Nadzieja, którą daje Ewangelia, to fundament, na którym można budować teraźniejszość i przyszłość.

Świat, w którym przyszłość jawi się jako pustka, a teraźniejszość wydaje się jedynie oczekiwaniem na nieuchronny koniec, to rzeczywistość, w której wielu ludzi tkwiło przez wieki. Ex nihilo ab nihilo quam citorecidimus – „Jakże szybko z nicości pogrążamy się w nicość” – głosi epitafium z I w. Apostoł Paweł, pisząc do Efezjan, zauważył, że bez Chrystusa byli oni jak „niemający nadziei ani Boga na tym świecie” (Ef 2, 12). Chociaż otaczali się bogami i mitami, ich serca pozostawały puste, a życie było pozbawione kierunku.
Chrześcijaństwo przyniosło nadzieję – pewność, że życie nie kończy się nicością, że mroczne wrota czasu zostały otwarte na oścież. Ewangelia, jak przypominał Benedykt XVI w Spe salvi, nie tylko „informuje”, ale „sprawia”. Chrześcijanin nie tylko wie, że ma przyszłość – on tą przyszłością żyje już teraz. W centrum tej nadziei stoi wydarzenie paschalne: Chrystus żyje! Te dwa słowa są jak echo nieskończoności, przypomnienie, że śmierć i zmartwychwstanie Jezusa to nie tylko fakty z przeszłości, ale żywa, aktualna rzeczywistość. Ta żywotność Chrystusa daje chrześcijaninowi radość, która przekracza granice czasu i przestrzeni.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 16 (1012), 20 kwietnia 2025 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 26 kwietnia 2025