Każda epoka miała swoje wartości, ograniczenia i sposób myślenia.

W dobie błyskawicznego przepływu informacji media często wpadają w pułapkę prezentyzmu. To zjawisko polega na ocenianiu przeszłości przez pryzmat współczesnych mód i wartości, pomijając kontekst historyczny, który wpływał na ówczesne decyzje i działania. Efektem takiego podejścia jest zniekształcony obraz historii – niesprawiedliwy, a czasem wręcz szkodliwy.
Wypowiedzi typu: „przeanalizowaliśmy i zmieniliśmy protokoły” czy „te zmiany wynikają z nauki i lepszego zrozumienia młodych ludzi” często pomijają kluczowy kontekst, który pozwala zrozumieć, co naprawdę miało miejsce w danej epoce. Bez tego tła narracje historyczne stają się uproszczone i podporządkowane współczesnym sądom moralnym. Ocenianie przeszłości bez uwzględnienia jej realiów jest jak próba zrozumienia obrazu na podstawie jego fragmentu. Każda epoka miała swoje wartości, ograniczenia i sposób myślenia. To, co dziś uznajemy za niewłaściwe, kiedyś mogło być normą, a nawet postępem.
Dlatego, analizując błędy z przeszłości, należy pytać: co wówczas wiedziano? Jakie były alternatywy? Jakie ograniczenia kulturowe czy strukturalne wpływały na decyzje? Nie wystarczy powiedzieć, że „coś zrobiono źle” – trzeba zrozumieć, dlaczego tak się stało i jakie były okoliczności. Historia to nie tylko lustro przeszłości, ale także przewodnik na dziś. Nie powinna być sądem, lecz narzędziem, które pozwala zrozumieć, skąd pochodzimy i jak doszliśmy do obecnego stanu.
Co ciekawe, to, co dziś robimy z przeszłością, może spotkać nas w przyszłości. Tak jak my oceniamy minione epoki, tak przyszłe pokolenia będą analizować nasze czasy według swoich wartości. Z pewnością znajdą błędy w naszych działaniach, nawet tych podejmowanych w najlepszej wierze. Jak chcielibyśmy być oceniani? Prawdopodobnie z empatią i zrozumieniem kontekstu, w którym żyjemy.
Dodatkowo prezentyzm może prowadzić do odrzucenia autorytetów z przeszłości. Co oni, „zacofani”, mogą nas nauczyć? Tą drogą można „dekanonizować” Jana Chrzciciela, który nie potrafił się dogadać z Herodem, czy Józefa Ulmę, nieroztropnie wystawiającego na niebezpieczeństwo całą swoją rodzinę. W ten sposób tracimy nie tylko lekcje płynące z historii, ale także szacunek dla tych, którzy żyli w innych czasach i innych realiach.