16 lipca
środa
Mariki, Benity, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dwakroć narodzony

Ocena: 0
1226

Świętowanie Bożego Narodzenia nie zawsze łączyło się z adoracją złożonego w żłobie niewinnego Dzieciątka, w którym ukryła się przedwieczna Mądrość.

Marmurowa szopka dłuta Arnolfa di Cambio

W średniowiecznym Rzymie, gdzie liturgia Narodzenia Pańskiego była wyjątkowo uroczysta i bogata w symboliczne gesty i ryty, prawdę o wcieleniu Syna Bożego wyrażano w zupełnie inny sposób, choć równie głęboki i poruszający. Warto oderwać na chwilę wzrok od znajomego obrazu stajenki betlejemskiej i przenieść się do średniowiecznego Rzymu, aby zobaczyć, jakie treści teologiczne dominowały w trakcie papieskich liturgii celebrowanych tego niezwykłego dnia.

 


RELIKWIE ŻŁÓBKA

Dzień 25 grudnia bez wątpienia był dla papieży jednym z najbardziej wyczerpujących w roku liturgicznym. Po długiej Wigilii celebrowanej w bazylice św. Piotra biskup Rzymu już o świcie musiał przybyć do leżącego u stóp Palatynu kościoła św. Anastazji, gdzie celebrował pierwszą Mszę ku czci Narodzenia Pańskiego. Następnie w uroczystym orszaku udawał się do Watykanu, aby tam odprawić drugą Mszę tego dnia. Po liturgii sprawowanej przy konfesji św. Piotra papież rozpoczynał kolejne pielgrzymowanie ulicami Wiecznego Miasta; tym razem przewodniczył procesji zmierzającej do bazyliki Matki Bożej Większej, wznoszącej się na wzgórzu eskwilińskim. I to właśnie tam celebrował pewien ryt, który nadawał szczególny charakter rzymskim obchodom Bożego Narodzenia.

Bazylika Matki Bożej Większej, czyli Santa Maria Maggiore, była idealnym miejscem, aby świętować przyjście na świat w ludzkiej postaci Syna Bożego. Od VII w. bowiem obecne są tam relikwie związane z Bożym Narodzeniem, które sprowadził do bazyliki zapewne papież Teodor (642–649), pochodzący z Jerozolimy. Być może zaniepokojony wieściami o zdobyciu Ziemi Świętej przez muzułmańskich Arabów w 638 r., postanowił stworzyć w Rzymie miejsce, gdzie pielgrzymi niemogący udać się do ogarniętej wojną Palestyny mogliby oddać cześć materialnym pozostałościom po narodzinach Jezusa. Łącznie w Santa Maria Maggiore w okresie średniowiecza kultem otaczano trzy relikwie związane z Bożym Narodzeniem: fragment murów stajenki betlejemskiej (określane w źródłach de praesepio Domini), belki ze żłóbka, w którym złożono nowonarodzonego Zbawiciela (cunabulum Domini) i skrawki pieluszek, którymi owinięto Dzieciątko (puerperium).

Papieżowi Mikołajowi IV (1288–1292) brakowało jednak szopki. Nie ma co się dziwić, był bowiem franciszkaninem. Zależało mu więc, aby ten ważny symbol, tak drogi założycielowi jego zakonu, był obecny także w „rzymskim Betlejem”. Wykonanie marmurowej szopki zlecił jednemu z najwybitniejszych artystów średniowiecznej Italii, Arnolfowi di Cambio. Efekt jego pracy można w tym roku podziwiać w lewej nawie bazyliki Matki Bożej Większej, gdzie z racji jubileuszu szopki z Greccio udostępniono zwiedzającym jego dzieło.

 


BAZYLIKA W PŁOMIENIACH

Wróćmy jednak do Mszy bożonarodzeniowej odprawianej przez biskupów Rzymu. Po przybyciu papieża do Santa Maria Maggiore jeden z ceremoniarzy podawał mu długą trzcinę, na której szczycie umieszczony był zapalony knot. Następnie papież podpalał pakuły (włókna lniane) rozwieszone między kolumnami w nawie głównej. Dzięki temu ciemna bazylika (nie było w niej przecież nowoczesnego oświetlenia, które dzisiaj pomaga dostrzec jej piękno) wypełniała się światłem. To niezwykłe widowisko z jednej strony musiało budzić zachwyt i zdumienie, z drugiej zaś widok rozprzestrzeniającego się ognia mógł rodzić lęk i niepokój. W tak oświetlonym kościele papież odprawiał trzecią, ostatnią tego dnia Mszę.

