20 czerwca
piątek
Diny, Bogny, Florentyny
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Co pokazały te wybory?

Ocena: 5
88

Wyborcy pokazali, że jako społeczeństwo wciąż pragniemy kierować się zasadami etycznymi, a nie koniunkturalnymi. - mówi prof. Krzysztof Koseła, socjolog, w rozmowie z Moniką Odrobińską

fot. BP KEP

Co wynik wyborów prezydenckich mówi o nas jako społeczeństwie?

Wiele o społeczeństwie mówi nie tylko to, jakim wynikiem zakończyła się kampania wyborcza, ale również to, jak była prowadzona. Źle czułem się w ostatnich tygodniach jako obywatel i obserwator. Pamiętam końcówkę lat 70. i lata 80. Wtedy ważne było, w czym uczestniczymy, żyjąc w Polsce. Kiedy w 1989 r., będąc na stypendium w Wielkiej Brytanii, opowiadałem sąsiadowi z Ameryki, co się w Polsce dzieje, on powiedział z nieukrywaną zazdrością: „Wy to macie poczucie uczestniczenia w ważnej sprawie, a jakie ja mam mieć poczucie, skoro mój ważny moment polega na tym, że wyposażam dom w trzecią lodówkę”.

Życie jest pełne i smakuje, gdy jest występem na boisku Pana Boga, uczestniczeniem w starciu sił dobra i zła – po stronie dobra. Ostatnia kampania pokazała, że życie w Polsce może być walką na ringu, gdzie są dozwolone podłe chwyty, a człowiek przez samo oglądanie tego staje się ubłocony. Ludzie pamiętający końcówkę Polski Ludowej wiedzą, że mówię o kłamstwach, złych emocjach, brudnych obmowach i czynach. Doświadczenie Solidarności nauczyło doceniania uczestniczenia w Bożych igrzyskach. Przeciwieństwem takiej gry była miniona kampania prezydencka – na nierównych warunkach, z rywalem pozbawionym dotacji, z oskarżaniem o stręczycielstwo na podstawie absurdalnych świadectw, z piętnowaniem kibiców, jakby oni nie byli obywatelami, z ośmieszającym służby państwa ściganiem Zorra i Batmana. Jeszcze w niedzielę wyborczą słuchałem objawianych z powagą rewelacji o zawładnięciu kawalerki – powtarzane przez stronę kandydata, który legalizował przejmowanie mieszkaniowej własności spadkowej w Warszawie i przyklepał decyzję w sprawie domu na Marszałkowskiej 66. Te oskarżenia media głównego nurtu podawały jeszcze po ogłoszeniu wyników exit poll o godz. 21.00.

Tak wyglądał proces wyborczy, rzekomo pięcioprzymiotnikowy, w którym obywatele powinni mieć równe szanse poznania kandydatów do urzędu. Stąd to poczucie ubłocenia i sprzeciw; bo Polska ma trzymać standardy; bo realizowana w niej polityka nie powinna być brudna. Niech w innych krajach recepty wydaje Machiavelli, ale u nas, z naszym historycznym doświadczeniem, życie publiczne niech będzie polem, na którym obywatele mają poczucie uczestniczenia w wyższej sprawie.

 

Karol Nawrocki wygrał zaledwie 360 tys. głosów…

W katolickim tygodniku nie muszę przypominać, że dobro ostatecznie zwycięża ze złem, ale droga do tego bywa trudna i wynik bywa niejednoznaczny. Karolowi Nawrockiemu i jego zwolennikom udało się wytrwać w trudnym starciu, a wyborcy pokazali, że jako społeczeństwo wciąż pragniemy kierować się zasadami etycznymi, a nie koniunkturalnymi.

Słuszność czy skuteczność? Jednak ważne są słuszność i zasady. Większość z nas, przyznać trzeba, że niewielka, odrzuciła makiawelizm, w myśl którego w dążeniu do politycznych celów można sięgać nawet po brutalne metody.

Polscy mesjaniści przekonywali, że w społeczeństwach i w relacjach między narodami trzeba się kierować zasadami etycznymi, bo tak właśnie rośnie królestwo Boże, a jego zasady obowiązują nie tylko w kontaktach z domownikami i sąsiadami. W starciu z ostatniej niedzieli uchroniliśmy nasz depozyt wartości. Że niewielką większością? Nie było obietnicy, że będzie łatwo.

 

Dlaczego do ostatniej chwili wynik wyborów nie był pewny?

Z powodu sondaży. O deficytach naszego życia publicznego świadczy również to, co się działo z sondażami. Wykluczam złą wolę badaczy organizujących te pomiary, ponieważ oni także chcieliby wiedzieć, jakie są rzeczywiste preferencje społeczeństwa. Z poważnych badań wiemy, że unikają szczerych odpowiedzi ludzie nieufni, rozczarowani, niepewni swoich opinii i niepoinformowani, społecznie upośledzeni i marginalizowani. Podczas spotkania z ankieterem albo tylko zaproszeni do badania deklarują cokolwiek, często na odczepnego; czasami pokazują się jako postępowi Europejczycy, bo co to szkodzi.

Na końcu brakuje niejednokrotnie umiejętności czytania wyników sondażowych. Dowolność w dochodzeniu do prognozy wyborczej zależy od założeń dotyczących podgrupy odmawiającej udzielenia odpowiedzi i tych, którzy twierdzą, że nie pójdą głosować. Po zebraniu odpowiedzi, ale przed ogłoszeniem prognozy dochodzi do estymowania wyniku wyborczego, czyli szczególnych domysłów – i na tym etapie widzę największe ryzyko popełnienia błędu. Rywalizacja ośrodków badawczych powiększa wrażenie sondażowego chaosu.

 

Co zostałoby z kampanii i jej wyniku, gdyby odcedzić je z emocji?

Wynik wyborów pokazał, że dla ludzi ważny jest sposób prowadzenia walki o obsadzenie urzędów. W każdych demokratycznych wyborach będziemy oceniać, czy walka idzie o zasady, czy ważniejsze jest podstawianie nogi kontrkandydatowi niż ścieranie się na argumenty.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na UW, dziennikarka, autorka książek o tematyce rodzinnej i historycznej


monika.odrobinska@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 czerwca

Czwartek, XI Tydzień zwykły
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): 
Łk 9, 11b-17

+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter