Trudności z płodnością to temat intymny i wstydliwy. Trudno jest się tym dzielić z rodziną czy znajomymi.
fot. freepik.com
Słyszałam, że odbywały się u Księdza rekolekcje dla małżeństw pragnących dziecka. Próbowałam namówić na nie swoją siostrę, ale ostatecznie nie pojechała. Zapytałam dlaczego. Wtedy odwróciła się i rozpłakała. Czy mam nic nie mówić? Jak się odnosić do siostry? Nie jest tajemnicą, że starają się o dziecko już od siedmiu lat…
Trudności z płodnością to temat intymny i wstydliwy. Trudno jest się tym dzielić z rodziną czy znajomymi. Rodzą się izolacja i napięcie. A napięcie staje się jeszcze większe, kiedy nie ma z kim o tym porozmawiać. Bywa i tak, że mąż i żona przeżywają te sytuacje inaczej i też mają trudność w dogadaniu się. Wtedy ich izolacja i poczucie samotności potęgują się. Trudno jednak o pragnieniu potomstwa rozmawiać z osobami, które nie mają z tym problemu.
Chyba najtrudniej przyjąć podpowiedzi od rodzeństwa. Większość uwag boli, gdy dziecko przez lata nie przychodzi. Warto więc zachować delikatność i umiar. Niezręczne jest całkowite unikanie tematu, ale też męczące dla par bezdzietnych jest słuchanie kolejnych pytań i dobrych rad. Fora internetowe dostarczają wystarczającej liczby informacji o sposobach leczenia i świadectw o tym, co pomaga. Oczywiście, że jeśli ktoś pyta o brak potomstwa w dobrej wierze, w dobrych intencjach, to nie grzeszy.
Trudność z poczęciem i donoszeniem dziecka przynosi małżeństwu ból, niedowierzanie, bunt, żałobę. Ostatecznie to długotrwały stres. A stres uderza zwrotnie nie tylko w płodność, ale w całe zdrowie małżonków. Osłabia też odporność nerwową. Dlatego zapewne siostra się rozpłakała. To skutek stresu, a łzy przynoszą ulgę. Podpowiedź rekolekcji była w istocie dobra. Bo w każdym stresie człowiek nie powinien być sam. Wszyscy mamy się starać, aby poważnych trudności nie przeżywać w samotności. Pewne rzeczy trzeba przegryźć w milczeniu, ale lepiej radzimy sobie ze stresem, oddając go Bogu na modlitwie oraz poprzez ciepłe relacje z osobami bliskimi.
Jednak to siostra z mężem muszą wybrać sobie takie osoby, z którymi będą mogli o trudnościach rozmawiać. Najpierw mają zadbać o więź małżeńską. To jest podstawa. Potem pomaga znalezienie grupy wsparcia. Istnieją środowiska, które gromadzą osoby pragnące dziecka. Tam małżonkowie mogą się wymienić informacjami o leczeniu czy adopcji, podzielić trudnościami. Małżonkowie rozmawiają wspólnie, jak radzić sobie z lękiem, ze stresem, z napięciem. Polecam nasze warszawsko-praskie Duszpasterstwo Pragnących Dziecka i warszawskie Duszpasterstwo Pragnących Potomstwa.