Prędzej czy później będziemy teściami. Czy w związku z tym już teraz uczymy się szanować granice swoich dzieci?

Skąd się bierze tyle dowcipów o teściach, a zwłaszcza o teściowych? Podobno działa tu mechanizm oswajania trudnych sytuacji przez swoistą śmiechoterapię. Mówią, że św. Piotr zaparł się Pana Jezusa, bo ten uzdrowił mu teściową. Znamy wojenne „zakazane piosenki”, a potem kawały o ruskich, PZPR, MO i innych realiach słusznie minionej epoki. Czy relacje z teściami są źródłem podobnego stresu? Tak, i to wcale nie tak rzadko. A spektrum możliwości jest tu bardzo szerokie. Wspólne mieszkanie, zależność finansowa lub związana z pomocą przy dzieciach, trud opieki nad chorymi czy starszymi rodzicami któregoś z małżonków, różne dysfunkcje albo mocno zakorzenione wady, czasem niewłaściwy w tej sytuacji model więzi – po obu zresztą stronach. Ile rodzin, tyle możliwości, a do tego przejawiających się z różnym natężeniem. Od otwartej wojny (znajoma w dniu ślubu usłyszała od teściowej, że ukradła jej syna i nie będzie jej to wybaczone) aż po aluzje, szpileczki, komentarze kierowane do dzieci… Niby nic, a ciągle coś. Wiemy, jak bardzo może to zatruć życie.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 16 (1012), 20 kwietnia 2025 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 26 kwietnia 2025