14 czerwca
sobota
Bazylego, Elwiry, Michala
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Pasterz na peryferiach

Ocena: 0
114

Kapłan skierował się ku ambonie, by przeczytać Ewangelię i wygłosić kazanie. Lewą ręką przyciskając do piersi niesione księgi, prawą dotykał głów dzieci, prosząc o przejście. Nagle na jego drodze pojawił się człowiek z pistoletem…

fot. Archidiecezja Poznańska

Ks. Stanisław Streich jako wikariusz parafi i Bożego Ciała w Poznaniu

Ksiądz Stanisław Streich zginął na miejscu, trafiony strzałem w głowę i plecy w czasie Mszy św. dla dzieci. Była niedziela, 27 lutego 1938 r. Zabójcą okazał się Wawrzyniec Nowak, mieszkaniec Lubonia, należący do Wydziału Wojskowego Komunistycznej Partii Polski. Śmierć zasłużonego i kochanego przez parafian proboszcza odbiła się szerokim echem, wywołując poruszenie. „Pamięć o zamordowanym kapłanie jest otoczona nimbem męczeństwa” – pisał ówczesny prymas Polski August Hlond.

W sobotę 24 maja br. w czasie Mszy św. na placu Katedralnym w Poznaniu kard. Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, włączy proboszcza z Lubonia do grona błogosławionych Kościoła katolickiego.

 


ZNÓW OD ZERA

Urodzony w 1902 r. w Bydgoszczy Stanisław Streich ukończył Arcybiskupie Seminarium Duchowne w Poznaniu i w 1925 r. przyjął święcenia kapłańskie. Posługiwał jako wikariusz w poznańskich parafiach Najświętszego Serca Pana Jezusa i św. Floriana, Bożego Ciała oraz św. Marcina. W 1933 r. już jako proboszcz objął parafię w Żabikowie pod Poznaniem. Dostrzegając potrzeby ludności, od razu podjął starania o wzniesienie nowego kościoła w należącym do parafii Luboniu, gdzie został pierwszym proboszczem.

Stanął przed trudnymi zadaniami: stworzenia wspólnoty parafialnej, budowy kościoła i pracy duszpasterskiej w środowisku robotniczym. Równocześnie ze wznoszeniem świątyni organizował życie parafialne. Powołał wiele wspólnot, w tym Towarzystwo Robotników Katolickich. Rozwijał działalność charytatywną. – Pomagał ludziom, nie bacząc na ich przynależność do parafii, na deklaracje światopoglądowe – mówi ks. Roman Kubicki, obecny proboszcz parafii św. Jana Bosko w Luboniu.

– Mnie najbardziej inspiruje to, że kiedy ks. Streich zostaje proboszczem w Żabikowie, sam zgłasza się do ówczesnego arcybiskupa poznańskiego, prymasa Hlonda, wskazując, że trzeba budować nowy kościół i tworzyć parafię w robotniczym osiedlu Luboń – podkreśla ks. Marcin Węcławski, proboszcz parafii Maryi Królowej w Poznaniu. – Miał już w miarę ustabilizowane życie i mógł powiedzieć prymasowi, że trzeba znaleźć młodego księdza, który się tym zajmie. A on sam się „skazuje” na bardzo trudne życie, nie mając niczego, zaczynając od zera.

Posługę kapłana na nowym miejscu już po trzech latach przerywa wspomniany zamach w trakcie Mszy św. Według świadków po dokonaniu zbrodni zabójca krzyczał z ambony: „Niech żyje komunizm!”.

 


TO MUSZĘ WYKONAĆ

– O męczeństwie nie stanowi sposób umierania, ale gotowość na przyjęcie męczeństwa. On był świadomy, że tak może się zakończyć jego życie – podkreśla ks. Roman Kubicki. W ciągu roku poprzedzającego mord doszło do różnych niepokojących zdarzeń. Włamano się do kościoła i uszkodzono tabernakulum, napadnięto też stróża pilnującego kościół. Ponadto ks. Streich otrzymywał sporo anonimowych listów, w których obelżywymi słowami zapowiadano jego rychłą śmierć. On jednak, niezrażony, przygotowywał konsekrację kościoła, zaplanowaną na 15 maja 1938 r.

Wedle świadectwa z tamtych czasów, tydzień przed śmiercią jego przyszły zabójca podszedł do kratek konfesjonału i – bez przeżegnania się czy przyklęknięcia – coś bardzo krótko mu powiedział. Z późniejszego zmienionego zachowania ks. Streicha wywnioskowano, że wtedy poznał decyzję o zabiciu go. Przed śmiercią, w czasie odwiedzin swojej matki w Bydgoszczy, rozchorował się, ale nie chciał dłużej zostać. Powiedział: „Na co się poświęcałem, to muszę wykonać”.

