Nawet jeśli uda się przebyć drogę na szczyt, to pieniądze szczęścia wcale dać nie muszą.

Wielki sport i wielkie pieniądze. Te dwa tematy są nierozłączne. Było tak, jest i będzie. Czy nam się to podoba, czy nie. Jedno przy okazji jest pewne: ta duża kasa nie zawsze trafia do najlepszych czy najbardziej utytułowanych. Pieniądze mają też to do siebie, że potrafią deprawować. Znam mnóstwo przypadków byłych piłkarzy, grających kiedyś w polskiej ekstraklasie, którzy zarabiali dobrze lub bardzo dobrze, a dziś nie mają za co żyć. Nie mają na chleb z bardzo różnych przyczyn, lecz to opowieść na inną okazję. Dziś słów kilka o prawdziwych krezusach. Tych, którzy za sprawą sportu stali się miliarderami. Wśród tych najbogatszych są oczywiście piłkarze, tenisiści, koszykarze, pięściarze czy golfiści.
Przedstawiciel tego ostatniego sportu, Tiger Woods, mógłby być twarzą kampanii pod hasłem: „Pieniądze szczęścia nie dają”. Jego upadek był niezwykle bolesny. Legenda golfa, a jednocześnie bohater tabloidów, na których łamy trafił za sprawą głośnych romansów pozamałżeńskich czy aresztowania za prowadzenie samochodu po zażyciu środków nasennych i przeciwbólowych. Człowiek bogaty, który w szybkim tempie znalazł się niemal na dnie.
Na przeciwległym biegunie można umieścić jednego z najwybitniejszych tenisistów w historii. Roger Federer był i jest dla wielu ludzi nie tylko sportowym idolem, ale także wzorem człowieka. Szwajcar nie wstydził się łez po ważnych zwycięstwach. I zawsze podkreślał, jak ważna jest dla niego rodzina. Także ta najbliższa, na czele z żoną Mirką, z którą ma czworo dzieci (bliźniaczki oraz bliźniaków). Swą ukochaną często nazywał „skałą”. Także dzięki jej wsparciu stał się ikoną światowego sportu.
Na miano legendy solidnie zapracował też Michael Jordan. Człowiek, którego znają nawet ci, którzy nie przepadają za koszykówką. Według niektórych źródeł to właśnie on jest najbogatszym sportowcem w historii, z majątkiem przekraczającym cztery miliardy dolarów. Jordan swój stan posiadania pomnażał na wiele sposobów. A wyjątkowa historia dotyczy jego butów. Tych, które zakładał podczas finałów NBA w latach 90. Sześć par butów legendy Chicago Bulls zostało sprzedanych za… 8 mln dolarów.
Nie mam wątpliwości, że dobrą cenę mogą kiedyś uzyskać także korki, w których ważne gole strzelali Leo Messi i Cristiano Ronaldo. Dwaj wielcy piłkarze także zajmują miejsce w czołówce najbogatszych sportowców świata. Portugalczyk bez problemów pomnaża swój majątek także dzięki social mediom. Nie może być jednak inaczej, skoro jego poczynania, za pośrednictwem różnych platform śledzi prawie 600 mln osób. Te liczby i sumy zarobków robią wrażenie prawda?
Zawsze warto zastanowić się nad tym, że wielka kasa mimo wszystko trafia do nielicznych. Ta mniejsza, która też pozwala bardzo dobrze żyć, jest dostępna dla większego grona sportowców. Jednak to nie oznacza, że wszyscy oni są szczęśliwi. Powinni mieć to na uwadze szczególnie młodzi rodzice, którzy często chcą na siłę zrobić ze swoich pociech wielkich, a przy okazji bogatych sportowców. Warto pamiętać: nawet jeśli uda się przebyć tę drogę na szczyt, to pieniądze szczęścia wcale dać nie muszą.