zwracamy się do Niej o pomoc.
Droga z Maryją jest pewna, co nie oznacza, że łatwa, ale łatwiejsza do pokonania z Nią. Maryja stanęła przed wielkim zadaniem bycia Matką Boga, na co wyraziła zgodę. Przeszła przez niewyobrażalnie trudne wydarzenia w swoim życiu; kobiety, które są matkami, mogą zrozumieć to jeszcze bardziej. Warto zaufać Maryi, zwrócić się do Tej, która doświadczyła w życiu najboleśniejszych momentów, z tego też względu może pomagać nam w niesieniu życiowych ciężarów i utrapień.

Co? Gdzie? Kiedy?