– Swoją osobowością tak potrafił zjednać ludzi, stworzyć tętniącą życiem parafię, że to rozwścieczyło komunistów, którzy mieli dość duże wpływy w Luboniu. Bieda była straszna. Ludzie szli za marksistowskimi hasłami, żeby przegonić kapitalistów, a nastanie sprawiedliwość. On im to zepsuł – mówi ks. Marcin Węcławski.

Pogrzeb kapłana, przy udziale około 20 tys. osób, był wielką manifestacją wiary i patriotyzmu. Wobec tych wydarzeń wpływy komunistyczne wśród mieszkańców Lubonia znacznie zmalały.

 


MĘCZENNIK ZA WIARĘ

– Opinia o świętości ks. Streicha pojawiła się zaraz po śmierci – mówi ks. Roman Kubicki. Ale wkrótce wybuchła wojna, a potem nadeszły czasy komunistyczne. Jednak pamięć o gorliwym kapłanie przetrwała przez wszystkie te lata. Po 1989 r. zaczęły się pojawiać opracowania historyczne na temat zbrodni lubońskiej. Zbierano także relacje naocznych świadków, z których wielu jeszcze żyło.

Stanisław Malepszak w 1938 r. był 12-letnim ministrantem. Zmarł zaledwie dwa lata temu. Pani Zyta Błażejak niedawno skończyła sto lat – opowiada o niektórych świadkach ks. Roman Kubicki. Nie zachowały się homilie ks. Streicha, jedynie jego listy do rodziny. Zyta Błażejak przekazała słowa kapłana z katechezy. Zapamiętała lekcję dotyczącą uświęcania się w życiu codziennym. Mówił, że najtrudniej być świętym kapłanowi, gdyż dobro, które czyni, wynika z jego obowiązku. Dlatego w tym przypadku potrzebny jest czyn heroiczny. Wyrażał też swoje pragnienie świętości, by służyć Bogu przez całą wieczność.

Oprócz zachowania pamięci o gorliwym kapłanie wierni modlili się także indywidualnie za jego pośrednictwem, wypraszając różne łaski. Ponad 20 lat temu powstała przy lubońskiej parafii grupa modlitewna ks. Streicha, gromadząca się 27. dnia każdego miesiąca.

Staraniem abp. Stanisława Gądeckiego w 2017 r. rozpoczęto proces beatyfikacyjny. Postulatorem został ks. Wojciech Mueller. Po dogłębnym zbadaniu sprawy uznano ks. Streicha za męczennika za wiarę. W styczniu 2024 r. ekshumowano szczątki kapłana i przeniesiono do sarkofagu wewnątrz kościoła. W maju 2024 r. papież Franciszek zezwolił na promulgowanie dekretu potwierdzającego męczeństwo.

– Najbardziej sercem przylgnęli do ks. Streicha kapłani – mówi ks. Roman Kubicki. Do kościoła w Luboniu przyjeżdżają pielgrzymki księży, seminarzystów i grupy wiernych z różnych parafii, by modlić się przy sarkofagu męczennika. Zbierane są świadectwa wysłuchanych modlitw za jego pośrednictwem.

Księdzu Marcinowi Węcławskiemu imponuje wielka dobroć, ofiarność i poświęcenie ks. Streicha, także dla biednych, jego absolutna rezygnacja z własnej wygody i posiadania majątku, aby służyć. – Papież Franciszek mówił: „Pójdźcie na peryferia”. To właśnie zrobił ks. Stanisław, wychodząc z w miarę ustabilizowanego życia w bardzo trudne warunki – mówi. Zauważa podobieństwo do postaci warszawskiego ks. Aleksandra Fedorowicza, który sam zgłosił się, by być proboszczem w Izabelinie, gdzie sytuacja była wówczas opłakana.

Nazajutrz po wyniesieniu na ołtarze ks. Stanisława Streicha ulicami Poznania przejdzie Marsz dla Życia będący wyrazem wdzięczności rodzin archidiecezji za jego beatyfikację.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka i sekretarz redakcji tygodnika „Idziemy”, absolwentka polonistyki na UJ i politologii


b.stefanska@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 14 czerwca

Sobota, X Tydzień zwykły
Wspomnienie bł. Michała Kozala, biskupa i męczennika
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): 
Mt 5,33-37

+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter