Dobrze rozłóżmy siły, stopniujmy wrażenia, bądźmy rodzicami mającymi czas i siły, żeby wysłuchać i przytulić.

Obserwując trendy „na odcinku wychowania”, mam wrażenie, że niektórzy rodzice są niczym biegacze, którzy maraton zaczynają sprintem. Po jakimś czasie „część z nich widzi, że za daleko zawędrowali w swoim rodzicielstwie. Wychowanie wymaga wielu poświęceń: czasowych, emocjonalnych, finansowych… a ich już na to nie stać, przeinwestowali” – przeczytałam ostatnio w pewnym artykule.
Dzieci rodzi się coraz mniej, a pierwsze (i często jedyne) dziecko przychodzi na świat późno (w 2023 r. średni wiek urodzenia pierwszego dziecka to 29 lat). Stąd wielu rodziców maksymalnie skupia się na „projekcie dziecko”, narzucając ostre tempo i wyśrubowane standardy. Jedna z mam mówi, że ze swoją czterolatką kursuje na zmianę do kina, na lody, na warsztaty tematyczne. W weekendy basen, konie, sala zabaw… Stąd sama myśl o drugim dziecku wydaje jej się koszmarem (choć wie, że przez brak rodzeństwa córka cały czas „wisi” na nich). Inny tata mówi, że całe wieczory spędza na wymyślaniu zabaw dla syna. Taki styl szkodzi rodzicom i dziecku. Już w przedszkolu dziecko uczy się trzech języków, ma ileś zajęć dodatkowych, widziało piramidy, nurkowało w oceanie i naprawdę trudno je jeszcze czymś zadziwić. Rodzice zaś po ostrym starcie często nie dają rady i abdykują, próbując np. przerzucić cały ciężar „zajęcia się dzieckiem” na szkołę. A przy tym czują, że zagubili gdzieś samych siebie i często także swoją relację małżeńską.
Pomyślmy, czy nie ma w nas tendencji do takiego sprintu i czy dobrze rozkładamy siły. A przy tym, w tych szalonych czasach, uczmy nasze dzieci żyć wolniej, lecz głębiej i bardziej uważnie: zachwycić się tęczą, ślimakiem i kiełkującym nasionkiem. Kiedyś jako młodzi rodzice poszliśmy z naszą dwulatką na wycieczkę do zoo, by pokazać jej wszystkie wspaniałe zwierzęta świata. Dla mnie była to katorga, bo byłam już w dziewiątym miesiącu ciąży. Kiedy zmęczona do granic, lecz dumna, zapytałam ją, co podobało jej się najbardziej, odpowiedziała: „wróbelek”. Tak więc dobrze rozłóżmy siły, stopniujmy wrażenia i bądźmy rodzicami mającymi czas i siły, żeby wysłuchać i przytulić, a nie wiecznie spieszącymi się szoferami, instruktorami i przewodnikami turystycznymi. Ta codzienna zwyczajna bliskość i uważne smakowanie świata to solidny fundament pod przyszłe szczęśliwe życie.