Każda droga ma gdzieś swój kres, nawet jeśli idąc nią, nie zastanawiamy się, dokąd nas zaprowadzi.

Dzieci lubią pikniki – smaczne jedzonko na miękkim kocyku. Gorzej, gdy całe ich życie to wielki piknik. James Stenson w książce „Ojciec – strażnik rodziny” pisze o dwóch stylach wychowania: sportowym i piknikowym. Rodziny „sportowe” mają jasny cel i określony „plan treningu” i choć nie zawsze jest łatwo, to walczą, żeby go realizować, nie zniechęcając się porażkami. W ich życiu jest miejsce na solidną pracę i rzetelną naukę, rozwijanie pasji i aktywność fizyczną, indywidualne wyjścia, ale też na świadomie zaplanowany czas spędzany wspólnie i sprzyjający umacnianiu rodzinnych więzi. Oczywiście jest też miejsce na odpoczynek i rozrywkę, ale bez zatracania się w nich i zawsze z zachowaniem odpowiedniego tonu i poziomu. Rodziny sportowe nie boją się wysiłku i nie uciekają od niego. Cytując Tuwima, prowadzą życie: „z sensem, ładem, przewodnią myślą i układem”.
Rodziny piknikowe, choć też bardzo zajęte, często „zajęte są niewłaściwymi rzeczami i z niewłaściwych powodów”. Członkowie takich rodzin „zachowują się jak chomiki w kołowrotku: biegną, ale nie udaje im się ruszyć z miejsca; zajmują się wyłącznie bieżącymi sprawami, nie będąc w stanie ogarnąć wzrokiem szerszej perspektywy”. Duża część ich życia upływa na zakupach (ulubione miejsce rodzinnych wypraw to galerie handlowe), scrollowaniu mediów, oglądaniu seriali i tym podobnych mało wymagających rozrywkach. Dzieci w takich rodzinach są raczej biernymi konsumentami niż aktywnymi twórcami, płyną z prądem, zamiast świadomie kształtować swoją przyszłość. Ich dewizą jest po prostu unikanie wysiłku i czerpanie z życia maksimum przyjemności, które z czasem zaczynają nużyć, więc bodźce muszą być coraz mocniejsze (seks, narkotyki, ostra jazda samochodem). A wówczas ich „zaklęci w teraźniejszości rodzice są osłupiali i zszokowani, widząc, jak ich zadowolone i zajęte sobą dzieci zderzają się boleśnie z kłopotami i tragediami prawdziwego życia”.
Każda droga ma gdzieś swój kres, nawet jeśli idąc nią, nie zastanawiamy się, dokąd nas zaprowadzi. Ktoś napisał, że bez wody człowiek może żyć tydzień. Bez jedzenia kilka tygodni. Ale bez sensu może on przeżyć całe swoje życie, a pod koniec zapłakać. Czy styl życia naszej rodziny przypomina bardziej rozgrzewkę do sportowych zmagań, czy beztroski piknik na pluszowym kocyku?