20 lipca
niedziela
Czeslawa, Hieronima, Malgorzaty
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Stop dyskryminacji

Ocena: 0
1113

System emerytalny sprawił, że im ktoś ma więcej dzieci, tym mniej jest zabezpieczony na starość. - mówi Joanna Krupska, współzałożycielka i wieloletnia prezes Związku Dużych Rodzin Trzy Plus, w rozmowie z Marią Czerską (KAI)

Jak ocenia Pani obecnie sytuację rodzin wielodzietnych w Polsce?

Myślę, że dzięki przede wszystkim świadczeniu 500+ zmniejszyła się liczba rodzin wielodzietnych, które żyją w skrajnym ubóstwie. 500+ jest ważnym zabezpieczeniem w sytuacjach trudnych, jak utrata pracy czy choroba. Trzeba pamiętać, że wielodzietność wciąż jest jednym z powodów popadania w ubóstwo. Wbrew opinii społecznej 500 zł miesięcznie na dziecko nie wyrównuje kosztu jego wychowywania. Rodziny z dziećmi wciąż są uboższe niż te, które dzieci nie mają.

Polityka rodzinna państwa kształtuje się przez dekady. Chociaż wiele już zostało zrobione, to jest jeszcze wiele obszarów do zagospodarowania.

 

Jakie zatem dostrzegacie problemy i jakie widzielibyście rozwiązania?

Po pierwsze, uważamy, że w systemie podatkowym wciąż występują elementy dla rodzin niekorzystne. Przykładem może być to, że małżonkowie nie mogą rozliczać się z uwzględnieniem liczby dzieci w rodzinie. Samotni rodzice mają taką możliwość. Uważamy, że wszyscy powinni móc rozliczać się z dziećmi – i samotni rodzice, i małżeństwa. To przywróciłoby sprawiedliwość podatkową w stosunku do rodzin. Takie rozwiązanie, zwane ilorazem podatkowym, istnieje od bardzo wielu lat np. we Francji.

Drugą sprawą jest wciąż utrzymująca się niesprawiedliwość w systemie emerytalnym. System emerytalny wprowadzony w końcu XIX w. przez Bismarcka odwraca naturalną równowagę ekonomiczną w rodzinie. Przez wieki działało to w ten sposób, że im ktoś miał więcej dzieci, tym bezpieczniejszy był na starość – dzieci go utrzymywały. System emerytalny sprawił, że im ktoś ma więcej dzieci, tym mniej jest zabezpieczony na starość. Dlaczego? System emerytalny jest oparty przede wszystkim na stażu pracy i wysokości zarobków, nie zauważa pracy, jaką wykonują rodzice, rodząc i wychowując dzieci. Osoby, które pracują w domu, wychowując dzieci, są na rynku pracy albo krócej, albo mniej intensywnie, albo też mają mniej energii, by poświęcić się pracy i awansować. W związku z tym mają mniejsze emerytury. Ta naturalna zależność została więc odwrócona i z tego punktu widzenia nie opłaca się mieć dzieci.

Zgodnie z logiką tego systemu matka wielodzietna, która w ogóle nie zdołała wejść na rynek pracy z uwagi na obowiązki domowe, w ogóle nie będzie miała emerytury lub będzie miała bardzo małą. Jej liczne dzieci natomiast będą musiały płacić składki na cały system emerytalny i dodatkowo jeszcze utrzymywać matkę. Tak więc niesprawiedliwość dotknie nie tylko kobietę, ale i resztę rodziny.

 

Na czym polega ta niesprawiedliwość?

Wciąż wydaje nam się, że emerytury wypłacane są z odłożonych wcześniej składek. Tak nie jest. Emerytury odciągane są z zarobków pracującego pokolenia. Jeżeli tego pokolenia nie będzie, nie będzie emerytur. To bardzo ważne – rodząc i wychowując dzieci, zabezpieczamy przyszłość całego społeczeństwa i starość obecnie pracującego pokolenia.

 

Jakie zatem zaproponowalibyście rozwiązania?

Uzupełniające świadczenie emerytalne dla matek czworga lub więcej dzieci jest krokiem w dobrym kierunku. To jest w ogóle dostrzeżenie faktu, że są rodzice, którzy mając dużo dzieci, nie zdołali wypracować emerytury. To świadczenie jednak nie zmienia całego systemu. Ma raczej charakter uznaniowy, poza tym wprowadza też pewną niesprawiedliwość wobec samych wielodzietnych matek. Części z nich przecież udaje się jednak wypracować choćby niewielką emeryturę, one jednak świadczenia będą pozbawione.

Nam chodziłoby o coś innego – o wprowadzenie rodzinnego myślenia w całość systemu emerytalnego. O przywrócenie tej naturalnej zależności między posiadaniem dzieci a godnym zabezpieczeniem na starość. Myślimy zatem o systemie, który uwzględnia również wartość pracy związanej z wychowaniem dzieci.

Mamy propozycję, by dorosłe dziecko miało możliwość odprowadzenia składki emerytalnej – w jakimś znaczącym procencie – na swojego własnego rodzica. Jeśli ktoś miałby więcej dzieci, rodzic mógłby mieć większą emeryturę. To przywracałoby ową naturalną zależność, o której mówiłam, ale również motywowałoby do tego, by dobrze wychowywać dzieci, by je wykształcić, tak by były obecne na rynku pracy, by były przydatne dla społeczeństwa i by chciały przekazać część wypracowanej składki na własnego rodzica.

Taki właśnie system jest wprowadzany na Słowacji. My o tym mówimy już od bardzo wielu lat, ale bardzo się cieszymy, że również w innych krajach kształtuje się podobne myślenie i że to się przekłada na praktykę. Bardzo namawiamy polskich polityków do tego, by również zmierzali w tym kierunku.

 

Czy takie rozwiązanie można by było również traktować jako zachętę do posiadania dzieci?

Na pewno mogłoby ono odwracać kształtującą się dziś świadomość, że dzieci po prostu nie opłaca się mieć. W świecie, gdzie jest mnóstwo możliwości bardzo ciekawego wydawania pieniędzy, nieopłacalność posiadania dzieci w sensie ekonomicznym jest jednym z czynników, które sprawiają, że młode pokolenie nie widzi sensu w byciu rodzicami.

 

Czy jako ZDR widzą Państwo jeszcze jakieś inne problemy dużych rodzin w Polsce?

Na pewno dostrzegamy istniejący wciąż problem rodziców dzieci do trzeciego roku życia. Pomimo wprowadzenia świadczenia Rodzinny Kapitał Opiekuńczy nadal istnieje luka dochodowa w budżetach rodzin wychowujących takie dzieci. Wciąż nie mamy wolnego wyboru co do formy opieki nad maluchem. Tu zatem jest pole do działania. Mamy znakomity roczny urlop w pierwszym roku życia dziecka, ale drugi i trzeci rok, niezwykle wymagający z punktu widzenia opieki, wymaga jeszcze lepszego uwzględnienia w polityce rodzinnej. Jeśli chodzi o nasze propozycje, widzielibyśmy sens w przedłużeniu urlopu rodzicielskiego do lat trzech, na wzór czeski. Takie świadczenie, skierowane do rodziców bardzo małych dzieci, być może jest jedną z przyczyn rosnącego w Czechach wskaźnika dzietności.

Widzimy też problemy mieszkaniowe rodzin. Naszym postulatem jest bon mieszkaniowy dla rodzin z dziećmi. Szczególnie myślimy o rodzinach „wysoko wielodzietnych”, czyli o rodzinach, w których wychowuje się ponad pięcioro dzieci. Dla nich potrzebne są nie tylko rozwiązania mieszkaniowe, ale także podatkowe, dotyczące znaczących zniżek na usługi edukacyjne, zdrowotne…

Dostrzegamy również trudności rodzin w obszarze relacji. Od lat organizujemy warsztaty dla rodzin, mogące być pomocą w budowaniu relacji, wychowywaniu dzieci, rozwiązywaniu problemów małżeńskich. Jest wielka potrzeba, by istniały centra przyjazne rodzinom, które prowadziłyby działania warsztatowe, profilaktyczne i edukacyjne wspierające w budowaniu dobrych, trwałych relacji, przynoszących zadowolenie i szczęście. W ostatnim czasie zaangażowaliśmy się w budowanie sieci takich „family spotów” na terenie całej Polski.

 

Warunki życia rodzin są coraz lepsze, a demografia – coraz gorsza. Dlaczego?

To prawda, rodzi się coraz mniej dzieci, choć – co ciekawe – w ciągu ostatnich dwóch lat w Polsce przy zmniejszeniu się liczby decyzji o pierwszym czy drugim dziecku nastąpił wzrost liczby decyzji o trzecim i czwartym.

Myślę, że spadek dzietności spowodowany jest przede wszystkim przez zmiany kulturowe, i to o charakterze bardzo szerokim. To, co się dzieje w Polsce, wpisuje się w globalny proces, choć u nas zachodzi on bardzo intensywnie i będziemy się starzeć szybciej, również na tle krajów europejskich. Spadek dzietności obserwujemy od lat 60. na całym globie, choć dynamika tego spadku jest różna. Niegdyś w Afryce rodziło się średnio powyżej siedmiorga dzieci na kobietę. Teraz jest to nieco powyżej czworga. Globalna średnia współczynnika dzietności to 2,2 – zbliża się już do zastępowalności pokoleń. Za kilkadziesiąt lat ludności na Ziemi zacznie ubywać.

Wiele jest zmian w młodym pokoleniu – pojawiają się koncepcje życia w ogóle bez dzieci. Młodzi ludzie mają kłopot z tworzeniem związków. Jest tak wiele różnych możliwości spędzania czasu. Życie promuje łatwe wybory, a wychowanie dziecka wymaga wysiłku – stało się wyborem nieoczywistym.

W szeroko rozumianej kulturze polityka rodzinna oczywiście też ma swój udział. Może wspierać antyrodzinny kierunek, tworzyć mechanizmy, które powodują nieopłacalność rodzinnych wyborów: zawierania małżeństw, rodzenia i wychowywania dzieci, opiekowania się starzejącymi się rodzicami… Ale może także działać odwrotnie: uznać wartość ekonomiczną pracy w rodzinie, sprawić, by wybory prorodzinne nie były wyborami nieopłacalnymi i spychającymi rodziny wychowujące dzieci w obszar ubóstwa.

 

Czy częścią Waszej misji jest również promowanie dzietności, a w szczególności wielodzietności?

Nie. Nie mamy takich założeń. Na pewno chcemy odkłamywać wizerunek rodzin wielodzietnych jako rodzin patologicznych. Mamy poczucie wartości życia w dużej rodzinie. Cieszymy się, że mamy wiele dzieci, bo dzieci wnoszą wiele radości do życia. Nie kryjemy też, że jest ono pełne wyzwań. Nie mamy poczucia wyższości w stosunku do innych form rodzin. Szanujemy wybory ludzi.

Chcemy żyć w dialogu z innymi, ale też być sobą. Patrzymy na świat z nadzieją i wyrazem tej nadziei jest to, że chcemy mieć dzieci. Cieszymy się, że są, że je wychowujemy. Widzimy swój udział w tworzeniu kultury. Chcemy tworzyć kulturę rodzinną, opartą na więziach trwałych, które są dla ludzi źródłem energii zadowolenia i siły.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

NIEDZIELNY NIEZBĘDNIK DUCHOWY - 20 ipca

Szesnasta Niedziela Zwykła
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Łk 10, 38-42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego) 
+ Komentarz „Idziemy”: Anielska gościnność
Nowenna do św. Krzysztofa 16-24 VII
Nowenna do św. Anny 17-25 VII
Nowenna do św. Charbela 19-27 VII

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter