Była pływaczka, zdobywczyni złotych medali olimpijskich dla Zimbabwe doskonale wie, że jej działania mogą być inspiracją dla wielu ludzi.

Kirsty Coventry. To ona przez najbliższe lata będzie twarzą Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. W marcu została szefową tej organizacji jako pierwsza kobieta w historii. I nikogo nie zdziwiły takie, a nie inne słowa wypowiedziane przez nią niemal tuż po nominacji: „Szklane sufity zostały rozbite i jestem w pełni świadoma swojej odpowiedzialności. Sport ma niezrównaną moc jednoczenia, inspirowania i tworzenia możliwości dla wszystkich, a ja jestem zobowiązana do tego, aby tę moc wykorzystać w pełni”. Była pływaczka, zdobywczyni złotych medali olimpijskich dla Zimbabwe doskonale zdaje sobie sprawę, że jej działania mogą być inspiracją dla wielu ludzi. Nie tylko tych związanych blisko ze sportem.
Dla Kirsty Coventry to nie będzie praca tylko miła, łatwa i przyjemna. W najbliższych latach będzie musiała podjąć kilka trudnych decyzji, czeka ją też mnóstwo wyzwań. Pierwsze – okiełznanie prezydenta Stanów Zjednoczonych przy okazji igrzysk olimpijskich w Los Angeles. Donald Trump jest nieprzewidywalny, lubi sterować ręcznie pewnymi wydarzeniami. Szczególnie kiedy mają miejsce w jego kraju. Dlatego igrzyska mogą być pod wieloma względami trudne dla przewodniczącej MKOl-u. Tym bardziej, że w tle cały czas trwają dyskusje o transseksualnych sportowcach czy o równych szansach w rywalizacji o medale. Trump swoich poglądów w tych tematach nie kryje. Na pewno ważną rolę odegra więc dyplomacja i umiejętność rozmowy o tych wyzwaniach.
Kolejną próbą ognia będzie wybór gospodarza igrzysk w 2036 r. Bardzo mocno starają się o organizację imprezy Indie. Między innymi z powodów wizerunkowych. Indie to kraj rozwijający się w nader szybkim tempie. Dlatego jest tam także wola polityczna, by ugościć sportowy świat. I wiele wskazuje, że właśnie tam trafią kolejne letnie igrzyska. Wizyta indyjskiej delegacji rządowej (sprzed kilku miesięcy) w siedzibie MKOl-u, według mnie, mówi sama za siebie.
W trakcie swojej kadencji Coventry będzie też, pod pewnymi względami, kontynuowała pomysły swojego poprzednika Thomasa Bacha. Dotyczy to np. kwestii dopuszczania białoruskich i rosyjskich sportowców do występów olimpijskich. Szefowa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego już kilka razy zaznaczyła, że jest zdecydowanie przeciwna wykluczaniu zawodników z rywalizacji. Według niej konflikty zbrojne są i nagle nie znikną. Dlatego postuluje powołanie specjalnej grupy roboczej działającej na rzecz znalezienia rozwiązania tej sprawy. A czym może się ten temat zakończyć? Wszystko zmierza w jednym kierunku: pod koniec września Międzynarodowy Komitet Paralimpijski zniósł częściowe zawieszenie Rosji i Białorusi. Jakby tego było mało, sama przewodnicząca mówi: „Dla igrzysk najlepsza byłaby obecność sportowców ze wszystkich krajów”.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że w trakcie ubiegłorocznych letnich zmagań w Paryżu Białorusini i Rosjanie startowali pod flagą neutralną. I czy nam się to podoba, czy nie, przytoczona powyżej wypowiedź Coventry sugeruje, że w Los Angeles możemy być świadkami ich powrotu do rywalizacji na pełnych prawach.


Co? Gdzie? Kiedy?



