Leczenie hipnozą wprowadził w XVIII w. wiedeński lekarz Franz Anton Mesmer (1734–1815), w oparciu o własną teorię magnetyzmu zwierzęcego.
fot.MK Hamilton | Unsplash
Wprowadzał pacjentów w trans, który kończył się drgawkami i halucynacjami. Medycyna jego teorię zakwestionowała. Królewskie Komisje Lekarskie we Francji i w Berlinie uznały ją za pozbawioną podstaw naukowych. Kościół wiązał ją z okultyzmem. Termin „hipnoza” (starogr. „sen”) wprowadził ok. 1841 r. szkocki lekarz James Braid, stosujący mesmeryzm. Papież Pius XII w 1956 r. dopuścił leczenie hipnozą, jeżeli jest stosowana w sposób moralny i etyczny.
W latach 70. XX w. „leczył” w Polsce Clive Harris (1943–2009) i jego polski naśladowca, magister ekonomii Stanisław Nardelli (1928–1985). Egzorcyści uznali, że dopuszczenie Harrisa do seansów w kościołach było błędem, gdyż mogły być praktykowaniem okultyzmu, a osoby po seansach hipnozy mają problemy duchowe – stany opętania i nasilonego lęku. Psycholog dr Noushiravana Zahedi (2017) wykazał, że osoby o wysokiej podatności na hipnozę mogą doświadczać zmian w percepcji i interpretować bodźce zewnętrzne zgodnie z sugestią. Ale hipnoza może też pomóc zredukować problemy pacjenta. Nadal nie wiadomo, jak ona działa. Amerykański psychiatra i psycholog dr Milton Hyland Erickson (1901–1980), cierpiący na polio, został skutecznym specjalistą hipnozy klinicznej i pionierem w terapii rodzin. Założył Amerykańskie Towarzystwo Hipnozy Klinicznej.
Chrześcijański mnich, ks. Joseph-Marie Verlinde, doktor fizyki i filozofii, były okultysta, ostrzega przed hipnozą jako techniką manipulacji duchowej. Uważa, że „oddanie swojej świadomości w ręce hipnotyzera jest duchowym zagrożeniem, gdyż może prowadzić do osłabienia wewnętrznej wolności i zwiększonej podatności na wpływy, które nie zawsze pochodzą od Boga”. Z kolei ks. prof. Józef Tischner, podkreślał konieczność zachowania równowagi między terapią a duchowością, aby nie traktować hipnozy jako substytutu życia duchowego.
Kościół nie zakazuje hipnozy, ale zaleca zachowanie wolności wewnętrznej i czujność duchową. Jeżeli wierzę, że wszechmogący Bóg żyje i działa, mogę zwracać się do Niego i bezpiecznie powierzać się ze wszystkimi, także nieuświadomionymi, problemami Boskiemu Lekarzowi, który zna mnie najlepiej.