Skąd w Polaku tak ogromna ciągota, żeby stać się Europejczykiem w chwili, gdy idea integracji europejskiej zmurszała i jest wysoce prawdopodobne, że niebawem runie?

„Ja identyfikuję się z Europą, nawet z całym światem, ale już nie z Polską” – usłyszałem od znajomej. „Więc identyfikujesz się z Marine Le Pen i Nigelem Farage’em?” – zapytałem. „Farage? Nie znam…”. „To ten, który doprowadził do brexitu”. „No, nie, ja nie znoszę nacjonalizmu!”.
Tak, rodacy mają bardzo ograniczoną wiedzę, co dzieje się za granicą, i żyją w wirtualnym świecie. Tymczasem za naszą zachodnią granicą rosnącą popularnością cieszy się antyunijna Alternatywa dla Niemiec (AfD), we Francji – Zjednoczenie Narodowe (Marine Le Pen), a we Włoszech Lega (Liga Północna Matteo Salviniego). Praktycznie w każdym większym państwie Unii ruchy nacjonalistyczne nabierają rozpędu. To dlatego, że polityka promowana przez europejskie elity, które opanowały Brukselę, prowadzi do gospodarczej i politycznej klęski. Od prawie dwustu lat nacjonalizm jest główną siłą napędową polityki na całym globie i nic tego nie zmieni. Rzeczywistość polityczna wykazała, że państwo narodowe jest najlepszym obrońcą interesu jednostki, rodziny i całych narodów. Żadne wydumane związki nie zastąpią własnego państwa.
Idea nacjonalistyczna wywołuje niedobre skojarzenia, bo w 1933 r. w Niemczech do władzy doszła partia narodowo-socjalistyczna i w imię jej programu popełniono potworne zbrodnie. Stąd chociaż przez długie lata używaliśmy słowa „patriotyzm”, to w ostatnich dekadach ten piękny termin został (myślę, że celowo) odłożony do lamusa.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 45 (1040), 09 listopada 2025 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 15 listopada 2025


Co? Gdzie? Kiedy?