Ów zagadkowy zwyczaj papieże zapewne zapożyczyli z dworu bizantyjskiego. W Konstantynopolu bowiem każdemu nowo wybranemu cesarzowi akolita ukazywał garść pakuł, które zapalone, szybko zamieniały się w proch. Rytuał miał uświadomić władcy, że nie jest wieczny, że jego panowanie kiedyś się skończy, a on sam, choć potężny i obdarzony najwyższą godnością, jak zapalone włókno obróci się w proch. Łaciński Zachód, z upodobaniem podpatrujący wschodnie zwyczaje, przejął ów ryt i włączył do obrzędów inaugurujących panowanie cesarzy i pontyfikaty papieży. Spaleniu pakuł w dniu koronacji papieskiej towarzyszyła formuła, którą wypowiadał jeden z posługujących: Sic transit gloria mundi (Tak przemija chwała świata). Kościół w swojej mądrości przypominał, że wszyscy, nawet zastępcy Chrystusa na ziemi, podlegają bezwzględnej mocy czasu.

Jakie znaczenie ów obrzęd miał w kontekście Bożego Narodzenia? Otóż miał pokazać, że małe Dziecię Jezus narodzone z Dziewicy Maryi w rzeczywistości jest Sędzią i Panem świata. I tak jak w dzień Narodzenia Pańskiego przychodzi w postaci niewinnego Niemowlęcia, tak kiedyś, na końcu czasów, przyjdzie jako potężny Władca, który w ogniu spali to, co materialne, aby z popiołów stworzyć nowe niebo i nową ziemię (por. Ap 21, 1), już nieprzemijającą, bo wypełnioną Jego obecnością. On bowiem, jak przekonuje św. Paweł, stanie się wszystkim we wszystkich (1 Kor 15, 28).

 


BLISKI I WSZECHMOCNY

Czy między bożonarodzeniowym przesłaniem płynącym z Greccio a tym, które niesie w sobie ryt z Santa Maria Maggiore, nie ma sprzeczności? Na pozór oba obrazy Jezusa wydają się mieć ze sobą niewiele wspólnego, ale zestawione razem dobrze oddają paradoks Boga, który objawia się nam z jednej strony jako bezbronne i kruche dziecko, z drugiej jednak jako potężny i niepojęty Sędzia. Z pewnością obraz nowonarodzonego Jezusa z Franciszkowej szopki w Greccio jest nam bliższy, niemniej winien zawsze być uzupełniany przez ten symbolizowany przez skąpaną w ogniu rzymską bazylikę. Bóg jest bowiem nieskończenie bliski, czuły i dobry, ale równocześnie ten sam Bóg jest od nas radykalnie inny, wszechmocny i nieogarniony. Greccio i Santa Maria Maggiore, dopiero połączone razem, przynoszą nam pełny, kompletny obraz Jezusa. Pamięć o tych dwóch aspektach natury Boga jest o tyle ważna, że gdy jeden z nich nadmiernie akcentujemy kosztem drugiego, deformujemy obraz Pana. Postrzeganie Boga tylko jako bliskiego i podobnego nam może sprawić, że zrobimy sobie z niego kolegę, przed którym już nie klękamy, ale którego z nonszalancją klepiemy po ramieniu. Skupienie się tylko na odmienności Boga i Jego potędze może zaś ukształtować w nas obraz Chrystusa jako bezwzględnego sędziego, który chce nas karać i którego musimy przebłagać rytami i ofiarami.

Na przestrzeni wieków obrzęd celebrowany w bazylice Matki Bożej Większej zaniknął. Został jedynie zwyczaj, że w dniu Bożego Narodzenia księża mogą odprawić trzy Msze – tak jak niegdyś czynił to papież. Komentarze liturgiczne pouczają, że każda z tych Mszy przypomina różne przyjścia Pana: narodzenie w Betlejem w ciszy stajenki, przybycie na końcu czasów w chwale i mocy i to codzienne przychodzenie Pana do ludzkich serc, aby poprzez sakramenty i modlitwę wypełniać je swoją zbawczą miłością.

W dni świąteczne nieraz staniemy przed bożonarodzeniową szopką, naśladującą tę z Greccio. W myślach pobiegnijmy wówczas jednak także do rzymskiej bazyliki maryjnej wypełnionej ogniem. Te dwa obrazy pomogą nam prawdziwie poznać Tego, który dwakroć jest narodzony, „raz z Ojca przed wieków wiekiem, a teraz z Matki człowiekiem”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Kapłan diecezji warszawsko-praskiej, wykładowca historii Kościoła na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie


redakcja@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 lipca

Środa, XV Tydzień zwykły
Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mt 11, 25-27
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do św. Krzysztofa 16-24 VII

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter