14 czerwca
sobota
Bazylego, Elwiry, Michala
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

W obliczu agresji

Ocena: 5
179

Nasza reakcja nie musi oznaczać bezpośredniej interwencji wobec sprawcy, bo priorytetem jest zachowanie własnego bezpieczeństwa - mówi prof. Zbigniew Mikołajczyk, pełnomocnik rektora UKSW ds. bezpieczeństwa i komendant tamtejszej Gwardii Uniwersyteckiej, w rozmowie z Moniką Odrobińską

fot. Adrian Grycuk | praca własna | CC BY-SA 3.0 pl | wikimedia

Czy takim zajściom, jak atak siekierą na UW, można zaradzić w sposób systemowy?

Mamy w Polsce świetnie wyszkolone służby: Policji, ABW, Straży Granicznej, Straży Pożarnej, brakuje jednak świadomości społecznej, jak postępować w sytuacjach kryzysowych. Należy być zawsze przygotowanym na obecność osób niepoczytalnych czy nacechowanych agresją także we własnym środowisku. Aktywny zabójca, jak nazywamy agresora, który działa w miejscu publicznym, działa tak, by jak najszybciej – zanim przyjadą służby – zabić jak najwięcej osób, jest bowiem zazwyczaj członkiem atakowanej społeczności. Student z siekierą pojawił się już w 2002 r. w Gdańsku, była agresja w 2019 r. w Brześciu Kujawskim. Sprawcą niedawnej masakry na uczelni w Czechach, w której zginęło 16 osób, także był jej student.

Na UKSW od trzech lat, dzięki zrozumieniu potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa przez władze uczelni, wdrażamy program bezpieczeństwa: szkolimy kadrę naukową i administracyjną, mamy Gwardię Uniwersytecką, współpracujemy z Centralnym Pododdziałem Kontrterrorystycznym Policji.

 

Na czym opiera się ten program?

Wyciągamy wnioski z bolesnych doświadczeń, głównie z USA, bo tam są najliczniejsze. Atak na Columbiana High School w 1999 r. zaplanowało dwóch jej uczniów. Ładunki wybuchowe podłożyli tam, gdzie spodziewali się największej liczby osób – w miejscu ewakuacji. Aby uniknąć ofiar, nie powinna więc ona przebiegać w sposób przewidywalny. Sprawnie mogą ją poprowadzić pracownicy administracji, którzy dobrze znają pomieszczenia budynku. Powinni zadziałać na ustalony sygnał i wyprowadzić ewakuowanych, rozpraszając grupy w wielu różnych kierunkach.

Kolejna zasada: z aktywnym zabójcą nie należy dyskutować. Inaczej niż terroryści biorący zakładników w określonym celu, on działa pod presją czasu i zabije każdego, kogo napotka, bo na tym mu właśnie zależy. Z tego samego powodu nie będzie próbował dobijać się do zabarykadowanej ofiary, tylko poszuka następnej. Dlatego w takiej sytuacji trzeba się ukryć. Tak zrobili studenci w Czechach, i bardzo dobrze, ale nie przewidzieli, że agresor przestrzeli drzwi. Uczelnie, urzędy czy inne budynki użyteczności publicznej powinny więc mieć strefy wyposażone w drzwi odporne na pociski ze zwykłej broni strzeleckiej, dałoby to możliwość odseparowania zagrożonych od napastnika.

Nie do przecenienia jest też znajomość własnej społeczności i wyczulenie na osoby, które przed masakrą postrzegane były jako „ciche, wycofane, fanatycznie oddające się jakimś obrzędom lub grom opartym na zabijaniu”.

Należy też poddawać się procedurom bezpieczeństwa. Goszcząc na innej uczelni, nie obrażam się, gdy jestem legitymowany czy przechodzę kontrolę. Akceptuję ograniczenie moich swobód dla wspólnego bezpieczeństwa, dzięki czemu sam czuję się bezpieczny.

 

Czy na akty agresji reagować należy zawsze?

Udzielanie pomocy jest obowiązkiem społecznym; najgorszą reakcją jest brak reakcji, także dla samego obserwatora, bo i on może stać się ofiarą. Z pewnością za naganne należy uznać nagrywanie przestępstwa, by je rozpowszechniać w mediach społecznościowych.

Jednak forma pomocy powinna być adekwatna do zajścia. Należy ocenić, czy sprawca używa agresji siłowej, czy też ma broń palną lub ostre narządzie. Jeśli jesteśmy w stanie mu podołać, być może ktoś się do nas przyłączy. Ale jeśli nie, należy wezwać służby – w sposób niewidoczny dla agresora.

Nasza reakcja nie musi oznaczać bezpośredniej interwencji wobec sprawcy, bo priorytetem jest zachowanie własnego bezpieczeństwa. W miejscu publicznym często wystarczy reakcja słowna, by napastnik się wycofał. Ale jeśli znajduje się on pod wpływem substancji psychoaktywnych, mogą sobie z nim nie poradzić nawet funkcjonariusze. Trzeba to zawsze dobrze rozeznać.

 

I co dalej?

Niezależnie od tego, czy atakuje nas osoba chora psychicznie, znajdująca się pod wpływem substancji psychoaktywnych, czy „tylko” nacechowana agresją, nasza reakcja powinna opierać się na spokoju. Zamiast krzyczeć, unieśmy w jego kierunku otwarte dłonie i jak najszybciej oddalmy się z miejsca zagrożenia. Ta zasada, dotycząca opanowania i unikania konfrontacji, dotyczy każdej sytuacji kryzysowej. A punktem jej wyjścia jest świadomość tego, jak zachowywać się w obliczu niebezpieczeństwa. Czyli wracamy do procedur, szkoleń i zabezpieczeń.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na UW, dziennikarka, autorka książek o tematyce rodzinnej i historycznej


monika.odrobinska@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 14 czerwca

Sobota, X Tydzień zwykły
Wspomnienie bł. Michała Kozala, biskupa i męczennika
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): 
Mt 5,33-37

+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter