W cieniu piłkarskiego Euro trwają przygotowania do igrzysk olimpijskich obu siatkarskich reprezentacji.
A już niedługo będziemy świadkami sytuacji, która w historii polskiego sportu zdarzała się do tej pory rzadko. Pierwszy raz obie siatkarskie kadry pojechały na te same igrzyska w 1968 r. Panie przywiozły wtedy z Meksyku brązowe medale. Dla panów był to olimpijski debiut i nadzieje wiązały się z nim spore, bo Polacy byli wówczas trzecią drużyną mistrzostw Europy. Ich start medalu jednak nie przyniósł – zakończyli rywalizację na miejscu piątym.
Na kolejny podwójny olimpijski występ siatkarskich reprezentacji czekaliśmy długie czterdzieści lat. W 2008 r. w Pekinie żeńska drużyna prowadzona przez Włocha Marca Bonittę nie wyszła z grupy. To wtedy rozstanie z kadrą ogłosiła Małgorzata Glinka-Mogentale (po dwóch latach zdanie jednak zmieniła). A panowie? Przegrali spotkanie jednej czwartej finału z Włochami dwa do trzech. W tej fazie turnieju odpadli drugi raz z rzędu i wtedy jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że na biało-czerwonych spadnie na igrzyskach klątwa przegranych ćwierćfinałów. Do 2021 r. nasi siatkarze aż pięć razy z rzędu żegnali się z marzeniami o medalach właśnie po ćwierćfinałowych porażkach.
Co wiemy teraz, przed wyprawą do Paryża? Obie nasze kadry zakończyły walkę w Lidze Narodów na podium. Gdyby taka historia powtórzyła się w stolicy Francji, na pewno nikt by się nie obraził. Medal igrzysk olimpijskich to dla niektórych naszych siatkarzy cel absolutnie najważniejszy. Nie chcę napisać, że myślą o nim obsesyjnie, ale… bez cienia wątpliwości, dla wielu zawodników to byłoby spełnienie marzeń. Często marzeń najskrytszych. W tym miejscu nie można nie zauważyć jednego faktu – w olimpijskie podium celuje drużyna, która pod wodzą trenera Nikoli Grbicia jest obecnie jedną z najmocniejszych na świecie. Podkreślają to również wielcy rywale biało-czerwonych na czele z Francuzami czy Brazylijczykami. Dlatego brak medalu dla Polski będzie wielką niespodzianką. Serbski szkoleniowiec naszej kadry już na początku pracy, w styczniu 2022 r., podkreślał, że wszystko, co wydarzy się przez te lata, będzie częścią przygotowań do igrzysk. To impreza docelowa, najważniejsza. Dlatego Grbić przekonuje, że nasi siatkarze będą w Paryżu gotowi na każde, najtrudniejsze nawet wyzwanie.
Z nieco innej pozycji zaczną olimpijską walkę siatkarki. Nasza kadra zrobiła w ostatnich dwóch latach wielki postęp. Pokazała, że umie walczyć z najmocniejszymi. Przede wszystkim jednak Polki mają jeden, niezaprzeczalny atut. One mogą, lecz nie muszą. To inne drużyny będą obsadzane w roli faworytów. I bardzo dobrze. Tym bardziej że w naszej kadrze panuje fantastyczna atmosfera. Jeśli siatkarki będą po cichu robiły swoje… no cóż, prawie się rozmarzyłem. Nie będę więc pisał nic więcej. Oprócz tego, że mamy prawo mieć podwójne olimpijskie nadzieje. Nadzieje na to, że przeżyjemy w stolicy Francji wyjątkowe siatkarskie emocje.